Lectio divina nie jest kolejną metodą modlitwy, ale to pewna duchowość życia. Jest to droga, która - jeżeli na nią wejdziemy - doprowadzi nas do życia, ponieważ „Słowo jest żywe”, dosłownie „żyjące”.
Przeczytany tekst już nie pozostaje na zewnątrz. Staje się obecny w umyśle i sercu człowieka. Słowo chce wyprzedzać każde działanie, które będziemy podejmować. Można to porównać do stosowania się do instrukcji obsługi nowego sprzętu domowego. Aby służył długo, należy najpierw zapoznać się ze wskazówkami producenta, wiedzieć, na co zwrócić szczególną uwagę i czego unikać. To pozostaje w naszym umyśle, gdy zaczynamy pracę z tym urządzeniem. Trzeba tak samo przechowywać w pamięci Słowo, które będzie rzucało światło na wszystkie nasze decyzje i aktywności podejmowane w ciągu dnia. Trzeba nauczyć się żyć w rytmie Słowa.
Teraz już nie wystarczy wiedzieć, co mówi Bóg. Pora już na to, by zrozumieć, co Bóg mówi do mnie. Samo słuchanie bez odniesienia Słowa do siebie może doprowadzić do takiej sytuacji jak w przypadku Dawida, który dopuścił się podwójnego grzechu. Zakochał się w żonie Uriasza – Batszebie, z którą pragnął spędzić resztę życia (grzech cudzołóstwa), ale ponieważ na przeszkodzie stał jej obecny mąż, król tak zaplanował walkę, by on zginął (zlecenie zabójstwa). Dawid pogrążył się w grzechu i jedyną drogą dotarcia do jego sumienia było słowo proroka Natana, posłanego przez Boga. Prorok opowiedział władcy bajkę o zabitej owieczce. Dawid był poruszony usłyszaną historią, ale nie odczytał jej jako skierowanej do siebie. Dopiero gdy Natan wyjaśnił mu jej sens, Dawid zobaczył, że te słowa całkowicie odnoszą się do jego życia:
Pan posłał do Dawida [proroka] Natana. Ten przybył do niego i powiedział:
„W pewnym mieście było dwóch ludzi, jeden był bogaczem, a drugi biedakiem. Bogacz miał owce i wielką liczbę bydła, biedak nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył. On ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jadła jego chleb i piła z jego kubka, spała u jego boku i była dla niego jak córka. Raz przyszedł gość do bogacza, lecz jemu żal było brać coś z owiec i własnego bydła, czym mógłby posłużyć podróżnemu, który do niego zawitał. Więc zabrał owieczkę owemu biednemu mężowi I tę przygotował człowiekowi, co przybył do niego”.
Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: „Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci. Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się czynu bez miłosierdzia”.
Natan oświadczył Dawidowi: „Ty jesteś tym człowiekiem” (2 Sm 12,1–7).
Syndrom Dawida jest obecny u wielu faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Odnoszą oni usłyszane słowa do innych, ale nie biorą pod uwagę tego, co Pan w tym momencie mówi o nich i do nich. Taka pułapka zastawiona jest również dzisiaj na kaznodziejów i nauczycieli. Czytają oni tekst i zasadniczo stawiają pytanie: „Co ja im powiem o tym fragmencie?”. Autentyczne słowa i naukę wypowiedzą jednak tylko wtedy, kiedy najpierw odczytają, co tekst mówi o nich. Na tym etapie rozpoczyna się często żmudna praca, polegająca na wybieraniu z danego fragmentu pojedynczych słów lub zdań, które bezpośrednio dotyczą mojej sytuacji. Mogą one dotyczyć stanów radości i uwielbienia Boga – wtedy, gdy taka właśnie jest postawa naszego serca; mogą rzucać światło na przeżywane trudności i problemy, mogą mówić o grzechu, który nie pozwala nam dalej wzrastać w wierze. Praca ta jest konieczna, ponieważ umożliwia nawiązanie kontaktu z własnym sercem i sumieniem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).