Nie wiemy ilu ich jest. Zapewne każdego dnia więcej. Z sytej Europy, męczeńskiej Azji, żyjącej w biedzie Afryki czy pełnych kontrastu Ameryk. Kiedyś - miejmy nadzieję - i my do ich grona dołączymy.
Każdy, kto był zakochany, wie, jak niesamowite jest przebywanie z osobą kochaną. W niebie ten stan będzie spotęgowany – mówi ks. Dariusz Kowalczyk, jezuita, w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem.
Roman Krajewski
Kadr z widowiska "Exodus"
Marcin Jakimowicz: W większości dowcipów, które opowiadamy, piekło jest niezwykle atrakcyjne, a niebo? Jest białe, nie ma barw, a filmowe aniołki ostentacyjnie ziewają…
Ks. Dariusz Kowalczyk: – Rzeczywiście, jak się patrzy na wiele obrazów, na których pokazane są rzeczy ostateczne, to piekło, choć straszne, przyciąga, fascynuje. Coś się w nim dzieje, trwa jakaś akcja. Natomiast na obrazach ukazujących niebo widzimy blade twarze ze wzrokiem ślepo utkwionym gdzieś wysoko. To nie pociąga. Tchnie nudą. Ale to tylko wyobrażenia artystów, którzy mają wyobraźnię zaśmieconą nie najszczęśliwszymi wyobrażeniami nieba. Zresztą jeśli chodzi o sztukę, to o wiele łatwiej epatować, przyciągać uwagę jakimś złem, perwersją. Z dobrem mamy pewien kłopot. Każdy chciałby żyć w spokojnej, szczęśliwej i kochającej się rodzinie. Ale jak sfilmować taką rodzinkę? Wychodzi nudny sielankowy obrazek. Filmy z psychopatami w roli głównej cieszą się większym wzięciem.
Czytamy, że „oko nie widziało, ucho nie słyszało, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”. Czy to nie zamyka bram naszej wyobraźni?
– W Biblii znajdziemy niesamowicie żywe obrazy nieba. Na przykład u Izajasza, który opisuje niebo jako ucztę z najwyborniejszych mięs i win. Paweł z kolei mówi, że królestwo Boże to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. A to znaczy, że wszystko, co dobre, co napawa nas radością, entuzjazmem, będzie w niebie zwielokrotnione. Mnie najbardziej przekonuje obraz osób zakochanych. Każdy, kto był zakochany, kto kocha, wie, jak niesamowite jest przebywanie z osobą kochaną. Zupełnie inaczej mija wtedy czas. W niebie ten stan będzie spotęgowany.
Myślę o niebie i powraca obraz z dzieciństwa: dłuuuuga, nudnawa Msza i głos kaznodziei: niebo będzie nieustannym oddawaniem czci Bogu…
– Istnieje niebezpieczeństwo, że niebo będziemy kojarzyli z czymś statycznym. Raz na zawsze jest coś dane i koniec, kropka. To duży błąd. Niebo jest niesamowicie dynamiczne. Bóg będzie nas nieustannie zaskakiwał, zachwycał swą młodością. W niebie będzie rozwój, a nie jałowa stagnacja. Szczęście w niebie nie będzie polegało na tym, że spoczniemy na laurach, bo już wszystko wiemy i niczego nie możemy się spodziewać. Nie. Tam będzie rozwój!
Czytam pierwszą stronę proroctwa Ezechiela: płomienny rydwan Boży, nieustanny ruch, dynamizm, ogień. Tymczasem tak właśnie popkultura przedstawia… piekło. Płomiennie, dynamicznie...
– Niebo to nieustanny dynamizm. Będziemy nieustannie poznawać siebie, innych, inne światy. I nie przesadzajmy, że piekło jest aż tak atrakcyjnie przedstawiane... Jasne, te obrazy miło się ogląda, siedząc wygodnie w swoim ciepełku. Nawet jeśli nie budzą w nas pragnienia piekła, to przynajmniej budzą zainteresowanie. Czego nie można, niestety, powiedzieć o obrazach nieba. Sami zachwaściliśmy sobie wyobraźnię.
Niezwykłą popularnością cieszą się „roztańczone” programy: „Taniec z gwiazdami”, „You can dance”. Niewielu telewidzów kojarzy chyba niebo z tańcem. A tak przedstawiane było przecież na wielu obrazach…
– Dla mnie niebo to taniec. Bliskie mi są obrazy wzięte z chrześcijaństwa czy wschodnich intuicji, gdzie Bóg tańczy ze swoim stworzeniem. To oczywiście metafory ale świetnie pokazują dynamizm, o którym mówiłem.
Jan zapowiada w Apokalipsie, że w niebie Bóg „otrze z naszych oczu wszelką łzę”. Dziś „chłopaki nie płaczą”. To obciach. Czy ktoś, kto nie płacze, nie zatęskni za niebem?
– A kto nie płacze? Nie znam człowieka w miarę rozgarniętego, który by nie zapłakał ani się nie zasmucił. Jeśli ktoś się nie smuci ani razu, to znaczy, że jest kretynem, i bałbym się o jego zbawienie. Jasne, że osoby płaczące bardziej zatęsknią. Na tym świecie jest mnóstwo powodów do tego, by zapłakać. W niebie ten smutek zostanie wyparty przez ogromną radość. Ale uwaga: niebo nie jest uwarunkowane doświadczeniem piekła. Znakomicie broni się „samo przez się”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.