"W dziedzinie pokory, tak jak i we wszystkim, brak umiaru rodzi pychę, a ta pycha jest tysiąc razy subtelniejsza i niebezpieczniejsza od pychy świata, która jest tylko próżną chwałą."
Fragment książki Michela Esparzy: "Miłość i szacunek do samego siebie".
Rozdziały:
Pokora nie polega na deprecjonowaniu siebie
W poprzednim rozdziale pokazaliśmy, że pycha wystawia na niebezpieczeństwo jakość każdego uczucia, ponieważ są nią zagrożone wszystkie cechy właściwe czystej miłości. Przede wszystkim stwierdziliśmy, że zła relacja do samego siebie zaburza czystość intencji i ogranicza wolność wewnętrzną. Następnie zagłębiwszy się w świat uczuć, przekonaliśmy się, że ulega także osłabieniu poszanowanie wolności ukochanej osoby: niskie poczucie własnej wartości wzmacnia zaborczość lub grozi dystansem emocjonalnym. I wreszcie analiza problemu woluntaryzmu ujawniła, że z powodu pychy w przypadku ofiarności może zostać udaremniona także wielkoduszność. Stąd widać, jak ważna okazuje się postawa pokornej samooceny; ważna zarówno dla uniknięcia wielu problemów, jak i dla cieszenia się szczęściem, które daje tylko miłość wysokiej jakości. Teraz należałoby zatem pogłębić naszą wiedzę na temat tej najbardziej właściwej, idealnej postawy wobec samego siebie. Zanim jednak spróbujemy określić, na czym ta postawa polega, najpierw koniecznie trzeba przyjrzeć się niewłaściwemu pojmowaniu pokory, o którym już wspomnieliśmy na początku naszych rozważań. Wypada więc, przedstawiając tę kluczową cnotę, powiedzieć również o kilku niuansach. Byłoby bowiem szkoda, gdybyśmy po wysiłku zdobycia jej odkryli, że została przez nas błędnie zinterpretowana.
Pokora jest cnotą, która buduje pozytywną i trzeźwą postawę wobec samego siebie. Jej klasycznym już przeciwieństwem jest pewien rodzaj pychy nazywany wyniosłością. Im bardziej wynosimy się z własną pozorną doskonałością, tym mocniej rozwijamy w sobie przekonanie, że jesteśmy lepsi niż inni. Człowiek pokorny natomiast to taki, który potrafi się uniżyć[1]. Jednak uniżenie, czyli umiejętność pozostania na właściwym sobie miejscu, nie powinno prowadzić do niezdrowego deprecjonowania samego siebie. Gdyby tak się działo, walczylibyśmy z jedną wadą, popadając jednocześnie w inną. Pokora opiera się na prawdzie. Nie musimy się zatem ani przeceniać, ani nie doceniać. Powinniśmy nauczyć się cenić siebie takimi, jakimi jesteśmy.
Ponieważ pokorę często przeciwstawia się wyniosłości, być może dlatego niektórzy błędnie sądzą, że za wszelką cenę trzeba rozwijać w sobie niskie poczucie własnej wartości. Ten błąd prowadzi do pomieszania prawdziwej pokory, która rodzi się z poznania samego siebie, ze złym przekonaniem o samym sobie. Coś podobnego przytrafiło się w chrześcijańskim życiu Henriemu Nouwenowi:
Przez długi czas sądziłem, że poczucie małowartościowości jest swego rodzaju cnotą. Często byłem ostrzegany przed pychą i zarozumiałością, więc w końcu doszedłem do wniosku, że deprecjonowanie siebie jest rzeczą dobrą. Teraz jednak zauważyłem, że zaprzeczanie pierwotnej miłości Boga ku mnie, lekceważenie prawdy o wrodzonej dobroci jest prawdziwym grzechem. Nie domagając się tej pierwotnej miłości i dobroci, tracę kontakt z moim prawdziwym «ja» i angażuję się w destrukcyjne poszukiwania pośród złych ludzi i w złych miejscach tego, co może być odnalezione tylko w domu Ojca.[2]
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).