Bóg, ojczyzna i rodzina stanowią najważniejsze punkty społecznych i osobistych przekonań Ricka Santoruma – jednego z czołowych kandydatów republikańskich na fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych.
On sam uważa się za praktykującego katolika, przywiązanego do tradycyjnych wartości chrześcijańskich i – jak przyznał w jednym z wywiadów – chodzi zwykle na Mszę św. po łacinie.
niedawnych prawyborach w stanie Iowa zajął wprawdzie drugie miejsce, ustępując zaledwie 8 głosami zwycięzcy, ale uważa się go za moralnego zwycięzcę głosowania, gdyż po podaniu wyników podziękował swej żonie, Bogu i stanowi, zyskując wielkie uznanie w oczach wyborców.
Według komentatorów amerykańskich Santorum od początku prowadzi swą kampanię wyborczą pod hasłami religii i wartości chrześcijańskich. Niedawno w jednym z pojedynków telewizyjnych, nadawanych od kilku miesięcy, podkreślił swoją wrogość wobec projektów uznawania za małżeństwa związków osób tej samej płci, jak również wobec antykoncepcji i aborcji, i to nawet w przypadku ciąży powstałej w wyniku gwałtu. Polityk wspomniał także, że co niedziela uczestniczy we Mszy św., sprawowanej po łacinie w jednym z kościołów przy wjeździe do Waszyngtonu.
Szczególnie chętnie republikański kandydat do nominacji prezydenckiej podejmuje w swych wypowiedziach sprawy ojczyzny i jej obrony, atakując w tym względzie politykę obecnego gospodarza Białego Domu. Zdaniem Santoruma, Barack Obama jako prezydent w największym stopniu podzielił kraj, gdyż „w każdym swym kolejnym przemówieniu usiłuje dzielić Amerykę według klas, stopnia zamożności, na grupy rasowe i etniczne”.
Tymczasem w stosunku do Iranu obecny szef państwa jest – według polityka – naiwny, a powinien być gotów do zbombardowania tamtejszych obiektów jądrowych, jeśli Teheran odrzuci wycofanie się ze swych programów atomowych.
Ponadto Santorum utrzymuje, że Stany Zjednoczone są „w stanie wojny z faszyzmem islamskim”, Obama zaś nie mówi, że dżihadyzm jest złem, że szariatu [prawo koraniczne] nie da się pogodzić z cywilizacją zachodnią i amerykańską”.
Ale jednym z najważniejszych elementów jego działalności parlamentarnej jest od początku rodzina. Szczególne wrażenie na Amerykanach zrobiła jego wypowiedź telewizyjna w grudniu ub.r., gdy w odpowiedzi na jedno z pytań o sprawy rodzinne przyznał, że najmłodsza z jego siedmiorga dzieci – Bella jest umierająca, a jej życie „mierzy się dniami i tygodniami”.
Gdy dziennikarka stacji ABC Christiane Amanpour zapytała go, dlaczego mimo tej tragedii rodzinnej nadal prowadzi swą kampanię wyborczą, Santorum odpowiedział: „Nie przejmuję się sondażami. Zależy mi na tym, aby być jak najlepszym ojcem i mężem. A dużą częścią tych starań jest działanie w taki sposób, abyśmy mogli mieć kraj, szanujący życie, kraj, który będzie wolny, bezpieczny i kwitnący dla wszystkich moich dzieci”.
Richard John (na co dzień używa skróconej formy imienia – Rick) Santorum urodził się 10 maja 1958 w mieście Winchester w stanie Wirginia. Ma za sobą studia prawnicze na Uniwersytetach: Stanowym Pensylwanii i w Pittsburghu. Karierę polityczną rozpoczął w 1981 w stanie Pensylwania – polityk amerykański, senator ze stanu Pensylwania (wybrany w 1994 i ponownie w 2000), członek Partii Republikańskiej. W 10 lat później trafił do Izby Reprezentantów z tego stanu, a po czterech latach przez dwie kadencje był senatorem (do 2007). Gdy ubiegał się o 3. kadencję 7 listopada 2006, przegrał wyraźnie z demokratą Bobem Caseyem Jr. (41,3:58,7 proc.), przy czym – zdaniem wielu komentatorów – przyczyną jego porażki były bliskie związki z kończącym urzędowanie i tracącym popularność prezydentem Georgem W. Bushem.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.