Pisała o historii zbawienia i zupie orkiszowej, nieobce jej były tajemnice anielskich chórów i... kopru czy dziewanny, w służbę Bogu wplatała taniec i lśniące klejnoty, korespondowała z „możnymi” i podróżowała, głosząc Ewangelię. Uważała, że stworzenie to symfonia Ducha świętego.
Gdy ginie owieczka
Benedyktynka z wielu powodów mogła budzić zdziwienie. Stworzyła swój własny język i alfabet, wyruszyła na kilka wypraw, nauczając prawd wiary, przestrzegając przed nadużyciami w Kościele i przed herezjami. W klasztorze, którego była opatką, istniał ciekawy zwyczaj: w dni świąteczne mniszki śpiewały oficjum w białych szatach, z rozpuszczonymi włosami, w pierścieniach i złotych koronach, na których znajdowało się wyobrażenie Baranka i krzyże. Wszystkie te elementy miały swoje symboliczne znaczenie i służyć miały Bożej chwale. Hildegarda była autorką nie tylko muzyki i pieśni, ale i swego rodzaju spektaklu teatralnego pr. „Ordo virtutum”, czyli „Zastęp cnót”. Jego wystawieniem na scenie przed kilku laty zajęli się wrocławianie ze Scholi Mulierum Silesiensis. – Od 1995 r. współpracuję ze scholą Teatru Węgajty, która wystawia dramaty liturgiczne z XII– pocz. XIV w. – mówi Robert Pożarski, prezes stowarzyszenia „Schola Gregoriana Silesiensis”, z którym związana jest Schola Mulierum. – Dzieło Hildegardy nie jest dramatem liturgicznym, pewna specjalistka określiła go mianem „moralitetu z elementami psychomachii”, postanowiliśmy się jednak nim zająć. Kierowała mną ciekawość, a także potrzeba wykorzystania żeńskich sił śpiewaczych – nasza Schola Mulierum Silesiensis była wtedy bardzo liczna. R. Pożarski podkreśla misterną konstrukcję całej ok. 2-godzinnego „spektaklu”, przedzielonego na dwie części muzycznym antraktem. Hildegarda w dziele „Scivias” opisała, jak należy ustawić scenę w kościele, opisała dokładnie kostiumy, sposób poruszania się aktorów. – Główną bohaterką jest Dusza, która pojawia się w kilku postaciach – tłumaczy. – Najpierw jest to Dusza Radosna, potem staje się Duszą Przytłoczoną, gdy spostrzeże pokusy świata, oraz Nieszczęśliwą, bo ulegającą w końcu kuszeniu diabła. Na to wszystko spogląda 17 cnót. „Cóż mamy czynić, gdy ucieka owieczka Pana?” – śpiewają. Odbywają naradę, jak ją ratować. Ostatecznie udaje im się i Dusza Pokutująca wraca do nieba.
Tańczące mniszki
Pan Robert mówi o specyfice muzyki Hildegardy, która nie posiadała formalnego wykształcenia muzycznego, ale osłuchana była zapewne ze śpiewem benedyktynów. Tworzyła muzykę na bazie chorału gregoriańskiego, łącząc na swój sposób różne jego tony. – Jej muzyka ma bardzo emocjonalny charakter. Odznacza się dużą rozpiętością dźwiękową i występowaniem specyficznych figur. Do niektórych partii w „Ordo virtutum” zaangażowaliśmy profesjonalne wokalistki, nawet jazzową. Jazz zresztą z uwagi na swą modalność nie jest wcale daleki od chorału... Wykonawcy współpracowali z Anną Łopatowską, znawczynią teatru świątynnego. Pierwsze próby odbyły się w 2009 r. Fragment „Ordo” zaprezentowany został w Jarosławiu 3 lata temu. Ostatecznie, ze względu na rozmaite trudności, na razie prace nad spektaklem zostały zarzucone – może jednak znów przyjdzie czas na podjęcie tematu? R. Pożarski tego nie wyklucza. Gotów jest powierzyć organizację przedsięwzięcia doświadczonym śpiewaczkom. „Ordo virtutum”, pierwotnie wykonywany był przez zakonnice z klasztoru świętej. Męską rolę przewidziano tylko dla diabła (który skrzeczy zamiast śpiewać), ponadto mężczyźni mogą wykonać 2 antyfony na początku (jako chór proroków i patriarchów) oraz jedną na końcu – gdy brzmi piękna pieśń o stworzeniu świata, głosząca, że „na początku wszystko się zieleniło”. Wiele miejsca przeznaczono w dramacie na taniec. Tańczące mniszki? – Owszem, są ślady takich tańców na niektórych średniowiecznych miniaturach. A sceny jakby żywcem zaczerpnięte z „Ordo” znajdują się w Polsce na XII-wiecznych kolumnach kościoła norbertanek w Strzelnie. Tamte czasy nie były tak ponure i pozbawione fantazji, jak nam się często wydaje – mówi pan Robert. – Wciąż pokutuje obraz „ciemnych wieków”. Niby średniowiecze jest na nowo odkrywane, ale przecież ciągle wielu ludziom określenie „gotycka muzyka” kojarzy się tylko z ubranymi na czarno „metalowymi” zespołami... Hildegarda łamie mnóstwo stereotypów na temat tamtej epoki.
Zainteresowanych warto zaprosić na stronę Polskiego Centrum św. Hildegardy: www.hildegarda.pl. Korzystałam m.in. z książek: Elżbieta Wiater, Hildegarda z Bingen. Mistyczka z charakterem, Kraków 2012; Błażej Matusiak OP, Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki, Kraków 2012.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).