Jeśli nie uda się oczyścić atmosfery wokół Marszu Niepodległości, to może lepiej poszukać innej formuły świętowania rocznicy 11 listopada?
Akcja Katolicka wystąpiła przeciwko nazywaniu faszystami uczestników Marszu Niepodległości. Uogólnienia zawsze są krzywdzące i w tym wypadku też krzywdzące jest używanie wspólnego mianownika wobec wszystkich, którzy zdecydowali się pójść w marszu 11 listopada. Podobnie zresztą jest z kibicami. Często bez specjalnej refleksji stosuje się wobec nich miano kiboli, nie patrząc na to, że na mecze chodzą też ojcowie z dziećmi, czasem całe rodziny, ludzie oddani swojej drużynie, kochający football, sportowe widowisko itd, itp.
Wiem, że to, co teraz napiszę, nie spotka się raczej z aprobatą, dlatego od razu zaznaczam, że jest to wyłącznie moje prywatne zdanie. Chciałbym żeby zostało odebrane jako przyczynek do dyskusji, a nie jako stwierdzenie pewne jak - nie przymierzając - dogmat.
Ja osobiście tak bardzo nie chciałbym być okrzyknięty mianem kibola czy faszysty, że nie wziąłbym nigdy udziału w imprezie, na którą pada choćby cień tego typu określeń. Dlatego nie spieszy mi się do tego, by pojawić się na piłkarskich trybunach. Przykro mi, ale też z podobnej przyczyny nie miałbym ochoty stanąć na trasie marszu, w którym co chwila dochodzi do sytuacji - nazwijmy to delikatnie - niezręcznych. Tegoroczne hasło " My chcemy Boga" odebrałem jako zabieg wizerunkowy, który miał pokazać przywiązanie Polaków do tradycyjnych katolickich wartości. Cóż, jakiś pomysł to był. Nawet można powiedzieć, że uzasadniony. Tylko kiedy pod takim szyldem wychodzą na ulice ludzie, którzy nawołują do nienawiści wobec innych ze względu na ich rasę czy pochodzenie, to nie tylko rzuca to cień na całe zgromadzenie, ale też psuje wizerunek katolicyzmu, który bierze się na sztandary, a ostatecznie odbiera ochotę do identyfikowania się z tą inicjatywą.
Przykro mi to mówić, ale ten model manifestacji patriotycznych zupełnie mi się nie podoba. Rozumiem, że ważne jest, aby patriotyzm krzewić, by pielęgnować miłość do ojczyzny itd. Jednakże uważam, że czasami nie warto przywiązywać się zbytnio do pewnych form przeżywania swojego patriotyzmu. Przypomnę chociażby sytuację z 2015 roku, kiedy to prezydent Andrzej Duda w pierwszym roku swojego urzędowania odmówił wzięcia udziału w Marszu Niepodległości. Głowa państwa przeżywa ten dzień w innej atmosferze, na oficjalnych uroczystościach, pokazując swój patriotyzm od innej strony. Nie daje się tym samym instrumentalnie wykorzystać przez jedną czy drugą stronę, a jednocześnie nie sprzeniewierza się przecież idei patriotycznego świętowania.
Dlatego też jak najbardziej zgadzam się, że powinno się wyciągnąć konsekwencję wobec osób, które na arenie międzynarodowej, publicznie i cynicznie obrażają Polaków, którzy w dobrej wierze idą ulicami swoich miast i manifestują swoją miłość do ojczyzny. A jednak tak samo ukarani powinni być ci, którzy z tego wspólnego świętowania nas wszystkich tworzą karykaturę, pośmiewisko i w dodatku dopuszczają się przestępstwa propagowania idei nazistowskich. Postępowania w tej sprawie są już zresztą w toku. I bardzo dobrze.
Bardzo dobrze, bo przez takich ludzi cała idea wspólnego świętowania bierze w łeb. A jeśli mimo wszystko nie uda się oczyścić atmosfery wokół marszu, to chyba jednak lepiej będzie poszukać - wzorem prezydenta - innej formuły tego świętowania, niż identyfikować się i bronić jednej formy tego świętowania, która w dodatku jest stosunkowo nowa i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ją zmienić na inną.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.