– Mamo, tato, idę do seminarium, wstępuję do zakonu! – taka deklaracja wiele zmienia nie tylko w życiu osoby, która słyszy Boże wezwanie. Powołanie w jakimś sensie dotyka całej jej rodziny.
– Czy mam jakieś względy u Boga z tego powodu, że urodziłam trzech kapłanów? To nie tak, ale wiem na pewno, że oni za mnie się modlą. Dwa razy, chyba cudem, uniknęłam śmierci i wiem, że to było wymodlone. Pan Bóg mnie czasem na ramionach nosi – wyznaje Urszula Górska.
Być mamą i tatą
– Wstąpienie do seminarium oznacza odejście z domu. Ale nie jest to porzucenie relacji z rodziną, tylko jej przewartościowanie – przyznaje ks. dr Jarosław Kwiecień, prefekt. – Jeśli chodzi o obecność rodziców w życiu kleryka, warto odnieść się do Pisma Świętego i spojrzeć na Maryję i Józefa. Oni są obecni, ale ta obecność jest cicha i jakby w tle.
Rodzice nie przestają kochać i ciągle towarzyszą swoim dzieciom, choćby przez modlitwę. Jednak życie ich synów będzie autonomiczne i poddane woli Boga i Kościoła. Więc z jednej strony rodzice nie mogą przestać kochać, ale nie mogą też nie chcieć wypuścić swych synów spod swych skrzydeł. Nadal są dla nich mamą i tatą, i właściwie ich towarzyszenie nigdy się nie kończy, choć jednak zmienia swój charakter – mówi ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor koszalińskiego WSD.
Słowa te z pewnością można też odnieść do sióstr zakonnych. Podobnie jak zapewnienie mamy jednego z kleryków, która, zapytana o jej reakcję na ewentualne odejście syna z seminarium, powiedziała: – Za każdym razem mu powtarzam, że będziemy go kochali bez względu na wszystko. Powiedziałam, że ma pamiętać, gdzie jest jego dom, do którego zawsze może wrócić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).