O tym, czy Jezus był przystojny, czy mógł się zakochać, i w ogóle o człowieczeństwie i bóstwie Chrystusa z ks. Dariuszem Kowalczykiem SJ rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz.
W Ewangelii dwa razy mowa jest o tym, że Jezus płakał. Nie ma jednak mowy o tym, że się śmiał. Co można powiedzieć o emocjach Jezusa?
Ewangelie wskazują, że Jezus odczuwał zarówno pozytywne, jak i negatywne emocje. Płakał nad grobem Łazarza. To było prawdziwe wzruszenie, mimo że Łazarz został wskrzeszony. Miłość solidaryzuje się, także uczuciowo, z cierpiącymi, nawet jeśli wiadomo, że cierpienia przeminą. A co do śmiechu – rzeczywiście, na kartach Ewangelii widzimy Jezusa wzruszonego, zasmuconego, bolejącego, zagniewanego, zdziwionego, ale trudno wskazać fragment, w którym Chrystus się śmieje. Z tego jednak nie wynika, że się nigdy nie śmiał. Opowieści ewangeliczne nie są dokładną kroniką wszystkiego, co robił Jezus. Mamy pewne fragmenty, które mówią o przeżyciu radości. Na przykład u św. Łukasza czytamy: „W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: »Wysławiam Cię, Ojcze, Panie...” (10,21). Jezus mówi o radości w przypowieściach z 15. rozdziału Ewangelii św. Łukasza, o zagubionej drachmie, o synu marnotrawnym, o zagubionej owcy. Bóg się cieszy z nawrócenia grzesznika. Ewangelia prowadzi do radości. Co więcej, można powiedzieć, że wewnętrzne życie samego Boga polega na radości. Orygenes twierdził, że Syn jest radością Ojca. Mamy prawo wyobrażać sobie, że trzy Osoby Boskie radują się sobą nawzajem i śmieją się do siebie. Choć taki obraz ma swoje granice. Podoba mi się stwierdzenie, że Bóg ma olbrzymie poczucie humoru – w przeciwnym razie nie stworzyłby nas i nie zaprosił do wiecznej wspólnoty z sobą.
A co możemy powiedzieć o wyglądzie Jezusa? W książce, która zainspirowała naszą rozmowę, pada pytanie, czy Jezus był przystojnym mężczyzną. Czy w Jego wyglądzie, oczach, twarzy było coś nadzwyczajnego?
Ewangelie nie odpowiadają na takie pytania. Być może gdyby Ewangelie spisały kobiety, mielibyśmy wzmianki o wyglądzie Jezusa. Niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Judasz musiał jakoś wskazać Mistrza, czyli nie wyróżniał się On niczym szczególnym. Inni twierdzą, że musiał mieć w swojej fizyczności coś, co pociągało słuchaczy. Nie znajdziemy odpowiedzi na te pytania. Doskonałość człowieczeństwa Jezusa wcale nie musi oznaczać doskonałej rzeźby ciała, którą oglądamy w dzisiejszych reklamach. We wspaniałej książce Williama P. Younga „Chata” jeden z bohaterów, Mack, rozmawia z Jezusem o Jego wyglądzie. Jest nieco rozczarowany, bo Jezus nie jest specjalnie urodziwy. Finałem tego dialogu jest kapitalna scena, kiedy obaj, Bóg i człowiek, śmieją się do rozpuku, że wcielony Bóg nie jest zbyt przystojny i ma wielki nos.
Nie wiem, czy można pójść jeszcze dalej i zapytać, dlaczego Bóg, wcielając się, nie został kobietą?
Ktoś mógłby odpowiedzieć, że Bóg dostosował się do czasów, w których się objawił, a w tamtych czasach trudno byłoby kobiecie głosić nauki i gromadzić uczniów. Dla dobra swej misji musiał więc przyjść na świat jako chłopiec. Oczywiście to prawda, ale sprawa jest dużo głębsza. W Ewangelii Jana czytamy: „Tak bowiem Bóg [Ojciec] umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (3,16). Synem nazwany jest tutaj nie tylko Jezus narodzony w Betlejem, ale odwieczna druga Osoba Boska jeszcze przed wcieleniem. W ten sposób objawia się sam Bóg w słowie natchnionym. Kościół nie może tego zmieniać, ale ma obowiązek prosić o łaskę coraz głębszego zrozumienia, co znaczy Boże ojcostwo i synostwo.
Nie chodzi oczywiście o to, że w Trójcy Świętej jest płeć męska. Bóg nie ma płci. Chodzi natomiast o podkreślenie, że Bóg Ojciec jest działającym (aktywnym) początkiem wszystkiego, również odwiecznego życia samej Trójcy, a w relacji do stworzenia, człowieka, prezentuje się jako Oblubieniec, który przychodzi, a nie jako Oblubienica, która czeka… Kościół jest Oblubienicą, a Bóg jest Oblubieńcem, nie odwrotnie. To nie tylko obraz, który dowolnie mógłby być zmieniany, ale głęboka prawda wiary. Gdybyśmy chcieli poszukiwać wymiaru żeńskiego w Bogu, to sądzę, że moglibyśmy go znaleźć w trzeciej Osobie Trójcy, tj. w Duchu Świętym.
A czy wolno zapytać o relacje Jezusa jako mężczyzny z kobietami? Nieraz pojawiają się opowieści o małżeństwie z Marią Magdaleną. Niekoniecznie celowo obrazoburcze. Czy jako mężczyzna Jezus mógł się zakochać? Czy można wyobrazić sobie, że bierze na siebie także krzyż życia małżeńskiego, że zostaje mężem i ojcem? Przecież, jak wspomniałeś, to, co nie zostało przyjęte, nie może zostać zbawione.
W książce, o której mówisz na początku, zabrakło tego tematu. A szkoda! Niestety, wydawca nas poganiał. (śmiech) Czytając Ewangelie, możemy się domyślać, że niektóre kobiety, nie tylko Maria Magdalena, były w Jezusie zakochane. Ileż uczucia jest na przykład w scenie z 12. rozdziału Ewangelii Jana, kiedy mowa o Marii, która „wzięła funt drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła”. Czy Jezus żywił wobec którejś z kobiet uczucia, które nazywamy zakochaniem? Nie ma powodów, by na to pytanie odpowiedzieć przecząco. Przecież Jezus był prawdziwym człowiekiem, tj. prawdziwym mężczyzną. Samo zakochanie się nie jest grzechem. Ważne jest, co z tym zakochaniem robimy. Czy przeżywamy je zgodnie z naszym powołaniem i powołaniem osoby, w której się zakochaliśmy, czy też nie. Ewentualne małżeństwo Jezusa to jeszcze inna kwestia. Trzeba tu odwołać się do tego, o czym mówiliśmy poprzednio. Jezus jest Oblubieńcem, który przychodzi, by pojąć Oblubienicę Kościół (wspólnotę ludzką). Bycie oblubieńcem jednej kobiety zamazywałoby tę misję Chrystusa. Tak więc Jezus nie niósł krzyża związku małżeńskiego z jedną wybraną kobietą, ale poniósł krzyż związku z Oblubienicą – ludem. Wszak Oblubienica Go zdradziła. Jednak jej wybaczył i nadal wybacza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.