Rządzący we Francji socjaliści rozpoczęli tego lata likwidację obozowisk romskich w kraju. Część organizacji obrony imigrantów krytykuje lewicę, że nie realizuje polityki integracji Romów.
O kwestii mieszkających we Francji Romów zaczęło być szczególnie głośno dwa lata temu za rządów prawicowej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego. Prezydent Nicolas Sarkozy obiecał wtedy, że w ciągu kilku miesięcy nielegalne obozowiska znikną z Francji, a ich mieszkańcy zostaną natychmiast odesłani do krajów pochodzenia, Rumunii i Bułgarii. W sierpniu 2010 roku policja przystąpiła do operacji, likwidując setki nielegalnych koczowisk i deportując za granicę ich mieszkańców.
Cała akcja wzbudziła najpierw nad Sekwaną, a potem w całej Europie gorące polityczne spory. Oskarżana o dyskryminację mniejszości romskiej francuska prawica musiała tłumaczyć się w Brukseli ze swojego ostrego kursu.
Przez kolejne miesiące po deportacjach za kadencji Sarkozy'ego kwestia romska nieco ucichła. Jednak francuskie organizacje pozarządowe nie przestały alarmować, że ogromna część wydalonych Romów powróciła do Francji i założyła nowe obozowiska, gdzie panują jeszcze gorsze niż uprzednio warunki sanitarne. Według tych organizacji w następstwie tych ponownych migracji liczba francuskich Romów w istocie prawie się nie zmieniła i wynosi około 15 tysięcy.
W trakcie kampanii wyborczej obecny prezydent Francois Hollande obiecał, że w razie zwycięstwa nie pozwoli na to, by rozbijać nielegalne siedliska Romów we Francji bez zaproponowania im zastępczego miejsca tymczasowego zamieszkania.
Jednak po objęciu władzy przez socjalistów nowy minister spraw wewnętrznych Manuel Valls wypowiedział się w kwestii romskiej z dużo większą stanowczością. "Sprawa jest prosta, kiedy będzie decyzja sądu, dojdzie do likwidacji obozowisk (romskich)" - podkreślił Valls w radiu Europe 1 w końcu lipca. Stanowisko szefa MSW wsparło wielu innych działaczy Partii Socjalistycznych (PS), w tym zwłaszcza lokalnych merów i radnych.
W sierpniu policja zlikwidowała obozowiska Romów w wielu miastach, m.in. w Lille, Marsylii, Lyonie czy podparyskim Creteil. W niektórych przypadkach siły porządkowe powoływały się na wyroki sądów, nakazujące eksmisję mieszkańców nielegalnych obozowisk.
Według dziennika "Le Monde" na początku sierpnia około 240 Romów z rozbitego obozowiska odesłano z Lyonu czarterowym lotem do Rumunii. Innym zaproponowano darmowe krótkoterminowe noclegi w hotelach lub innych lokalach. Części Romów władze proponują opuszczenie Francję w ramach procedury dobrowolnych powrotów. Procedura ta przewiduje pomoc finansową dla zainteresowanych w wysokości 300 euro na dorosłą osobę.
Sierpniowa operacja likwidacji obozowisk nie wywołała do tej pory zbyt wielu krytycznych reakcji ze strony czołowych polityków. Jedynie niedawny radykalnie lewicowy kandydat na prezydenta Jean-Luc Melenchon zaatakował ministra Vallsa, że w kwestii restrykcyjnego traktowania Romów idzie w ślady swojego prawicowego poprzednika Claude'a Gueanta. Inni prominentni politycy lewicy zachowali w tej sprawie milczenie. Do wyjątków należała szefowa PS Martine Aubry, jednocześnie mer Lille, która zdystansowała się od działań szefa MSW.
Oburzenie działaniami ministra Vallsa wyraziły natomiast dość zdecydowanie niektóre organizacje pozarządowe zajmujące się obroną praw Romów we Francji. Zarzucają one, że wbrew swoim obietnicom ekipa Hollande'a nie przedstawiła dotąd alternatywnych możliwości zakwaterowania dla ewakuowanych Romów, ani też trwałego sposobu na ich integrację w społeczeństwie francuskim.
Przewodniczący organizacji "Głos Romów" Saimir Mile uważa, że polityka socjalistów wobec Romów przypomina działania prawicy Sarkozy'ego. "Forma jest inna, ewakuacje są prowadzone w sposób mniej brutalny i spektakularny, ale wyniki są takie same" - twierdzi Mile. Jego zdaniem konieczne jest umożliwienie jak największej liczbie dzieci romskich nauki w szkołach oraz eliminacja barier dla dorosłych w dostępie do rynku pracy.
W odpowiedzi na krytykę rząd opublikował w tym tygodniu okólnik dla prefektów, w którym precyzuje zasady działania wobec obozowisk romskich. Dokument głosi, że w razie wyroku sądowego policja musi bezwzględnie ewakuować nielegalne obozowiska. Według okólnika "w niektórych przypadkach sytuacja w zakresie bezpieczeństwa osób, w tym ze zdrowotnego punktu widzenia" może wymagać natychmiastowej likwidacji takich siedlisk nawet bez orzeczenia sądowego.
Z drugiej strony, zalecenie rządu dla władz lokalnych przewiduje pewne ułatwienia dla ludności romskiej. Mowa tu m.in. o zniesieniu przeszkód w przyjmowaniu romskich dzieci do szkół nawet w przypadku, gdy ich rodziny nie mają stałego miejsca zamieszkania
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.