Drzewo prosto z raju

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 19.01.2017 06:00

Trudno wyobrazić sobie Boże Narodzenie bez choinki. Ale co właściwie oznacza świąteczne drzewko? Skąd wzięła się ta tradycja i jak zmieniała się w ciągu wieków? Zapalcie światełka na choince, usiądźcie w fotelu i posłuchajcie…

Drzewo prosto z raju Ilustracja do miesiąca grudnia w Deutscher Jugendkalendar, 1849; Heinrich Heine Universität Düsseldorf

Ta historia zaczyna się od Adama i Ewy. Tak, choinka trafiła do naszych domów z raju. Tam jest początek tej pięknej tradycji i jej najgłębsze znaczenie.

Historycznie rzecz ujmując, zwyczaj stawiania świątecznego drzewka nie jest tak stary jak świat. Samo święto Bożego Narodzenia pojawiło się w 330 roku, a choinka, jako jego nieodzowny element, dopiero na przełomie XV i XVI wieku. Najpierw na terenie Alzacji, czyli na pograniczu francusko-niemieckim, potem stopniowo podbijała świat. W Polsce upowszechniła się w XIX wieku. Aż trudno w to uwierzyć, ale na placu św. Piotra w Rzymie pierwsze bożonarodzeniowe drzewko (w tym wypadku potężne drzewo) stanęło dopiero w 1982 roku!

Przyznam się od razu bez bicia, że jestem taki mądry dzięki książce ks. Józefa Naumowicza „Historia świątecznej choinki”. Przeczytałem ją z ogromnym zaciekawieniem. Nigdy wcześniej nie zastanawiałem się specjalnie nad choinką. Tradycja to tradycja. Z nią się nie dyskutuje. Choinka i cześć. Lektura tej książki otworzyła mi oczy. Jest jak bożonarodzeniowa hagada. We wstępie autor cytuje fragment wiersza Tuwima: „Wszechświat stał w pokoju/ Świąteczną choinką”. I dodaje: „Istotnie, to drzewko może być »wszechświatem« sensów, symboli, obyczajowego kolorytu, a także ziemskich i nieziemskich mocy, radości i nadziei”.

Spojrzeć na choinkę, odkryć wszechświat jej sensów… Kiedy, jeśli nie teraz?

Choinka, czyli drzewo życia

Adam i Ewa drzew w raju mieli pod dostatkiem, ale dwa z nich były wyjątkowe. Jedno – to „drzewo życia”, dzięki któremu mieli zapewnione życie wieczne. Drugie – „drzewo poznania dobra i zła”, z którego nie wolno im było zrywać owocu. Kiedy przekroczyli ten jedyny Boży zakaz, utracili raj. Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów, którzy „strzegli dostępu do drzewa życia”. Oczywiście Księga Rodzaju w tej opowieści posługuje się językiem symbolu, mitu, co nie oznacza, że nie komunikuje prawdy.

Efrem Syryjczyk, wybitny starożytny pisarz chrześcijański z IV w., jako pierwszy połączył w swoich hymnach o Bożym Narodzeniu motyw rajskiego drzewa życia z narodzinami Zbawiciela. W jego poetyckiej wizji Adam i Ewa doznają przebudzenia w chwili urodzin Mesjasza. Meoldos, syryjski autor z VI w., podejmuje myśl Efrema. Pisze, że gdy Maryja pochylona nad żłóbkiem nuci Dzieciątku kołysankę, ów śpiew dolatuje do uszu Ewy. Budzi ona swego męża Adama, który mówi: „Widzę raj jakiś nowy, inny, który Dziewica niesie na piersi, to samo święte drzewo życia, którego niegdyś Cherubin strzegł, abym go nie dotknął”. Nowo narodzony Jezus jest więc „świętym drzewem życia”. W metaforycznym sensie tym samym drzewem, które rosło w raju. Adam i Ewa przybywają do Betlejem, aby tam odzyskać to, co stracili przez grzech. Apokryfy średniowieczne dodają, że jedynym darem, który pierwsi rodzice mogli ofiarować Dzieciątku, okazało się nadgryzione jabłko, symbol ich grzechu.

Daleko stąd jeszcze do choinki, ale idea połączenia Bożego Narodzenia z rajskim drzewem życia jest tu obecna. W średniowiecznych kalendarzach zaczęto wspominać Adama i Ewę w Wigilię, 24 grudnia. Nie traktowano ich jako świętych, ale prawie tak. Dostrzegano w nich symbol ludzkości wyczekującej zbawienia. Oni pragnęli powrotu „pod gałęzie drzewa życia”, jak pisał Efrem Syryjczyk. Nie bez przyczyny zatem tradycja nakazywała później stroić choinki w samą Wigilię, w dniu Adama i Ewy. Moja babcia strzegła tej tradycji. W jej domu nie wolno było stroić choinki wcześniej. Protestancki teolog Oscar Cullman wspomina, że w jego domu rodzice stroili choinkę w tajemnicy i pokazywali ją dzieciom dopiero w Wigilię wieczorem. Dzieci witały ją tak, jakby zjawiała się wprost z innego świata.

W średniowieczu popularne stały się bożonarodzeniowe misteria, z których wywodzą się nasze jasełka. W tych przedstawieniach pokazywano narodziny Jezusa jako odzyskanie utraconego raju. Na przedstawieniach odgrywanych na schodach kościołów obowiązkowym elementem dekoracji było rajskie drzewo. Kiedy w XV wieku zanikł zwyczaj misteriów, drzewo skojarzone już mocno z Bożym Narodzeniem wyewoluowało w choinkę. W ikonografii pojawiają się w tym czasie wyobrażenia rajskiego drzewa, często łączonego także z krzyżem. Obok niego widnieje oczywiście Ewa rozdająca ludziom zakazane owoce. Ale po drugiej stronie przedstawiano również Maryję, nową Ewę, która zdejmuje z drzewa hostie i karmi nimi ludzi. To dlatego na pierwszych choinkach wieszano owoce i hostie (opłatki).

Z Alzacji na cały świat

Zwyczaj przyozdabiania domów zielonymi gałązkami z okazji różnych świąt pojawia się także w innych kulturach i religiach. Zieleń jest symbolem życia, a każde święto to forma celebracji życia. Nikt nie neguje faktu, że kryje się tutaj coś ogólnoludzkiego, jakaś pierwotna intuicja. Ale choinka nadała tej świątecznej „zieloności” głębszego znaczenia. Boże Narodzenie to dzień narodzin Zbawiciela świata, który niesie nadzieję dla wszystkich ludzi, przynosi nowe życie światu, zwraca ludzkości utracony raj.

Tradycja ustawiania w domach i kościołach drzewek na Boże Narodzenie pojawia się pod koniec XV wieku. Powszechnie uważa się, że Alzacja była pierwsza. Dziś to region należący do Francji ze stolicą w Strasburgu, ale związany z kulturą niemiecką. Pod koniec średniowiecza właśnie tam pojawiają się zapisy mówiące o wycince drzew tuż przed Bożym Narodzeniem. Za najstarszy uchodzi wpis z księgi rachunkowej katedry w Strasburgu. Mowa w nim o zakupie 9 jodeł, i to za dwa szylingi. Inne miasta nie poddają się tak łatwo. Moguncja, Fryburg Bryzgowijski, a także Ryga czy Tallin uważają, że pierwsze choinki stanęły u nich. Z polskich miast prawdopodobnie Gdańsk był pierwszy.

Ozdoby na choinkach pojawiają się nieco później. Choinki ozdabiały cechy rzemiosł czy kupców zwane gildiami. Wieszano na nich jabłka, inne owoce, słodycze, opłatki. Potem doszły jeszcze lalki, pozostałe zabawki, ozdoby z papieru, zwykle wykonywane przez domowników. Później choinka rozbłyska światłami. Prawdopodobnie wcześniejszy symbol światła i późniejsza choinka scaliły się w jeden świąteczny znak. Ozdoby ze szkła, czyli bombki, zdominowały choinkę, począwszy od 1848 roku, gdy zaczęła je produkować jedna z hut szkła w Turyngii. Swego czasu przebojem choinkowych ozdób była lameta, która dziś odeszła już do lamusa.

Po roku 1800 zwyczaj choinkowy rozszerza się na cały świat. Popularyzowali go Niemcy. Choinka trafia na królewskie dwory, a także pod strzechy. W XIX wieku świąteczne drzewko pojawia się, co jest nieco zaskakujące, także w domach żydowskich. Dociera również do carskiej Rosji, gdzie mówi się na nią „jołka”. Ciekawostka – po rewolucji w 1917 r. komuniści zabraniają świętowania Bożego Narodzenia. Dzieci są zmuszane, by rysować w zeszytach choinki i podpisywać: „Precz z jołką”. Kilkanaście lat później władze sowieckie zrozumiały, że nie da się żyć bez świąt, i przeniosły symbolikę Bożego Narodzenia, a więc także „jołkę”, na Nowy Rok.

Jedna z najbardziej wzruszających historii wiążących się z choinką wydarzyła się w 1914 roku na froncie I wojny światowej. W Wigilię w rejonie miasta Ypres w Belgii doszło do niezwykłego rozejmu. Niemieccy żołnierze siedzący w okopach zaczęli w wigilijny wieczór przystrajać swoje pozycje małymi choinkami i świecami. Siedzący w okopach kilkaset metrów dalej Brytyjczycy obawiali się prowokacji, ale gdy usłyszeli śpiew „Stille Nacht” (Cicha noc), odpowiedzieli śpiewem – „Silent Night”. Żołnierze zaczęli wychodzić z okopów i spotkali się na ziemi niczyjej. Około 100 tys. uczestników walczących armii udzielił się pokojowy klimat Bożego Narodzenia. Choinka odegrała tu bardzo ważną rolę. W jej blasku zobaczono przez moment absurd wojny.

Choinka „katechetka”

Ksiądz Józef Naumowicz omawia teorie etnografów, kulturoznawców i religioznawców na temat choinki. Wykazuje, że z choinką rzecz się ma podobnie jak z datą świąt Bożego Narodzenia (o czym mowa w wywiadzie na ss. 22–25). Ani choinka, ani same święta nie są przetworzeniem pogańskich zwyczajów, ale mają swoje oryginalne źródło w tradycji chrześcijańskiej. Nie jest też prawdą, że choinkę wymyślił Marcin Luter. Zawsze była symbolem ponadwyznaniowym. Ustawiali ją w swoich domach katolicy i protestanci, nawet jeśli ci pierwsi bardziej akcentowali szopkę, a drudzy choinkę. Choinka jest cudowną „katechezą” o Bożym Narodzeniu. Głosi Ewangelię o Zbawicielu, który przywraca człowiekowi utracony raj oraz rozjaśnia ciemności grzechu i śmierci.

Papież Jan Paweł II był zakochany w Bożym Narodzeniu. Uwielbiał kolędy i polskie świąteczne tradycje. Chyba najbardziej brakowało mu ojczyzny właśnie w święta. Czy nie podobnie czują to dziś Polacy żyjący z dala od kraju? Papież z Polski jako pierwszy prosił, by na placu św. Piotra ustawić choinkę, która we Włoszech, ojczyźnie żłóbka, nie była wcześniej tak popularna. Patrząc na choinkę, nawiązywał do niej w świątecznych przemówieniach.

Thomas Eliot poświęcił choince swój ostatni wiersz. Zaczyna się tak: „Różne bywają podejścia do kwestii Bożego Narodzenia./ Z tych niektóre możemy pominąć:/ Społecznikowskie, ospałe, stricte handlowe,/ Chuligańskie (bary otwarte do północy)/ Oraz dziecinne”. To ostatnie podejście poeta uważa za właściwe. Dla dziecka bowiem „świeczka to gwiazda, a pozłacany anioł,/ Który rozkłada skrzydła na czubku choinki,/ To nie tylko ozdoba, lecz anioł”. „Dziecko w zachwycie zdumiewa się Drzewku:/ Niechże więc nadal w duchu się zachwyca/ Tym świętem, którego nie bierze za pretekst”. Tego dziecięcego zachwytu choinką i Bożym Narodzeniem życzę wszystkim.

TAGI: