22 września 1944 roku. Powstanie upadnie dopiero za dziesięć dni, ale nikt nie ma już złudzeń, że klęska jest nieuchronna. Ksiądz pułkownik Stefan Kowalczyk, pseudonim „Biblia”, wierzy jednak, że to tylko przegrana bitwa...
Fragment książki "Duch 44" Stanisława Zasady publikujemy za zgodą wydawnictwa WAM.
„Kończy się, Żołnierzu Polski, jedna karta historii Twoich walk i zmagań – karta powstańczej walki o Stolicę Państwa, pisana Twoją bohaterską odwagą, serdeczną krwią i twardym, pełnym zaparcia trudem”. Patetycznie. Ale moment jest wyjątkowy: mamy 22 września 1944 roku. Powstanie upadnie dopiero za dziesięć dni, ale nikt nie ma już złudzeń, że klęska jest nieuchronna.
Ksiądz pułkownik Stefan Kowalczyk, pseudonim „Biblia”, wierzy jednak, że to tylko przegrana bitwa. Że wojna trwa nadal. I że zwycięstwo i tak przyjdzie. A nawet gdyby sam w to nie wierzył, musi dodać otuchy innym. Wszak jest naczelnym kapelanem Armii Krajowej.
wydawnictwowam.pl Stanisław Zasada: Duch'44. Wydawnictwo WAM Narada
1 sierpnia 1944 roku na jedenastą zwołuje naradę. Polecenie takie dostał od swojego przełożonego – księdza Tadeusza Jachimowskiego, naczelnego kapelana i szefa służby duszpasterskiej Polskich Sił Zbrojnych w Kraju. „Biblia” jest jeszcze dziekanem okręgu warszawskiego Armii Krajowej. Czternastu kapelanów (miało być więcej) zbiera się w budynku kurii niedaleko katedry polowej przy ulicy Długiej w Śródmieściu. Choć niektórzy spierają się, że odprawa była w pobliskim klasztorze Pallotynów.
– Miejsce trudno dziś ustalić – mówi ksiądz pułkownik Zbigniew Kępa, rzecznik prasowy Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. – Ale na pewno taka narada się odbyła. W każdym razie ksiądz Kowalczyk wydaje kapelanom ostatnie dyrektywy przed wybuchem Powstania. Że wybuchnie, wszyscy liczyli się z tym od jakiegoś czasu. Teraz od księdza „Biblii” słyszą, że to dziś, o siedemnastej.
Zostało kilka godzin, więc narada jest krótka. Ostatnie dyspozycje. Że muszą zawiadomić kapelanów rejonowych.
Że w oddziałach dzień należy zaczynać od Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i Wierzę w Boga. Że wieczorem odmawiać Anioł Pański i trzy razy Wieczny odpoczynek. Spotkanie kończą modlitwą: o pomyślny przebieg Powstania. Na więcej nie ma czasu.
Sanitariusz
1 sierpnia to dzień jego urodzin – przyszedł na świat w 1897 roku, w chłopskiej rodzinie. Polska odzyskuje niepodległość, a pięć miesięcy wcześniej Stefan Kowalczyk przynosi do domu świadectwo dojrzałości – chodził do warszawskiego gimnazjum Mikołaja Reja. Plany na przyszłość ma od dawna sprecyzowane: zaraz po maturze wstępuje do warszawskiego seminarium duchownego.
Dwa lata później, razem z innymi alumnami, zaciąga się jako ochotnik do armii generała Józefa Hallera, który broni Warszawy przed Armią Czerwoną. Jest sanitariuszem: pływa na płaskodennych statkach (berlinki), które przewożą Wisłą rannych żołnierzy do szpitali na lewobrzeżnej części miasta. Za udział w walce z bolszewikami dostanie Miecze Hallerowskie i Medal Pamiątkowy za Wojnę 1920 roku.
22 stycznia 1923 roku zostaje wyświęcony na księdza. Pierwsza placówka: wikariat w Grodzisku Mazowieckim. Potem działa w Akcji Katolickiej, zajmuje się młodzieżą.
Na zdjęciach z tamtych lat wygląda jak klasowy prymus: starannie zaczesany, w cienkich okularkach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).