Sudańska diecezja ewakuowana, ponad 700 tys. osób straciło domy, terror trwa.
Południowo-sudańska diecezja Malakal została ewakuowana, a wiele jej terenów zostało całkowicie zniszczonych przez siły rebelianckie wierne byłemu wiceprezydentowi kraju, Riekowi Macharowi.
"Straciliśmy wszystko, cały dobytek, wszystkie dokumentacje. Wiele domów i kościołów zostało zrównanych z ziemią. Tam już nikogo nie ma. Ludzie uciekają do buszu by ocalić życie" - mówił dla Pomoc Kościołowi w Potrzebie, bp Roko Taban, administrator diecezji.
Również duchowieństwo i siostry zakonne, którzy pozostawali aż do końca z wiernymi, opuścili Malakal, gdyż obecnie "nie ma już nikogo poza rebeliantami" - mówiła pracująca tam misjonarka. Na terenie diecezji Malakal pracowało 12 diecezjalnych księży i 10 osób konsekrowanych. Tutejsi katolicy to ok. 20 procent populacji.
Raporty ONZ donoszą, że trwająca w Sudanie Płd. przemoc na tle plemiennym doprowadziła już do zabójstw i prześladowań tysięcy cywilów - alarmował we wtorek szef misji pokojowych ONZ Herve Ladsous. Zarazem sudański rząd prowadzi kampanię zastraszania personelu ONZ, blokując m.in. dostawy niezbędnej pomocy humanitarnej.
Obecne walki trwają od połowy grudnia 2013 roku, od czasu, gdy obecny prezydent Salva Kiir, wywodzący się z Dinków (najliczniejsza grupa etniczna w Sudanie Płd.) oskarżył reprezentującego Nuerów, Rieka Machara, o próbę zamachu stanu.
Konflikt pomiędzy oficjelami doprowadził do podziału w rządowej armii, na wiernych prezydentowi Dinków, oraz buntowników, którzy opowiedzieli się po stronie byłego wiceprezydenta.
Pomimo porozumienia podpisanego 23 stycznia br. walki wybuchły na nowo 18 lutego w rejonie Malakal. Zataakowane zostały również szpitale, sierocińce, apteki. Wskutek braku leków rozprzestrzenia się malaria. Konflikt pozbawił miejsca zamieszkania już prawie 740 tys. osób, a liczba uchodźców sięga 123 tys.
Wg. wstępnych ustaleń ONZ zbrodni i aktów łamiących prawa człowieka dokonują obie strony.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.