22 września 1944 roku. Powstanie upadnie dopiero za dziesięć dni, ale nikt nie ma już złudzeń, że klęska jest nieuchronna. Ksiądz pułkownik Stefan Kowalczyk, pseudonim „Biblia”, wierzy jednak, że to tylko przegrana bitwa...
Polityka
Jest problem. Do Polskiego Państwa Podziemnego wdzierają się przedwojenne polityczne podziały: generał Władysław Sikorski, premier emigracyjnego rządu, nie ufa sanacyjnym politykom. Na eksponowane stanowiska mianuje swoich ludzi.
Niesnaski polityków odbijają się też na duszpasterstwie wojskowym. Nominację księdza Kowalczyka na wikariusza generalnego środowisko związane z Sikorskim uważa za decyzję starej ekipy – arcybiskup Gawlina był przecież związany z piłsudczykami.
Dlatego Stefan Rowecki „Grot”, dowódca Armii Krajowej, mianuje jej naczelnym kapelanem i szefem służby duszpasterskiej Sił Zbrojnych w Kraju księdza Tadeusza Jachimowskiego (pracował w Kurii Polowej od początku, ale po niesnaskach z piłsudczykami odwołano go z funkcji).
W tym momencie ksiądz Kowalczyk jest nadal wikariuszem generalnym Kurii Polowej. Na szczęście konflikt zostaje zażegnany: Kowalczyk i Jachimowski dochodzą do porozumienia.
Walka
Wybuchło Powstanie, a tu wszystko w rozsypce. Budowane misternie duszpasterstwo wojskowe nie zadziałało tak jak trzeba – tylko kilkunastu kapelanów przyszło 1 sierpnia na naradę, którą zwołał w Śródmieściu. Większość nie zdołała dotrzeć.
Problemów jest więcej. I tak: naczelny kapelan Armii Krajowej, ksiądz Tadeusz Jachimowski, nie zdołał skontaktować się z naczelnym dowództwem; nie wszyscy kapelani zdążą dotrzeć w wyznaczonym czasie na miejsce zbiórki.
7 lub 8 sierpnia (data nie jest pewna) kolejny cios. Na Ochocie zostaje rozstrzelany ksiądz Jachimowski. Tak jak we wrześniu 1939 roku, ksiądz Kowalczyk odpowiada teraz za duszpasterstwo wojskowe w stolicy. W wojennych warunkach znów radzi sobie świetnie. Pierwszą siedzibę ma przy Świętokrzyskiej. Później zmienia kwatery. W ostrzeliwanym bez przerwy mieście odwiedza kapelanów, chce mieć z nimi kontakt, wiedzieć o trudnościach, z jakimi się zmagają. Gdy dostaje wiadomość, że któryś poległ, musi wyznaczyć następcę. Jego cel: każdy, nawet najmniejszy oddział powinien mieć kapłana.
Stanisław Krasucki pisze w książce Duszpasterstwo w Powstaniu Warszawskim 1944: „Pomimo stale rwącej się łączności, urywanych kontaktów i ciągłych zmian z niezwykłą energią i inicjatywą potrafi ł do końca utrzymywać łączność ze swymi kapelanami. Kiedy zawodziła normalna łączność, ujawniał jakiś cudowny dar improwizacji, przywracając na nowo opiekę duszpasterską nad rozproszonymi i doraźnie tworzącymi się na nowo oddziałami”.
Dzień
„Szef mój «Biblia» miał tego dnia nawał pracy. Po załatwieniu spraw formalnych zostałem u szefa około godziny szesnastej na obiedzie (zupa jarzynowa z konserwami, u nas jeszcze nie było ograniczeń)” – opisuje jeden z powstańczych dni księdza Kowalczyka jego przyjaciel i zastępca, ksiądz Mieczysław Paszkiewicz.
Dalej było tak: „Ledwie tylko wyszliśmy z gmachu, zaczęło się gwałtowne ostrzeliwanie obiektu i przyległości przez artylerię niemiecką. Ogromne pociski padały co chwila, rozwalając sąsiednie budynki i podnosząc ogromne tumany kurzu. Z trudem dotarliśmy do przeskoku w Alejach Jerozolimskich, szczęśliwie go przeszliśmy i dopiero na Kruczej odetchnęliśmy. Jeden z naszych dowódców przy tej przeprawie utracił prawie całą rękę”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.