"W dziedzinie pokory, tak jak i we wszystkim, brak umiaru rodzi pychę, a ta pycha jest tysiąc razy subtelniejsza i niebezpieczniejsza od pychy świata, która jest tylko próżną chwałą."
Pokora jest sztuką oceniania i widzenia siebie takimi, jakimi jesteśmy, bez znieczulenia, i akceptacji zarówno własnych zalet, jak i ograniczeń. Pycha, przeciwnie, zakłada nam na oczy okulary, które wykrzywiają rzeczywistość w taki sposób, że oceniamy się albo za wysoko, albo za nisko, co z kolei przekłada się na fałszywą postawę w relacji z innymi. Człowiek pokorny żyje w harmonii z samym sobą i z wszystkimi, którzy go otaczają. Ma świadomość własnej godności, której nic i nikt nie może mu odebrać. Podejmuje zmagania, aby być lepszym, ale jednocześnie kocha siebie takim, jakim jest, a przy tym pozwala, aby inni poprawiali go i oceniali. Człowiek pyszny natomiast żyje w nieustannym konflikcie z samym sobą, co z kolei zaburza jego relacje z innymi. Wariantów jest nieskończenie wiele: od przesadnego roszczenia sobie prawa do szczególnych względów aż po chorobliwe pragnienie, aby zawsze dobrze wypaść.
Granica dzieląca te skrajności jest niezwykle cienka. Niektórzy popisują się, chcąc pokazać, jak bardzo są pewni siebie, lecz w głębi duszy drżą z powodu lęków tak samo, jak ci, którzy zaledwie ośmielają się podnieść głos. Pycha, która jednych popycha do fanfaronady, drugich doprowadza do chorobliwego zahamowania ze strachu przed ośmieszeniem się wobec innych. Nasza krucha natura często skłania się ku jednej z tych skrajności. Pomyślmy na przykład, jak zachowują się pijani. Jedni reagują, jakby byli jakimiś bohaterami, inni wpadają w przygnębienie.[8] Istnieje pewna choroba psychiczna, znana jako choroba afektywna dwubiegunowa,[9] w której następują kolejno po sobie okresy euforii i depresji. Ale też ludzie zdrowi doświadczają zmienności nastrojów. Któż nie przeżywał dni, kiedy czuł się niczym „młody bóg”, ale i takich, gdy wszystko szło mu jakby „pod górę”? Lecz to wszystko ma niewiele wspólnego z korzystaniem z wolności. Już na płaszczyźnie moralnej wszyscy, choć w różnej mierze, napotykamy trudności z trzeźwą oceną samych siebie. Na tej płaszczyźnie gra skrajności doprowadza do wyróżnienia dwóch rodzajów pychy: zarozumiałości i samoodrzucenia, które kryją w sobie ten sam brak pokornej samooceny.
Henri Nouwen tak o tym pisze:
Z biegiem lat zacząłem dostrzegać, że największym zagrożeniem dla naszego życia jest nie tyle sukces, popularność czy władza, ile raczej samoodrzucenie. Jest oczywiste, że pokusa sukcesu, popularności czy władzy ma istotne znaczenie, ale nasza podatność na zranienia z ich powodu zależy od tego, na ile jesteśmy ulegli wobec innej pokusy, i to dużo cięższej, jaką jest samoodrzucenie. Jeśli słuchamy tych głosów, które w nas szepczą, że nie jesteśmy godni i że nikt nas nie kocha, wówczas wpadamy w pułapkę samoodrzucenia, a w efekcie jesteśmy wabieni nimbem sukcesu, popularności czy władzy, szukając w tym uznania, za którym tak bardzo tęsknimy. [...] Być może sądzisz, że zarozumiałość jest większą pokusą niż samoodrzucenie. Lecz czyż zarozumiałość i samoodrzucenie nie są dwiema stronami tej samej monety? Czyż zarozumiałość nie oznacza, że wynosisz się na piedestał, aby nie dopuścić do tego, by inni zobaczyli, jaki naprawdę jesteś?[10]
Problem poczucia niskiej wartości w najróżniejszych i licznych odmianach jest znacznie bardziej powszechny, niżbyśmy sądzili. Dotyczy także tych, którzy mają wielkie talenty, jednak dzięki większemu poznaniu samego siebie odkrywają, że ich szlachetne pragnienie pierwszeństwa ma swoje korzenie w ukrytej skłonności do deprecjonowania własnej wartości.
Wiele razy doznawałem wstrząsu, kiedy odkrywałem, że mężczyźni i kobiety z widocznymi talentami, często nagradzani za swe osiągnięcia, są tak niepewni własnej wartości. Zamiast doświadczania zewnętrznych sukcesów jako oznaki wewnętrznego piękna przeżywają je jako pokrywanie osobistej bezwartościowości. Ileż to osób mówiło mi: „Gdyby ludzie wiedzieli, co dzieje się w moim wnętrzu, przestaliby mnie oklaskiwać i nagradzać”.[11]
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.