22 września 1944 roku. Powstanie upadnie dopiero za dziesięć dni, ale nikt nie ma już złudzeń, że klęska jest nieuchronna. Ksiądz pułkownik Stefan Kowalczyk, pseudonim „Biblia”, wierzy jednak, że to tylko przegrana bitwa...
Major
Trzeba mieć polskie obywatelstwo, nie więcej niż 35 lat, cieszyć się dobrym zdrowiem, co najmniej od trzech lat być kapłanem i mieć dobrą opinię swojego biskupa. Ksiądz Stefan Kowalczyk nadaje się w sam raz – w 1926 roku zostaje proboszczem wojskowej parafii Świętego Klemensa w Warszawie.
Kilka lat wcześniej powstał Ordynariat Polowy Wojska Polskiego. Biskup polowy Stanisław Gall zna dobrze księdza Kowalczyka – kilka lat wcześniej jeszcze jako pomocniczy biskup warszawski wyświęcił go na kapłana. Musiał mieć o nim dobrą opinię.
Garnizonowa parafia księdza Stefana to: stołeczna Praga, część powiatu warszawskiego i cały radzymiński, Tarchomin, Marki, Józefów i Otwock. Potem zamieni ją na parafię Świętego Jerzego na stołecznej Cytadeli na lewym brzegu Wisły. Jest też kapelanem trzech jednostek wojskowych: przyjmuje przysięgi od rekrutów, wygłasza religijne pogadanki, odprawia żołnierskie pogrzeby.
W 1937 roku prezydent Mościcki awansuje go na stopień starszego kapelana – to odpowiednik majora. Duszpasterstwo wojskowe stanie się jego pasją. Ksiądz major Stefan Kowalczyk pracuje już wtedy w Kurii Polowej. I ma nowego zwierzchnika – od kilku lat nowym ordynariuszem polowym Wojska Polskiego jest biskup Józef Gawlina.
Wojna
Wrzesień 1939. Warszawa przygotowuje się do obrony, a ksiądz major Kowalczyk ma oczy czerwone ze zmęczenia, nogi opuchnięte. To z nadmiaru obowiązków – przed opuszczeniem stolicy biskup Gawlina mianował go swoim wikariuszem generalnym, czyli swoim zastępcą. Pracy co niemiara, do tego – w wojennych warunkach.
Wymyślił „duszpasterstwo lotne” – po każdym nalocie kapelani wybiegają na ulice i udzielają pomocy rannym i umierającym. Czasem chodzi o ostatnie namaszczenie, czasem o przeniesienie ciężko rannego do szpitala. On też jest wszędzie: wizytuje kapelanów, chodzi na barykady.
28 września Warszawa kapituluje. Kapelani, którzy służą na stałe w wojsku, mają iść z żołnierzami do obozów jenieckich – to w zgodzie z konwencją genewską o jeńcach wojennych. Księża rezerwiści mają wrócić do normalnej pracy duszpasterskiej.
Ksiądz Kowalczyk zostaje w Warszawie. Jest jedynym przedstawicielem Kurii Polowej, z urzędu wikariusza generalnego nikt go nie zwolnił.
Pawiak
Siedzi na Pawiaku – gestapo aresztowało go przypadkowo z 20 innymi księżmi zaraz po kapitulacji Warszawy. Wyjdzie po miesiącu, bo niemieccy śledczy nie wiedzą, że to zastępca biskupa polowego. Choć szukali go wcześniej w jego mieszkaniu na Marymoncie.
Na wolności od razu zabiera się do konspiracyjnej roboty. Duszpasterstwo wojskowe rozbite: arcybiskup Gawlina we Francji, część kapelanów nie żyje, niektórzy przedostali się za granicę. Trzeba wszystko organizować od nowa – tym razem w konspiracji.
Ksiądz Kowalczyk ma teraz pseudonim „Biblia”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).