Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.- abp Alfons Nossol
81. Spotkanie
Spotkanie… Spotkać kogoś, czy spotkać się z kimś? Przypomina mi się pewna historia z wakacji w Tatrach. Można tam spotkać wielu znanych i bardzo znanych ludzi. Tyle, że w górach wyglądają inaczej, niż na telewizyjnym ekranie. To było dobrze ponad 20 lat temu. Siedziałem sobie z fajką w zębach na pniaku. Dużo niżej rozsiadło się jakieś towarzystwo. Z dołu szedł samotny turysta. Poznałem go z daleka. Przystanął, po chwili przysiadł się do nich. Długo siedzieli i rozmawiali, widziałem twarze, gesty. Słów nie słyszałem, było zbyt daleko. Wreszcie on ruszył ku Wiktorówkom. Po chwili towarzystwo zebrało się i poszło w dół. Spotkaliśmy się na Palenicy. “Dzień dobry!” - pozdrowiliśmy się wzajemnie. Zagadnąłem: “Gratuluję spotkania! Nie codziennie trafia się taka okazja”. Towarzystwo się ożywiło. “Pan go zna? Cały czas nie możemy dojść kto to był. Niezwykły człowiek! Chwila rozmowy, a tyle ważnego powiedział. Kto to był?” Swoją drogą żałowałem, że nie przysiadłem się wtedy do nich. Mówię: “Przecież to kardynał Wojtyła”. Jeden z nich zawołał: “A nie mówiłem, że to chyba on! Takiego człowieka spotkać! Żeśmy też nie wiedzieli…”
Spotkać kogoś - spotkać się z kimś. To nie to samo. Oni go spotkali - ale nie będąc pewni, kim jest, nie spotkali się z nim. A mieliby o czym rozmawiać, bo w rozmowie z nimi nie dłużyła mi się droga ku Łysej Polanie. Boga można spotkać w różnych okolicznościach życia. Groza burzy, piękno zachodu słońca, szczebiot dziecka, serdeczna z kimś rozmowa… To wszystko mogą być okoliczności wyzwalające w nas odczucie obecności Absolutu, Boga. I to jest prawda - On jest, On pozwala swą obecność odczuć. Ale nasza uwaga może się po tej Obecności prześliznąć, jak spojrzenie człowieka nie widzącego w tłumie kochanej osoby. Jak rozmowa z nierozpoznanym człowiekiem. Minęliśmy się z Bogiem i Jego obecnością. Może nawet spotkaliśmy Go. To jednak mało - człowiek chciałby się spotkać z Nim. “Miejscem” spotkania się z Bogiem jest modlitwa. Potrzebny był cudzysłów, bo mówiąc “miejsce” nie mam na myśli jakiegoś materialnego miejsca w przestrzeni. Modlitwa może być chwilą, a może być godziną. Modlitwa może być słowem i pieśnią, a może być milczeniem i ciszą. Modlitwa może być spojrzeniem na krzyż, a może być zamknięciem oczu. Modlitwą można wypełnić świątynię, ale można nią wypełnić wnętrze jadącego samochodu. Modlitwa może unosić się głosem tysięcy ludzi nad jakimś sanktuarium, ale może być drżącym szeptem umierającego w szpitalu. Boga spotkać można wszędzie. Ale spotkać się z Bogiem można tylko w tym jednym, szczególnym, nie dającym się materialnie określić miejscu: we własnym sercu. “Serce jest naszym ukrytym centrum, nieuchwytnym dla naszego rozumu ani dla innych; jedynie Duch Boży może je zgłębić i poznać. Jest ono miejscem decyzji w głębi naszych wewnętrznych dążeń. Jest miejscem prawdy, w którym wybieramy życie lub śmierć. Jest miejscem spotkania…” - tymi pełnymi głębi i poezji mówi o tym miejscu spotkania z Bogiem Katechizm.
I dlatego, że modlitwa wypływa z samego wnętrza ludzkiej osoby, człowiek wyraża modlitwę na różne sposoby: mową, śpiewem, myślą, tańcem, muzyką, gestem, akcją - z nadzieją, że wypowie całego siebie, nie tylko swe myśli i uczucia, ale samo serce. Wszystkie te sposoby przypominają nieraz wielką, ozdobną, ogromną ramę, w którą oprawiono mały, ale piękny i cenny obraz. Gorzej, gdy w ramie niczego nie ma… Gdy z modlitwy zostaną tylko zewnętrzne oznaki, a serce jest puste. Ale jeśli w tym, co zewnętrzne będzie choćby chwila, choćby jedno uderzenie serca, w którym człowiek spotkał się z Bogiem - to czas modlitwy nie był stracony. A cała zewnętrzna strona modlitwy: wszystkie słowa, pieśni, ceremonie, gesty nabierają innej, duchowej, głębokiej wartości. Nie często się trafia, by cały czas modlitwy przeżyć bez rozproszeń, by cały czas trwać w samej głębi serca - tam, gdzie dokonuje się spotkanie z Bogiem. A bywa i tak, że zmęczony, doświadczony życiem człowiek, poddany próbie cierpienia lub naporowi pokus nie jest w stanie dotrzeć do głębi swego własnego serca. Czy wtedy nie można już się modlić? I można, i trzeba. Bo każda próba modlitwy, choćby to był tylko gest znaku krzyża, choćby to było spędzenie kilku minut w kościele z jakąś pustką w głowie, choćby to było tylko spojrzenie na krzyż czy ściśnięcie w garści różańca - to już jest wyjście na spotkanie Boga, który pierwszy wyszedł, by z człowiekiem się spotkać. I właśnie dlatego, że to On idzie spotkać się z nami, modlitwa zawsze jest możliwa.
Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2562 - 2565.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).