O geniuszu Benedykta XVI, majstrowaniu przy sumieniu i dobru, które jest zadziorne, z ks. prof. Jerzym Szymikiem rozmawia Szymon Babuchowski.
Drugie motto mówi o baranku, na którego chcą się rzucić lwy, wilki i tygrysy. Jak walczyć, będąc barankiem?
Odpowiedzią jest Pan nasz Jezus Chrystus i synteza Jego postaw. On, Boży Baranek, użył jednak powrozów w świątyni i supertwardych słów w polemice z faryzeuszami? Miłość, czyli pragnienie dobra kochanego, musi być przewodnikiem. Miłość wie, kiedy czule przytulić, a kiedy surowo napomnieć… Dlatego cała moja trylogia jest o Chrystusie. On jest Rabbuni, nauczycielem. Nikt inny.
Kto lub co jest dziś lwami, wilkami, tygrysami?
W sensie najgłębszym i ostatecznym – mój grzech. To on chce przegryźć mi aortę, którą płynie we mnie krew Baranka. Decydująca walka toczy się w moim wnętrzu. Ale mój grzech ma na usługach zło zewnętrzne, zło świata, w którym tkwię. I Benedykt XVI, jak zarazem na pasterza i profesora przystało, był wytrawnym tropicielem i demaskatorem tego zła – ideologicznego, kulturowego, politycznego. Czytając go, co rusz dowiadywałem się rzeczy, których mi jeszcze do tej pory nikt w życiu nie powiedział. Poznałem na przykład pojęcie regio dissimilitudinis, pojawiające się w łacińskim przekładzie Ewangelii w przypowieści o synu marnotrawnym, który odjechał w „dalekie strony”. Po polsku to „kraina niepodobieństwa” albo „kraina, gdzie wszystko jest inaczej”. Wszystko jest tu inaczej niż chciał Stwórca: kobieta chce być mężczyzną, mężczyzna – kobietą. Którzy mają się narodzić – są zabijani, człowiek nie jest poczynany w kobiecym łonie, ale produkowany w szkle. A w końcu ludzie, mieszkańcy tej krainy, dalekiej od Ojca, marzą o karmie dla świń, ale nawet ona jest dla nich już nieosiągalna.
Myśli Ksiądz, że możliwy jest dialog z „krainą niepodobieństwa”?
Zależy od rozumienia pojęcia dialogu. Na pewno nie wolno zakładać końskich klapek i udawać dla świętego spokoju, że morderca jest niewinnym przedszkolaczkiem. Z diabłem się nie dyskutuje, tylko mu się sprzeciwia. Natomiast jest możliwy dialog jako wywiedziona z miłości próba dotarcia do umysłów i serc uwiedzionych przez bezbożne ideologie. Musimy szukać pokoju i porozumienia, współpracować dla wspólnego dobra z ludźmi, którzy myślą inaczej. Trzeba też mieć świadomość, że nie zjedliśmy wszystkich rozumów; że możemy nie mieć podobnych doświadczeń ze złem i cierpieniem jak ateista X czy Y. Ale nie można mówić, że ateizm jest równie dobry jak teizm.
Dlaczego?
Bo ateizm jest kłamstwem, po prostu. Prawdą jest to, że Bóg jest i że jest Bogiem, czyli wszechmocną miłością. Wiem to od Chrystusa: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” – powiedział Jezus cynicznemu pseudointelektualiście, który właśnie ze zwątpienia w istnienie Prawdy miał mieć za chwilę Chrystusową krew na rękach, krew, którą fałszywie i na próżno próbował zmyć... I po to jest Kościół – żeby znana dzięki Jezusowi prawda o Bogu była dostępna dla wszystkich ludzi, czasów i miejsc. Dlatego nie można ateizmowi przyklaskiwać ani na nim – na najstraszliwszym kłamstwie w dziejach świata – niczego budować.
Jak to możliwe, że utopijne filozofie, takie jak marksizm, uwiodły tylu współczesnych intelektualistów?
Człowiek odcięty od Boga, np. przez wychowanie, albo oślepiony złem własnym bądź cudzym jest podatny na różne duchowe, moralne i intelektualne choroby. Niektóre mają charakter epidemii. Ponieważ nie ma Boga, więc sami musimy tę ziemię zagospodarować po swojemu. No i się zaczyna: wyrzynamy kapitalistów, szlachtujemy szlachtę, gazujemy Żydów, nie pozwalamy urodzić się kalekom. Podstawowa lekcja Benedykta XVI jest taka, że istnieje najgłębszy z możliwych związek Boga, Jego obecności bądź nieobecności, ze wszystkimi sprawami naszego życia. Jeśli nam się wydaje, że sprawę Boga możemy odłożyć i przenieść na dalszy plan, a teraz mamy do zrobienia rzeczy ważniejsze niż Bóg – głęboko się mylimy i niszczymy właśnie to, co uznaliśmy za ważniejsze od Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).