Komuś, kto żyje w dostatku, trudno zrozumieć, czym jest bieda. Czasami mu się tylko wydaje, że wie.
Do kolędowania dzieci przygotowywały się już w czasie Adwentu. Poznawały życie i troski ludzi żyjących na misjach. Przygotowywały stroje i scenki, które prezentowały podczas świątecznego kolędowania. Pieniądze, które udało się im zebrać, zostaną wysłane do Tajlandii. A są to niemałe sumy – Tegoroczna zbiórka jest dopiero podliczana, ponadto cześć grup wysyła pieniądze bezpośrednio do Warszawy, więc trudno podać dokładną sumę – mówi ks. Jakub Górski, dyrektor referatu misyjnego w diecezji świdnickiej. – Z naszych szacunków wynika jednak, że w ubiegłym roku nasze dzieci zebrały ok. 24 tys. zł.
Zaangażowani od lat
Diecezjalne Spotkanie Kolędników Misyjnych było podsumowaniem tego, co działo się przez ostatnie kilkanaście dni. Na zaproszenie Referatu Misyjnego odpowiedziało osiem grup misyjnych z prawie 30, które istnieją na terenie diecezji. Jednak w kolędników misyjnych angażuje się jeszcze więcej, bo prawie 50 parafii. Są to nie tylko grupy misyjne, ale także dzieci z Eucharystycznego Ruchu Młodych czy ministranci. W sumie z całej diecezji, pomimo trudnych warunków pogodowych, na diecezjalne spotkanie przyjechało ponad 150 dzieci wraz z opiekunami. Rozpoczęło się ono Eucharystią w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Szczawnie-Zdroju. Przewodniczył jej bp Ignacy Dec. Po Mszy św. biskup wręczył specjalne podziękowania kilkunastu osobom, które od ponad 10 lat angażują się w animację i formację misyjną dzieci. W Teatrze Zdrojowym dzieci z parafii św. Anny w Ząbkowicach Śląskich przedstawiły jasełka misyjne. Były prezentacje grup kolędniczych i wręczenie dyplomów za uczestnictwo w kolędowaniu misyjnym. Były misjonarz ks. Tadeusz Faryś opowiedział o swojej pracy na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Dzieci wzięły również udział w konkursie wiedzy o Tajlandii.
Prawdziwa bieda
Elżbieta Umińska od wielu lat prowadzi grupę misyjną i przygotowuje dzieci do akcji kolędników misyjnych. Jak sama przyznaje, choć wiedzą one znacznie więcej o potrzebach misji od swych rówieśników, niezwykle trudno dzieciom żyjącym w dobrobycie zrozumieć to, co się tam dzieje. – Oni przyjmują to wszystko z niedowierzaniem – mówi Elżbieta Umińska. – To dla nich abstrakcja, że dzieci w krajach misyjnych umierają z głodu. Nawet gdy wyświetlam im jakiś film na ten temat, to oglądają go jak jakąś bajkę. – Dla naszych dzieci już samo słowo „bieda” oznacza co innego – mówi s. Magdalena Sypko z referatu misyjnego. – U nas wygląda ona zupełnie inaczej. Myślimy o niej, kiedy nie stać kogoś na kupno nowych butów czy kurtki. Ale nawet sami misjonarze, którzy pochodzą z biednych rodzin i widzieli biedę w Polsce przyznają, że dopiero po wyjeździe do Ameryki Południowej czy Afryki zrozumieli, czym jest prawdziwa bieda. Tamci ludzie nie wiedzą, czy następnego dnia będą mieli co zjeść. Dlatego tym bardzie jesteśmy zobowiązani do podejmowania takich tematów. Mimo różnych trudności ze zrozumieniem tego, co dzieje się na misjach, mam nadzieję, że ziarno, które zostało zasiane w sercach tych dzieci, kiedyś zakiełkuje. Jak wyjaśnia s. Magdalena, rozwiązaniem wszystkich problemów, jakie dręczą kraje misyjne jest Ewangelia. Gdyby była przestrzegana, nie byłoby tylu problemów. Dlatego misjonarze wyjeżdżają tam, gdzie jest najtrudniej, i ją głoszą.
Ręce Ojca Świętego
Każdego roku pieniądze zostają rozdzielane na inne potrzeby. W tym roku kolędnicy misyjni wyruszyli, by pomóc najmłodszym mieszkańcom Tajlandii i tak zwanym dzieciom „niewidzialnym”. W ten sposób mówi się o dzieciach, których fakt urodzenia nie został udokumentowany, co pozbawia je ochrony państwa i przez co stają się potencjalnymi ofiarami handlu. „Niewidzialne” w szerszym ujęciu to dzieci pozbawione uwagi i troski społeczeństwa – dyskryminowane lub odrzucane ze względu na ubóstwo, pochodzenie, niepełnosprawność lub chorobę, własną lub rodziców. Każdego roku Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci pomaga ok. 10 tys. dzieci w Tajlandii: ośrodkom dla dzieci ulicy, szkołom i internatom, wspiera programy edukacyjne dla dzieci z marginalizowanych plemion górskich, migrantów i uchodźców, tworzy centra pomocy dla dzieci maltretowanych i ofiar handlu oraz liczne programy dożywiania i opieki medycznej dla dzieci chorych na AIDS. Niezwykle ważne jest również wsparcie w chrześcijańskiej formacji poprzez katechezę. PDMD działa już ponad 170 lat. O dzieciach uczestniczących w tym dziele mówi się, że są „przedłużeniem rąk Ojca Świętego”. Za pośrednictwem PDMD ofiary zebrane przez dzieci docierają do ich rówieśników, szczególnie tam gdzie żadna inna pomoc nie dochodzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.