Drzewo prosto z raju

Trudno wyobrazić sobie Boże Narodzenie bez choinki. Ale co właściwie oznacza świąteczne drzewko? Skąd wzięła się ta tradycja i jak zmieniała się w ciągu wieków? Zapalcie światełka na choince, usiądźcie w fotelu i posłuchajcie…

Reklama

Z Alzacji na cały świat

Zwyczaj przyozdabiania domów zielonymi gałązkami z okazji różnych świąt pojawia się także w innych kulturach i religiach. Zieleń jest symbolem życia, a każde święto to forma celebracji życia. Nikt nie neguje faktu, że kryje się tutaj coś ogólnoludzkiego, jakaś pierwotna intuicja. Ale choinka nadała tej świątecznej „zieloności” głębszego znaczenia. Boże Narodzenie to dzień narodzin Zbawiciela świata, który niesie nadzieję dla wszystkich ludzi, przynosi nowe życie światu, zwraca ludzkości utracony raj.

Tradycja ustawiania w domach i kościołach drzewek na Boże Narodzenie pojawia się pod koniec XV wieku. Powszechnie uważa się, że Alzacja była pierwsza. Dziś to region należący do Francji ze stolicą w Strasburgu, ale związany z kulturą niemiecką. Pod koniec średniowiecza właśnie tam pojawiają się zapisy mówiące o wycince drzew tuż przed Bożym Narodzeniem. Za najstarszy uchodzi wpis z księgi rachunkowej katedry w Strasburgu. Mowa w nim o zakupie 9 jodeł, i to za dwa szylingi. Inne miasta nie poddają się tak łatwo. Moguncja, Fryburg Bryzgowijski, a także Ryga czy Tallin uważają, że pierwsze choinki stanęły u nich. Z polskich miast prawdopodobnie Gdańsk był pierwszy.

Ozdoby na choinkach pojawiają się nieco później. Choinki ozdabiały cechy rzemiosł czy kupców zwane gildiami. Wieszano na nich jabłka, inne owoce, słodycze, opłatki. Potem doszły jeszcze lalki, pozostałe zabawki, ozdoby z papieru, zwykle wykonywane przez domowników. Później choinka rozbłyska światłami. Prawdopodobnie wcześniejszy symbol światła i późniejsza choinka scaliły się w jeden świąteczny znak. Ozdoby ze szkła, czyli bombki, zdominowały choinkę, począwszy od 1848 roku, gdy zaczęła je produkować jedna z hut szkła w Turyngii. Swego czasu przebojem choinkowych ozdób była lameta, która dziś odeszła już do lamusa.

Po roku 1800 zwyczaj choinkowy rozszerza się na cały świat. Popularyzowali go Niemcy. Choinka trafia na królewskie dwory, a także pod strzechy. W XIX wieku świąteczne drzewko pojawia się, co jest nieco zaskakujące, także w domach żydowskich. Dociera również do carskiej Rosji, gdzie mówi się na nią „jołka”. Ciekawostka – po rewolucji w 1917 r. komuniści zabraniają świętowania Bożego Narodzenia. Dzieci są zmuszane, by rysować w zeszytach choinki i podpisywać: „Precz z jołką”. Kilkanaście lat później władze sowieckie zrozumiały, że nie da się żyć bez świąt, i przeniosły symbolikę Bożego Narodzenia, a więc także „jołkę”, na Nowy Rok.

Jedna z najbardziej wzruszających historii wiążących się z choinką wydarzyła się w 1914 roku na froncie I wojny światowej. W Wigilię w rejonie miasta Ypres w Belgii doszło do niezwykłego rozejmu. Niemieccy żołnierze siedzący w okopach zaczęli w wigilijny wieczór przystrajać swoje pozycje małymi choinkami i świecami. Siedzący w okopach kilkaset metrów dalej Brytyjczycy obawiali się prowokacji, ale gdy usłyszeli śpiew „Stille Nacht” (Cicha noc), odpowiedzieli śpiewem – „Silent Night”. Żołnierze zaczęli wychodzić z okopów i spotkali się na ziemi niczyjej. Około 100 tys. uczestników walczących armii udzielił się pokojowy klimat Bożego Narodzenia. Choinka odegrała tu bardzo ważną rolę. W jej blasku zobaczono przez moment absurd wojny.

Choinka „katechetka”

Ksiądz Józef Naumowicz omawia teorie etnografów, kulturoznawców i religioznawców na temat choinki. Wykazuje, że z choinką rzecz się ma podobnie jak z datą świąt Bożego Narodzenia (o czym mowa w wywiadzie na ss. 22–25). Ani choinka, ani same święta nie są przetworzeniem pogańskich zwyczajów, ale mają swoje oryginalne źródło w tradycji chrześcijańskiej. Nie jest też prawdą, że choinkę wymyślił Marcin Luter. Zawsze była symbolem ponadwyznaniowym. Ustawiali ją w swoich domach katolicy i protestanci, nawet jeśli ci pierwsi bardziej akcentowali szopkę, a drudzy choinkę. Choinka jest cudowną „katechezą” o Bożym Narodzeniu. Głosi Ewangelię o Zbawicielu, który przywraca człowiekowi utracony raj oraz rozjaśnia ciemności grzechu i śmierci.

Papież Jan Paweł II był zakochany w Bożym Narodzeniu. Uwielbiał kolędy i polskie świąteczne tradycje. Chyba najbardziej brakowało mu ojczyzny właśnie w święta. Czy nie podobnie czują to dziś Polacy żyjący z dala od kraju? Papież z Polski jako pierwszy prosił, by na placu św. Piotra ustawić choinkę, która we Włoszech, ojczyźnie żłóbka, nie była wcześniej tak popularna. Patrząc na choinkę, nawiązywał do niej w świątecznych przemówieniach.

Thomas Eliot poświęcił choince swój ostatni wiersz. Zaczyna się tak: „Różne bywają podejścia do kwestii Bożego Narodzenia./ Z tych niektóre możemy pominąć:/ Społecznikowskie, ospałe, stricte handlowe,/ Chuligańskie (bary otwarte do północy)/ Oraz dziecinne”. To ostatnie podejście poeta uważa za właściwe. Dla dziecka bowiem „świeczka to gwiazda, a pozłacany anioł,/ Który rozkłada skrzydła na czubku choinki,/ To nie tylko ozdoba, lecz anioł”. „Dziecko w zachwycie zdumiewa się Drzewku:/ Niechże więc nadal w duchu się zachwyca/ Tym świętem, którego nie bierze za pretekst”. Tego dziecięcego zachwytu choinką i Bożym Narodzeniem życzę wszystkim.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama