- Zryw był niesamowity. Nowi parafianie wybudowali kaplicę w dwa miesiące! Codziennie pracowało 50 osób - mówi ks. Andrzej Galiński, proboszcz parafii Matki Bożej Różańcowej w Luzinie.
Skręcając kawałek w bok z drogi łączącej Wejherowo z Lęborkiem, warto zajechać do Luzina. Z tej miejscowości pochodzi m.in. ks. prof. Jan Perszon, często goszczący na naszych łamach. Tu też kazał się pochować prof. Gerard Labuda, którego naszym czytelnikom przedstawiać raczej nie trzeba. Od 10 lat buduje się tu drugi kościół.
Choinka
Parafia została erygowana przez abp. Tadeusza Gocłowskiego 30 czerwca 2002 r. W parafii matce pw. św. Wawrzyńca ludzie po prostu nie mieścili się już w niewielkiej świątyni. – Mam tutaj mieszkańców z całego Trójmiasta, nie tylko z Luzina czy Wejherowa – podkreśla proboszcz. Nic dziwnego, skoro sama miejscowość i okolica przepiękne, a dojazd do pracy nie jest najgorszy. Pierwsza Msza św. odbyła się w kaplicy 10 listopada, potem szybko było Boże Narodzenie. – Pamiętam, postawiliśmy dwie choinki, ale pieniędzy wystarczyło jedynie na światełka… – wspomina z rozrzewnieniem duszpasterz. Wtedy też dzieci na Roratach wpadły na pomysł, że same zrobią ozdoby w domu. I tak jest do dzisiaj. W kościele są dwie choinki, jedna „normalna” z bombkami, a druga dziecięca. Radzę ją jak najszybciej zobaczyć. Tylu łańcuchów, bombek styropianowych, aniołków i Bóg wie, czego jeszcze, nigdy w życiu nie widziałem. Oczywiście, gdzieniegdzie gałązki choinki też można dostrzec… Ale to nieco wyżej, tam, gdzie dzieci już nie sięgały.
Dzieci... Ma chyba luziński proboszcz do nich podejście. – Moja córka służy do Mszy św. od 7 lat, od gimnazjum. Teraz już poszła na studia na UG, ale dalej służy – cieszy się Krystyna Kotłowska, mama Patrycji. W młodej parafii jest setka ministrantów płci obojga. To już „wynalazek” ks. Andrzeja. W tradycyjnej wsi kaszubskiej (tak – Luzino z prawie 8 tysiącami mieszkańców jest wsią) pomysł nieco karkołomny… – Ludziom to nie przeszkadza. Chłopcy też nie spozierają na dziewczyny, bo przy ołtarzu mają inne obowiązki! – podkreśla K. Kotłowska. Ewentualne niedoskonałości Bożej służby są tu załatwiane w domu krótką, acz treściwą kaszubską sentencją: „Trzëm pësk!”… Po polsku coś na kształt: „Młodzieńcze, panno, lepiej zachowuj się…”. Ale młodzież jest tu dobra. Całkiem możliwe, że za sprawą niepełnosprawnego kapłana…
Ksiądz Wiktor
Ksiądz kanonik Wiktor Kamiński z diecezji toruńskiej postanowił emeryturę spędzić właśnie tutaj. Mieszka w swoim domku od 2006 r. – Mam nadzieję, że pomagam dobrze… Najbardziej ubolewam, że nie mogę osobiście udzielać Komunii św. – mówi. Niestety, z wózka inwalidzkiego, który stoi w prezbiterium i na którym kapłan odprawia Mszę św., byłoby to nieco utrudnione… Skutki wylewu. Księdza Wiktora w kaplicy można spotkać zawsze godzinę przed Mszą św. Słucha spowiedzi. – Już trzy godziny przed jest niespokojny i patrzy na zegarek – wyjaśnia gospodyni. Czy nie jest to zbyt trudne dla emeryta, w dodatku chorego? – Ja mógłbym tam cały dzień siedzieć – podkreśla kapłan „starej szkoły”. Nie do przecenienia jest aspekt wychowawczy. – Ministranci aż się zabijają, żeby pomóc księdzu usiąść na wózku. Nie pozwalają, żeby to robili nasi szafarze Komunii św. – cieszy się proboszcz. To uczy szacunku dla osób niepełnosprawnych i jest szkołą empatii wobec cierpiących. – Tu był taki ministrant, chyba Klebba się nazywał. I jak zachorował poważnie na nogę, to jego koledzy, ministranci, obiecali, że będą się za niego modlić. Ludzie mówili, że doszedł do siebie i znowu służy – mówi Sabina Płotka, parafianka.
I pewnie takie fakty i postawy najbardziej budują organizm, który nazywamy parafią. W aspekcie materialnym warto podkreślić, że w budowę kościoła włożono już milion złotych. Tyle samo potrzeba na jego dokończenie. – Parafian mam młodych i sami siedzą w kredytach – zauważa ks. Galiński. Ale i tak co miesiąc zbiera 15 tys. zł. To dużo. Choć jak policzyć, ile kosztuje sama stal na chór – 30 ton po 3 tys. za tonę… A gdzie robocizna? Budowa na pewno uczy też pokory. Zwłaszcza wobec sił przyrody. W poprzednim roku, na początku Adwentu, pod wpływem silnego wiatru runął kawałek ściany przy chórze. – Ludzie tamtędy chodzą modlić się przy figurze. Na szczęście nikomu nic się nie stało – mówi proboszcz z wyraźną ulgą. Dzwon, który ofiarowali nowej wspólnocie parafianie od św. Wawrzyńca, tym razem na pogrzeb nie zabił. Jest za co Panu Bogu dziękować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).