W niedzielę miłosierdzia wiele usłyszymy o Bożym Miłosierdziu. Ale jak dostrzec ludzką twarz miłosierdzia? Chorzy w hospicjach już ją zobaczyli.
– Trzeba mieć w tej pracy, oprócz wielu innych cech, również miłosierdzie i to bezwzględnie – mówi Roman Lasek, pielęgniarz oddziałowy z Hospicjum w Wałbrzychu. – Człowiek, który potrafi kochać kogoś innego, będzie dobry również dla siebie i otoczenia. Najlepiej gdyby tą cechę miał każdy z nas, wtedy wszystkim lepiej by się żyło. Nie patrzylibyśmy na siebie wilkiem, nie „szczekali” byśmy do siebie, nie słyszelibyśmy wielu przykrych słów, które docierają do nas na każdym kroku.
Miejsce z miłością
– Zaczęliśmy w 1992r. wtedy powstawała dopiero idea hospicjum. Spotkaliśmy się z koleżanką, nieżyjącą już Lidią Łukasik, pielęgniarką, która miała chorobę nowotworową – opowiada pielęgniarz Marek Karolczak, związany w wałbrzyskim hospicjum od samego początku. – Oboje doszliśmy do wniosku, że coś trzeba zmienić, że opieka dla ludzi, u których zakończono leczenie onkologiczne jest tak ważna a jednocześnie tak zaniedbana. Po wielu miesiącach starań ruszyliśmy 1 stycznia 1994 r. To była pierwsza taka placówka na Dolnym Śląsku. Hospicjum domowe i poradnia medycyny paliatywnej.
Było to hospicjum domowe, wówczas najbardziej popularna w świecie forma opieki, prowadzona w domu chorego. Zespół hospicyjny współpracując z rodziną roztacza opiekę nad chorym w jego domu. Zwykle w sytuacji, gdy jest on już wypisany ze szpitala po ostatnich zabiegach zwalczających chorobę, jakie można było przeprowadzić z medycznego punktu widzenia.
Idea całościowej opieki medycznej, normalna przez setki lat, w XX w. zaczęła upadać. Postępująca technicyzacja medycyny sprawiła, że zapomniano, że człowiek jest całością. Głównym zadaniem opieki paliatywnej jest likwidowanie wszystkich przykrych dolegliwości, jakie daje choroba nowotworowa. Nie chodzi tylko o ból, nudności wymioty, zaparcia, obrzęki itd., ale również ból egzystencjalny i osamotnienie. Mówi się o poprawie jakości życia.
Godne życie
– Boję się używania sformułowania godna śmierć – kontynuuje Marek Karolczak. – Jednak w naszych realiach pobyt w hospicjum można tak określić. Bo jeżeli się zdarza, że ludzie ci umierają w warunkach urągających wszelkim zasadom. A takich osób, które żyją poniżej jakiegokolwiek minimum socjalno-egzystencjalnego jest naprawdę wiele. Dla nich to hospicjum jest miejscem wspaniałym.
Śmierć jest zawsze straszna. I dla chorego, i dla jego rodziny. Pobyt w hospicjum jest dla nich o tyle dobry, że mają w swym otoczeniu kogoś, kto rozumie czym jest śmierć, kto przełoży z jednego boku na drugi, kto poda lekarstwo uśmierzające ból.
– Nazwałbym to raczej śmiercią spokojną, często bez tego wielkiego ciężaru jaki człowiek nosi – dodaje Marek Karolczak. – W Gdańskim hospicjum wymyślono hasło „Hospicjum to też życie”. Ma ono właśnie zmienić powszechna opinię o opiece paliatywnej kojarzonej głównie ze śmiercią, nie to tez życie. Kilka dni temu przyszły tu dzieci ze szkoły muzycznej i dały koncert. Grały, śpiewały o wiośnie. Wyjechaliśmy z tymi chorymi przed budynek na łąkę, na słońce.
Charakter
Pewnych dobrych zachowań można się nauczyć, jednak większość ludzi, którzy tu pracują ma wrodzoną potrzebę pomagania innym. To pewien sposób życia. Chodzi również o to, by na ulicy, w autobusie uśmiechnąć się, powiedzieć dzień dobry.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).