publikacja 20.04.2025 11:53
Wojsko i policja apelują o unikanie zebrań.
To kolejne Święta Wielkanocne w Ukrainie, kiedy nie możemy mieć pewności, że pójdziemy do kościoła na mszę i cali wrócimy do domu - powiedział PAP biskup pomocniczy charkowsko-zaporoski Jan Sobiło.
"Ponownie w Wielkanoc i w ogóle w święta modlimy się o zakończenie wojny, o sprawiedliwy pokój, ażebyśmy mogli z nadzieją rozpocząć nowe życie w Chrystusie. Bo nawet działalność duszpasterska w tych dniach jest bardzo ograniczona" - podkreślił.
Diecezja rzymskokatolicka, w której pełni posługę bp Sobiło, niemal w całości położna jest w obwodach Ukrainy, w których trwają walki z okupacyjną armią Rosji. Miasto Zaporoże, w którym rezyduje duchowny, a także Dniepr, Charków i Sumy znajdują się pod stałym ostrzałem. Donieck i Ługańsk są okupowane od 2014 r.
"Dlatego nasza modlitwa jest o to, żebyśmy mogli normalnie, spokojnie przyjść do kościoła i wrócić do domu, aby zasiąść za stołem świątecznym. Modlimy się o pokój w naszych sercach, w naszych rodzinach i żeby okupant zostawił nas w spokoju" - powiedział.
Ze względu na ciągłe bombardowania, naloty rosyjskich dronów, a bliżej frontu - ostrzały artyleryjskie, władze Ukrainy ponownie poprosiły w tym roku Kościoły, by ich wierni unikali zgromadzeń, a najlepiej pozostali w domu i uczestniczyli w mszach online.
"I to już ponad trzy lata trwa taka sytuacja, że niczego nie możemy być pewni. Wojsko i policja apelują o unikanie zebrań, ponieważ okupant może uderzyć nawet w nasze kościoły w czasie nabożeństw, w czasie mszy świętej" - podkreślił.
Hierarcha zwrócił uwagę, że wojna paraliżuje wszystko: życie gospodarcze kraju oraz życie duchowe i rodzinne jego mieszkańców. "Rodziny cierpią, bo nie mogą się spotykać. Mąż jest na wojnie, żona wyjechała, a jak została z dziećmi, to też nie może się doczekać, kiedy mąż na przepustkę przyjdzie, chociażby na kilka godzin, żeby w święta się zobaczyć i złożyć sobie życzenia" - wyjaśnił.
Po rozpoczęciu w lutym 2022 r. rosyjskiej agresji na Ukrainę bp Jan Sobiło pozostał wśród wiernych, niosąc pomoc duchową i angażując się w organizację pomocy materialnej. Jak powiedział, to wsparcie jest nadal potrzebne.
"Największą pomocą jest modlitwa, a po modlitwie żywność i leki, dlatego że ludzie często nie są w stanie kupić sobie leków. Żywności potrzebujemy non stop dlatego, że tym, co dostaniemy, dzielimy się z żołnierzami, sąsiadami, osobami potrzebującymi. Te transporty, które do nas docierają, naprawdę nas ratują" - podkreślił.
Duchowny wyraził wdzięczność wobec Polaków, którzy mimo ponad trzech lat wojny na pełną skalę wciąż wspierają Ukrainę.
"Jesteśmy bardzo wdzięczni naszym rodakom, że pamiętają o nas, bo nawet jak jest bardzo trudno, a widzisz, że ktoś o tobie pamięta, że ktoś przekazał jakieś jedzenie, pomoc na lekarstwa, to w czasie wojny pokazuje, że nie jesteśmy sami, a świat o nas pamięta. Jeśli ludzie się za nas modlą, pomagają nam, to jakoś będziemy w stanie dotrwać aż do dnia wyzwolenia" - powiedział bp Sobiło w rozmowie z PAP.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ akl/
Biskup Sobiło: to kolejna Wielkanoc bez pewności, czy wrócimy z mszy