W imieniu Jezusa przejmujemy tę ziemię – słyszę pod sklepikiem z dopalaczami. Ciarki na plecach. Wariaci. Albo chrześcijanie.
W Łódzkiem trudno znaleźć miasto, w którym w pobliżu szkół nie działałby sklep z dopalaczami. Dyrektorzy stawiają na prewencję. Uczniowie w czasie przerw nie mogą wychodzić na zewnątrz. Przynajmniej w czasie zajęć są chronieni. – To walka z wiatrakami – opowiada Małgorzata Sumińska, powiatowy inspektor sanitarny w Pabianicach. – Mechanizm, który wykorzystują sprzedawcy tzw. środków zastępczych, jest od lat taki sam. Zamykamy jeden podmiot gospodarczy, który sprzedaje dopalacze, pobieramy próbki i wysyłamy do analizy. W tym samym czasie powstaje kolejna spółka, która działa czasem nawet pod tym samym adresem, w pomieszczeniu obok. Procedura zaczyna się od nowa.
10 proc. szans na przeżycie
– Co wy możecie zrobić? Najwyżej się pomodlić słyszę często o akcjach podobnych do tej, którą zainicjował ks. Misiak. Tacy ludzie nie wiedzą, co mówią.
Dostaliśmy niedawno cynk, że chłopak po dopalaczach trafił do szpitala w Pabianicach – opowiada mi pod sklepem z dopalaczami ks. Michał. – A ponieważ mamy ekipę, która modli się regularnie w szpitalu, nasi ludzie poszli na oddział. Adam leżał na OIOM-ie. Dawano mu 10 proc. szans na przeżycie. Ludzie ze wspólnoty zaczęli się modlić nad tym umierającym chłopakiem. Nagle on zaczął oddychać i poruszać się. Okazało się, że został uzdrowiony! Adam przyjął Jezusa jako Pana i Zbawiciela. „Chcesz spotkać się z księdzem?” – zapytali go ewangelizatorzy. „Tak!” – odpowiedział. Wyspowiadałem go wczoraj. Pierwszy raz po 10 latach wyznał swe grzechy. W czasie modlitwy Bóg dał mi słowo z Księgi Przysłów: „Upadek w ciele jest początkiem wzrostu duchowego”. Rozmawialiśmy o tym... Po spowiedzi Adam powiedział: „Uciekłem do Anglii, zostawiając dziewczynę z dzieckiem. Chcę zabrać ich ze sobą i zaopiekować się nimi”. Będzie ślub? Zobaczymy!.
Przypadek?
Zanim ruszyliśmy na modlitwę pod sklep z dopalaczami, wybraliśmy się do fryzjera. Nie po to, by się obciąć. Żeby pogadać. – Dlaczego nazwałaś swój zakład „Maksymilian”? – pytam Karolinę, właścicielkę salonu. – Jak to dlaczego? Od ojca Kolbego! Przecież to w naszym parafialnym kościele, kilkaset metrów stąd, miał widzenie, w którym mógł wybrać korony: czystości lub męczeństwa. Pisałeś o tym w „Gościu” w tekście „Mistycy w piaskownicy”. No tak bąkam zdumiony. Pisałem.
Z głośników sączy się muzyka medytacyjna śpiewana przez Mocnych w Duchu, grupę łódzkiej Odnowy spotykającą się przy kościele ojców jezuitów. Obok stosik gazet z „Gościem Niedzielnym” na wierzchu. Czym różni się ten salon od innych? Karolina dyskretnie modli się za ludzi, których strzyże. Studiowała architekturę, ale fryzjerstwo jest jej wielką pasją.
Bóg uratował mi życie – zaczyna opowieść. Byłam uzależniona od marihuany, a On dał mi całkowitą wolność, sens życia. Ten salon fryzjerski też dostałam od Niego. Moje nawrócenie zaczęło się niezbyt sielankowo. Byłam zanurzona w świecie New Age. Prenumerowałam „Wróżkę”. Chłonęłam takie klimaty. Gdy mój synek Filip Maksymilian miał dwa latka, zaczął straszliwie płakać w nocy. Zawsze około trzeciej. Byliśmy wykończeni, bo powtarzało się to regularnie. Wówczas moja znajoma powiedziała: „To problem duchowy. Idź do księdza”. I tak rozpoczęło się moje wracanie do Kościoła. Weszłam do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Wszystko nabrało kolorów. Wzięliśmy ślub, ochrzciliśmy syna. Dziś nie wstydzę się opowiadać o wierze. W czasie pracy zaczynamy z klientkami w sposób całkowicie naturalny rozmawiać o Bogu. Temat wiary stał się dziś tabu, czymś wstydliwym. A ludzie naprawdę chcą słuchać o tym, jaki On jest dobry! Dokonuje cudów. Skoro uratował mnie, może uratować też innych. Wierzę w to. Dlatego jadę zaraz modlić się pod sklep z dopalaczami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.