Czyli rzecz o tym, co teologowie nazywają objawieniem historycznym.
Z cyklu "Powtórka z katechezy"
Czy Bóg naprawdę istnieje? A jeśli tak, to jaki jest? Tak, jest, istnieje – wyjaśniłem w poprzednim odcinku cyklu. Wystarczy spojrzeć na świat. Sam się przecież z niczego nie stworzył. Zbyt wiele w nim też spełnionych „niemożliwości”, by wszystko to mogło być dziełem przypadku. Patrząc na świat odkrywamy wielką potęgę Boga, niezmierzoną mądrość, ale i Jego dobroć. Bo choć nie do końca wszystko na tym świecie jest takie, jakbyśmy pragnęli, to przecież ten Wielki Bóg stworzył nam na ziemi całkiem przytulną przystań. Z dala od kosmicznych wstrząsów, bez koszmaru ciągłego strachu przed byciem zjedzonym...
Dziś, w kolejnym odcinku cyklu szukamy odpowiedzi na pytanie o możliwość bliższego poznania Boga. Czy zdani jesteśmy tylko na to poszukiwanie na podstawie stworzonego przezeń dzieła? Ano nie. Bo, ufamy, Bóg objawił się człowiekowi. A właściwie objawiał. W historii Narodu Wybranego, w końcu w wydarzeniu jakim jest to wszystko co przyniósł Jezus Chrystus.
Koniecznie trzeba jednak jeszcze raz przypomnieć, bo to absolutna podstawa: Chrystus jest naszą jedyną nadzieją. Jeśli to, co przyniósł byłoby kłamstwem, po śmierci czeka nas w najlepszy wypadku – jak przestawia się to w niektórych religiach – jakieś życie-nieżycie. O ile nie nicość. Tylko Jezus obiecując nam nieśmiertelność pokazał, że to możliwe. Bo powstał z martwych.
Jezus naprawdę wiarygodny
To prawda? Wielu chciałoby zmartwychwstanie Jezusa włożyć między bajki. Bo to niemożliwe i już. By nie obawiać się, że tylko ze strachu przed nicością uwierzyliśmy mrzonkom, warto przyjrzeć się sprawie dokładniej.
Skąd wiemy że Jezus zmartwychwstał? Ano opowiedzieli nam o tym ci, którzy po Jego bolesnej śmierci spotykali Go żywego. „Jedli z Nim i pili po Jego zmartwychwstaniu” – jak sami świadczą. Ulegli złudzeniu? Grób był pusty. W grobie – jak zaświadcza Jan – widzieli dziwnie zwiniętą chustę, która wcześniej okrywała Jego twarz (J 20, 7) A spotkali Go potem nie raz i nie dwa. Widzieli, rozmawiali z Nim, nawet Go dotykali. No i było coś jeszcze: od tamtego czasu doświadczali w sobie niezwykłych mocy. Nawet nie to, że odważyli się nagle opowiadać o tym wszystkim światu. Widzieli też, jak przez ich działanie dokonywały się rzeczy niezwykłe. Bywało przecież, że w cudowny sposób uwalniani byli z więzienia, bywało, że potrafili uzdrawiać, a nawet wskrzeszać. Czy tak stałoby się, gdyby ulegli złudzeniom?
Istnieje jeszcze możliwość że kłamali. Tyle że to też mało prawdopodobne. Bo po cóż opowiadaliby światu o swoich słabościach? O skarceniu Piotra przez Pana, gdy ten nierozsądnie zaczął zapewniać, że nic złego Go nie spotka? O tej niemądrej prośbie matki dwóch z nich, by w królestwie Jezusa jej synowie byli najważniejsi? O zdradzie jednego z nich, o zaparciu się Piotra, o tchórzliwej ucieczce reszty w noc Jego aresztowania? O tym, że pod krzyżem stał już tylko Jan? Albo nawet o tym niedowiarstwie Tomasza? Czy takie rzeczy opowiadaliby ludzie chcący kogoś okłamywać? No i oczywiście jest jeszcze i to najistotniejsze: wszyscy – prócz Jana – oddali za prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa swoje życie. Za cyniczne kłamstwo zdecydowali się umrzeć? Mało prawdopodobne.
Warto zauważyć, że zmartwychwstanie Jezusa nie było tylko przypieczętowaniem tego wszystkiego, czego sam uczył i czego sam dokonał. Jako że przedstawił się jako ten, który wypełnił obietnice dane przez Boga Izraelowi, uwiarygodnił także jako Boże działanie całe dobro, jakie przydarzyło się temu narodowi w jego historii. Tak, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa także na Stary Testament możemy patrzyć jako na prawdziwe Boże Słowo. Warto przy tym pamiętać: Stary Testament nie jest pełnią. Tę przyniósł Jezus. Ale jest wychowawcą podprowadzającym ludzi otoczonych różnymi kultami pogańskimi do przyjęcia pełni. Sprawia też, że wydarzenie Jezusa nie pojawia się jak rozbłysk meteoru, które można by zlekceważyć, ale wpisuje się w ciąg zbawczych działań Boga... Jeśli więc chcemy poznać jaki jest Bóg, który stworzył wszystko co jest, możemy po prostu czytać o tym, jak objawił się w dziejach Izraela i w tym wydarzeniu, jakim było ziemskie życie Jego Syna.
Biblia: Bóg w działaniu
Jakim więc jest ten Bóg, którego znajdujemy na kartach Biblii? Wobec bogactwa i piękna tego, co można w niej znaleźć próby streszczania byłyby zbrodnią. Warto jednak zwrócić uwagę na pewien klucz, mocno ułatwiający lekturę Pisma Świętego, a tym samym odkrywanie oblicza Boga.
Początek Świętej Księgi, 11 pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, nazywanych przez biblistów prehistorią biblijną, to fundamentalna dla rozumienia reszty przesłania tej Księgi – a tym samym zrozumienia sensu działania Boga w świecie – odpowiedź na pytanie dlaczego mamy co mamy. Skąd wziął się świat, kim w tym świecie jest człowiek, skąd w dobrym świecie pojawiło się zło, czemu, mimo dobrych nieraz chęci, zło się rozplenia jak chwasty oraz czemu nie da się zwalczyć go gwałtem i przemocą. Autorzy biblijni w barwnych opowieściach wyjaśniają: świat jest dziełem stwarzającego coś z niczego Boga i jest on z natury swej dobry. Człowiek, najważniejsze z Bożych stworzeń, jest cząstką świata materialnego (stworzony z prochu ziemi), ale przynależy też do świata duchowego (Bóg tchnął w jego nozdrza tchnienie życia). W zamyśle Bożym miał żyć beztrosko i szczęśliwie. Zło na świecie pojawiło się przez brak zaufania ludzi do Boga i pójście za podszeptem diabła. Co gorsze, tamto nieposłuszeństwo wobec Boga – uczą autorzy Księgi Rodzaju – stało się rozsadnikiem wszelkiego innego zła, które niczym chwasty zaczęło się coraz mocniej wśród ludzi plenić (m in. zabójstwo Abla). I tego zła nie da się wyniszczyć przemocą (historia potopu i tego, co wydarzyło się po nim), bo grzech zranił jakoś samą naturę człowieka, po grzechu skłonną, by nie ufać Bogu. Bóg postanowił więc wkroczyć w historię ludzkości i odbudować to zaufanie człowieka do Niego czyli – upraszczając – człowieka zbawić. I o tym odbudowywaniu zaufania człowieka do Boga, zakończonym zwycięstwem wiernego Ojcu aż do śmierci Jezusa Chrystusa i rozlaniem przez to leczącej łaski na wszystkich wierzących w Niego, jest cała reszta Biblii.
Bóg chce uleczyć zranienie z Edenu, Bóg chce by człowiek na powrót Mu zaufał, bo chce człowieka zbawić i dać Mu życie wieczne. To główny motyw działania Boga w historii zbawienia. I z tej perspektywy trzeba spojrzeć na całą biblijną historię. W tym kluczu łatwiej zrozumieć powołanie Abrahama i jedyny właściwie wymóg, jaki Bóg mu stawia – zaufaj. Podobnie będzie, gdy Naród Wybrany po ucieczce z Egiptu będzie szedł do Ziemi Obiecanej i zawrze z Bogiem przymierze – zaufaj. Tak będzie w czasach Jozuego i Sędziów, gdy właśnie od wierności przymierzu, czyli zaufania Bogu, będą zależały powodzenia i niepowodzenia Izraela. Nie inaczej będzie w czasach królów. W tym kluczu rozumieją też autorzy biblijni największe klęski, jakie spotkały Naród Wybrany: najpierw upadek Północy (Izraela) pod ciosami Asyryjczyków, potem zniszczenie Południa (Judy) z Jerozolimą i świątynią przez Babilończyków. I do zaufania Bogu będą wzywani ci, którzy po latach z tej niewoli powrócą. A nie inaczej uczył będzie Jezus. Pierwsze przykazanie? Przypomniał: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12,30). Sam był tej zasadzie wierny aż do swojej śmierci. Za tę wierność zresztą Go zabito. Co nam, skażonym grzechem Adama, jeśli tylko wierzymy w Jezusa, przyniosło uzdrowienie i życie wieczne.
Tak patrząc na historię biblijną łatwiej wyczytać z niej obraz prawdziwego Boga. Zadziwia pokorą, gdy paktuje z człowiekiem – Abrahamem. Zadziwia, gdy zgadza się na próbowanie Go przez jego wnuka, Jakuba. Jasnym staje się, po co jawi się Izraelowi w całych jego dziejach jako Bóg, który walczy po Jego stronie: bo pokazuje na przykładzie swoich wybranych każdemu człowiekowi, że faktycznie wiele może. I jasnym się staje dlaczego, gdy Izrael zapomina o Nim, zapomina o zawartym przymierzu, cofa znad niego swój ochronny parasol. Urzeka wtedy swoim pięknem wiele biblijnych scen, z których wyłania się obraz jasno stawiającego wymagania, ale dobrego Boga; Boga, który nie dba o ceremoniał, zaszczyty, ale szuka szczerej miłości; który gotów jest wiele darować, byle ten, który tyle dobra od Niego doświadczył opamiętał się i wrócił na drogę wierności. Ot, gdy Bóg Dawidowi, martwiącemu się, że on mieszka w cedrowym pałacu a Arka Przymierza (czyli Bóg) w namiocie mówi, że wcale pałacu nie potrzebuje. Albo gdy pociesza „króla mazgaja” – Jozjasza.
W Jezusie obraz pełniejszy
Najbardziej miarodajnym jeśli chodzi o poznanie jaki jest Bóg jest oczywiście spojrzenie na to, jakim był Jezus Chrystus. Bo On, będąc – jak uczy Biblia – prawdziwym Bogiem – najpełniej Boga objawia; patrząc na Niego widzimy Boga. A widzimy Go Dziecięciem w ubogiej stajence zdanego na łaskę rodziców, potem przez lata prowadzącego zwykłe życie, a w końcu dającego się ludziom zabić. Oblicze Boga widzimy, gdy Jezus wypędza z człowieka złe duchy, leczy ludzkie choroby, ratuje przed burzą, rozmnaża chleb by nakarmić głodnych i gdy przebacza grzechy. Widzimy jaki jest Bóg w scenie powołania na uczniów prostych rybaków, widzimy gdy wprasza się do domu celnika Zacheusza, widzimy, gdy przebacza na krzyżu skruszonemu łotrowi. Widzimy też Boga w całym Jego nauczaniu, rewidującym skostniałe w legalizmie trzymanie się litery prawa a łamanie jego ducha; widzimy gdy wyrzuca formalizm religijny faryzeuszom i gdy przyjmuje gest kobiety wylewającej na Jego nogi wonny olejek. Widzimy, gdy po swoim zmartwychwstaniu jakby nigdy nic pyta swoich uczniów o jedzenie, a nad Jeziorem Galilejskim sam przygotowuje dla nich śniadanie...
Jeśli chcę poznać Boga nie jestem zdany jedynie na poszukiwania w księdze przyrody. Bóg wkroczył w ludzką historię, Bóg objawił się ludziom. Poznaję prawdę o Nim czytając napisaną przez natchnionych przezeń pisarzy Biblię. Im więcej i z większa pobożnością czytam, tym lepiej poznaję. Każdy człowiek nosi w sobie jakieś wyobrażenie Boga. Wielu zresztą odrzuca Boga właśnie z tego powodu, że nosi w sercu Jego nieprawdziwy obraz; tak naprawdę odrzuca swoje błędne o Nim wyobrażenia, nie Boga prawdziwego, bo Jego zwyczajnie nie poznali. Dlatego to sięganie do Biblii jest tak ważne: by poznać prawdziwego Boga, by poznać Go takim, jakim naprawdę jest. Wtedy odkrywa się też, że wart jest zaufania i kochania.
------------------
Polecana lektura. Nieobowiązkowa oczywiście :)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.