O wizji historii Europy, różnych projektach i przyszłości kontynentu mówi w rozmowie z KAI dominikanin o. Maciej Zięba. Jako receptę na kryzys zakonnik proponuje koalicję antropologiczną, którą mogliby zaakceptować wierzący i niewierzący.
Po pierwsze: stosunek do porzucenia swojej wspólnoty religijnej. Czy odczuwamy żal, że ktoś od nas odszedł, czy na przykład ogłaszamy „śmierć cywilną”, zrywamy z nim stosunki, przestaje on dla nas istnieć. Czy może wreszcie taka osoba jest ścigana przez wspólnotę i za zdradę grozi jej kara śmierci.
Drugie kryterium to rozdzielenie władzy świeckiej i władzy duchownej. Czy dana religia zakłada to oddzielenie, że to są dwa odrębne centra: jedno prowadzi do dobra wspólnego w doczesności, a drugie do zbawienia. One niekiedy mogą ze sobą współpracować w tzw. sprawach mieszanych, ale są wyraźnie rozdzielone i autonomiczne.
Trzecia sprawa to zbadanie czy religia zawiera potencjał ideologiczny, tzn. wizję całości życia społeczno-politycznego, która ponieważ ma sankcję religijną, czyli od samego Boga, zawiera zarazem pokusę, aby tę wizję narzucić wszystkim. Jeżeli posiadamy absolutną prawdę o tym jak ma wyglądać życie społeczne np. małżeństwo albo stosunek do innowierców, to możemy karać tych, którzy mają inne niż nasze poglądy. I wtedy uważamy za absurd rozdzielenie władzy duchowej od władzy świeckiej, bo władzę duchowną legitymizuje prawda absolutna. Trzeba zatem zbadać czy struktura religii zawiera takie pokusy. Papież w „Centesimus annus” bardzo wyraźnie pokazuje, że chrześcijaństwo dostrzega złożoność ludzkiego życia, i że wiara, którą Kościół wyznaje, nie zawiera przekonania, by życie ludzkie można realizować tylko w jeden sposób, a już żadnego sposobu nie wolno przymusowo narzucać, tak jak w XX wieku chciały zrobić marksizm oraz nazizm. Bo nie tylko religia, ale każda ideologia chce narzucić całym społecznościom sposób życia, uprawiania polityki, kontrolowania gospodarki i form dostępu do informacji oraz edukacji.
Czwarte kryterium – to także terminologia Jana Pawła II – czy religia generuje „kulturę przebaczania”, z której wynika „polityka przebaczania”. W społeczeństwo demokratyczne wpisany jest konflikt. Przy różnorodności poglądów na gospodarkę, różnych partiach politycznych, światopoglądach czy różnicach kulturowych muszą istnieć napięcia i spory. I teraz pytanie: czy religia te konflikty umacnia i daje im sankcję transcendentną, czyli uniemożliwia dialog, czy też stara się budować kulturę pojednania – uczy sztuki przebaczania, przekraczania podziałów, rozumienia drugiej strony, w ten sposób zmniejszając napięcia społeczne, a nie je eskalując.
Czuje się Ojciec Europejczykiem i ma poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne, którym jest ten kontynent. Czy z nadzieją patrzy Ojciec w przyszłość Europy?
- Szczerze mówiąc, dużo jest symptomów do pesymizmu. Widać krótkowzroczność, procesy dezintegracyjne i symptomy kryzysu. Mało widać tych momentów odnowy. To dlatego implicite piszę w mojej książce: zobaczmy spokojnie i racjonalnie co zbudowało Europę i dlaczego dziś istnieje konflikt tożsamości oraz spróbujmy go przekroczyć, bo jest on już jedynie obciążeniem historycznym.
Możemy zatem budować „koalicję antropologiczną” w której mogą się spotkać bardzo różni ludzie, reprezentanci różnych opcji światopoglądowych i różnych wyznań. Jest bowiem coś podstawowego co generuje tożsamość europejską, a zarazem nie niszczy tożsamości muzułmanów czy żydów, katolików czy też ludzi wyznających laicki humanizm i nie jest formą ofensywną wobec innych przekonań. Myślę, że ta propozycja jest przedłużeniem myślenia Jana Pawła II, który od dyskusji o człowieku rozpoczynał wszelką rozmowę.
Czy mamy szansę na nową „christianitas”, oczywiście nieco zmodyfikowaną?
– Ja bym to lekko wycieniował. Mamy szansę na nowe społeczeństwo otwarte, już nie ideologiczne, ale takie w którym kultura „christianitas” będzie bardzo ważnym elementem. Chodzi o to by tworzyć społeczeństwo wolne, solidarne i głęboko otwarte na bliźniego.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.