Amerykańska urzędniczka z Rowan w stanie Kentucky Kim Davis została zwolniona z więzienia, gdzie spędziła 6 dni za odmowę wydawania zgód na zawarcie małżeństwa parom homoseksualnym. Legalizację "homomałżeństw" w całym USA wymusił czerwcowy wyrok Sądu Najwyższego.
Davis odmówiła, powołując się na Biblię i swoje sumienie. Sędzia David Bunning wtrącił ją za to za kraty, dodając, że pozostanie tam tak długo, dopóki nie zmieni zdania. Wczoraj jednak sędzia - usatysfakcjonowany tym, że zgody na zawarcie małżeństwa będą wydawane przez zastępców Davis - nakazał jej uwolnienie, co też się stało. Davis wyszła z więzienia przy dźwiękach oskarowego przeboju "Eye of the Tiger". Powitał ją tłum zwolenników, wśród nich - republikański kandydat na prezydenta Mike Huckabee. - Chcę oddać Bogu chwałę. (...) Służymy żyjącemu Bogu, który wie dokładnie, gdzie przebywa każdy z nas. Wywierajcie presję. Nie zawiedźcie, bo On tu jest. Jest tego wart - powiedziała 49-letnia Kim Davis, niegdyś wiodła niezbyt cnotliwe życie, ale 4 lata temu została chrześcijanką.
Za wcześnie jednak na radość. Davis może bowiem już wkrótce wrócić za kraty. Jej zwolnienie obwarowane zostało bowiem warunkiem, mówiącym, że co 14 dni prawnicy wyznaczeni przez sąd mają sporządzać raport, informujący sąd, czy Davis - bezpośrednio bądź pośrednio - wpływa na swych zastępców, by ci nie wydawali parom homoseksualnym zgód na zawarcie małżeństwa. Jeśli taki wpływ zostanie stwierdzony, Davis ma wrócić do więzienia. Ona sama zapowiada, że nie zrezygnuje z wpływania na swych podwładnych, dopóki jej nazwisko znajduje się na wydawanych przez jej urząd zgodach na zawarcie małżeństwa. Ważne jest w tym kontekście, że Kim Davis nie można po prostu wyrzucić z pracy, ponieważ została wybrana przez legislaturę stanową, a ta zbierze się ponownie dopiero w styczniu.
Sprostowanie: w tekście wprowadzono zmianę, polegająca na poprawieniu tłumaczenia określenia "marriage license". Nie jest to bowiem akt małżeństwa, a znany w prawie anglosaskim dokument, będący zgodą na zawarcie przez daną parę związku małżeńskiego. Inaczej mówiąc, wydający go urzędnik stwierdza, że dana para może zawrzeć małżeństwo.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).