Żółta naszywka czasami uwiera. Bo łatwiej być anonimowym, niż całemu światu przypominać, że modlitwa ma moc.
Radość ewangelii
Paulina Sałanowska, studentka III roku polonistyki na UKSW, właśnie rozpoczyna nowy semestr. Do torby, z którą na co dzień chodzi na uczelnię, ma zamiar na nowo przyszyć lekko odpruty emblemat. – Na początku była to dla mnie duża manifestacja wiary. Czułam się, jakbym nieustannie szła z krzyżem. Ale uświadomiłam sobie, że przeze mnie Bóg może chcieć dotrzeć ze swoim światłem do innych. Teraz chodzę wyprostowana, jakbym niosła sztandar Chrystusa – mówi Paulina. Opowiada także o wielkiej radości, jaką daje jej modlitwa za drugiego człowieka. – Podszedł do mnie starszy pan i poprosił, bym pomodliła się za pewną dziewczynę, która pogubiła się w życiu. Wiedziałam tylko tyle, że na imię ma Kasia. Modliłam się za nią przez tydzień, prosząc Ducha Świętego, aby prostował jej drogi. Nigdy jej nie poznałam, a czułam, że mam z nią więź. To było niesamowite i wzruszające, że Bóg poprzez moją modlitwę chciał komuś pomóc – przyznaje. I pokazuje papieską adhortację „Evangelii gaudium”. – Papież jasno mówi, że nie możemy się dać okraść z radości ewangelizacyjnej misji. Ja już się cieszę na myśl o kolejnych osobach, które znajdą się na mojej drodze – mówi.
Moc modlitwy
Kościelna ambona. Kazanie głosi ks. Tomasz Moch, odpowiedzialny za Diakonię Ewangelizacji Ruchu Światło–Życie. Mówi o mocy modlitwy, bo przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. I o tym, że często traktujemy ją jako ostatnią deskę ratunku, zamiast od niej zaczynać. Przypomina, że jako wspólnota Kościoła jesteśmy za siebie odpowiedzialni i powinniśmy troszczyć się o siebie, czego przykładem jest także modlitwa. Na potwierdzenie wskazuje na żółtą naszywkę „Jeśli chcesz, mogę się za ciebie pomodlić”, z którą codziennie chodzi. – Po tym kazaniu przyszła do zakrystii kobieta i powierzyła mi swoją intencję – wspomina. W sumie odkąd się ewangelizacyjnie „oflagował”, zgłosiło się do niego kilka osób. – Nie o ilość, a o gotowość do modlitwy w tym wszystkim chodzi. Naszywka to taki papierek lakmusowy, który pokazuje, jaki obraz Boga w sobie noszę. Czy jest to Bóg potężny, wszechmocny czy na tyle słaby, że nie poradzi sobie z ludzkimi problemami. To także pytanie o moją miłość do drugiego człowieka i o to, czy uważam, że wszystko dzieje się ludzkim wysiłkiem – mówi. Swoim przykładem zachęca świeckich do podejmowania modlitewnej inicjatywy. Przy sobie ma zawsze zapas naszywek. Ostatnio, na oazowym Dniu Wspólnoty, rozdał ich sto.
Duchowy pion
Do metra z rowerem wchodzi Bartłomiej Gajewski. Trasa z Kabat do przystanku Metro Racławicka zajmuje kilkanaście minut. Żółta naszywka przypięta do rowerowej sakwy przyciąga wzrok, nawet najbardziej zaspanych pasażerów. – Modlę się za ludzi, mimo że oni o to nie proszą. Gdyby nie naszywka, sam z siebie nie wpadłbym na taki pomysł – mówi. Zawodowo zajmuje się projektowaniem przestrzeni miasta. Między swoją pracą a ewangelizacyjną misją łatwo odnajduje analogię. – Bóg też chce kształtować miejską przestrzeń, uświęcać ją. Nieustannie przypominać o swojej obecności. Dzięki tej naszywce to się udaje – mówi. I także przyznaje, że ewangelizowanie poprzez naszywkę wcale do łatwych nie należy. – To nie jest wygodne. Zmusza mnie do tego, żeby świadczyć o Bogu w każdej sytuacji – ustępując miejsca, będąc miłym i pomocnym. Łatwiej jest być anonimowym, nie rzucać się w oczy – mówi. I dodaje: Naszywka stawia mnie do duchowego pionu. Pomaga walczyć z grzechem.
Ks. Wojciech Werhun SJ ma jednoznaczne skojarzenia. – Przychodzi mi na myśl bajka o Słoniu Trąbalskim, który musiał sobie wiązać na trąbie supeł, przypominający mu o różnych rzeczach. Ta naszywka także nam przypomina, że jesteśmy synami potężnego Boga, którzy są prowadzeni przez Ducha Świętego. Tak naprawdę do dawania nieustannego świadectwa powinien mobilizować nas noszony na szyi krzyżyk – podsumowuje jezuita.
Naszywkę można zamówić, pisząc na adres: oddzialmodlitewny@gmail.com.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).