Nie ma innego Boga niż Bóg prawdziwy. Nikt i nic nie jest w stanie go zastąpić. Jeśli tak jest, to jakie są nasze wobec tego prawdziwego Boga obowiązki?
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2086-2103
Źle to brzmi, prawda? Obowiązki wobec Boga. Stworzył nas po to, by nas uciemiężyć obowiązkami – powie sobie ten i ów. Ale to nie tak. Tu chodzi o prostą wdzięczność. Nie wymuszoną. Raczej taką, która świadoma otrzymanych dobrodziejstw chce odpowiedzieć adekwatnym darem. Jasne, tyle otrzymaliśmy, że wedle ludzkiej miary trudno mówić o jakiejkolwiek adekwatności tego, co sami możemy Mu ofiarować. Ale skromniutko, na miarę naszych możliwości... To co?
Wiara, nadzieja, miłość
Czytamy w Katechizmie Kościoła katolickiego (2086):
„Pierwsze z przykazań obejmuje wiarę, nadzieję i miłość. Kto mówi Bogu, mówi w istocie o Kimś wiecznym, niezmiennym, zawsze takim samym, wiernym, doskonale sprawiedliwym. Wynika stąd, że powinniśmy bezwzględnie przyjmować Jego słowa, całkowicie Mu wierzyć i ufać. Jest On wszechmocny, łaskawy i czyniący dobro. Któż mógłby nie pokładać w Nim całej swojej nadziei? Któż mógłby nie miłować Go, rozważając skarby dobroci i miłości, których nam udzielił? Stąd też wyrażenie, jakiego używa Bóg w Piśmie świętym na początku lub na końcu swoich przykazań: «Ja jestem Pan»”
Wiara, nadzieja, miłość... Tymi postawami oddajemy Bogu cześć. Nie da się ich oczywiście „septycznie” rozgraniczyć. To postawy, które działają nieraz razem, nawzajem się przenikają, a rozgraniczamy je tylko dla lepszego uporządkowania tego, o czym mówimy.
Najpierw więc wierzyć. Wierzyć, że Bóg istnieje – to pierwszy krok. Ale kompletnie niewystarczający. Przecież „złe duchy też wierzą i drżą”. Trzeba wierzyć Bogu; że to, co mówi, jest prawdziwe i dobre. To krok drugi. Ta wiara sprawdza się oczywiście w życiu, w postawie, podejmowanych decyzjach. Ale... To też jeszcze chyba nie wszystko. Trzeba jeszcze ufać Bogu nawet wtedy, gdy wszystko w nas zdaje się wołać, że On nie ma racji, że działa nie tak, że wymaga zbyt wiele. Jak Jezus Chrystus w noc przed swoją męką w Ogrójcu...
Ta wiara domaga się oczywiście ciągłego ponawiania dawanej Bogu odpowiedzi i pokazania życiem, że nie są to tylko puste deklaracje. W zderzeniu z życiowymi dylematami czy intelektualnymi dociekaniami ma szansę „dorosnąć”; umacnia się, oczyszcza, dojrzewa.
Po drugie: mieć nadzieję w Bogu; mieć ufne przekonanie, że jesteśmy zawsze w Jego łaskawym ręku. I równie ufnie oczekiwać życie wiecznego.... No bo ten świat nie jest sprawiedliwy. Dobrzy nieraz cierpią ucisk, złym powodzi się całkiem dobrze. W takich sytuacjach Stwórca też może się wydawać niesprawiedliwy. I tak by było, gdybyśmy z równania Bożej sprawiedliwości usunęli wieczność. Jeśli nie ma odpłaty po śmierci Bóg byłby niesprawiedliwy. Ale jest jeszcze niebo, czyściec i piekło. Gdy w wieczność w to równanie przywracamy całe życie, radości, entuzjazmy, sukcesy, ale i cierpienie, upadki i klęski zaczynają mieć sens. Złożona w Bogu nadzieja pozwala inaczej patrzyć na ten świat.
No i w końcu kochać Boga – całym sercem, całą duszą, całym umysłem, że wszystkich sił. „Boga nade wszystko, a wszystkie stworzenia - dla Niego i ze względu na Niego” (KKK 2093). To najważniejsze przykazanie.
Zadekretowana miłość? – obruszy się ktoś. Ano gdybyśmy zapomnieli, że bez Boga nie istnielibyśmy można by się oburzać. Ale przecież wszystko Mu zawdzięczamy. Każde dobro, którego doświadczyliśmy, każdy błysk piękna....
W praktyce - religijność
Autorzy Katechizmu Kościoła Katolickiego pisząc o powinnościach wynikających z pierwszego przykazania wskazali też jednak na konkretniejsze postawy i czyny. Wywodząc je z cnoty religijności. Na pierwszym miejscu postawiona została adoracja. Boga oczywiście. „Adorować Boga oznacza uznać Go za Boga, za Stwórcę i Zbawiciela, za Pana i Mistrza wszystkiego, co istnieje, za nieskończoną i miłosierną Miłość” (KKK 2096); „oznacza z szacunkiem i całkowitą uległością uznać «nicość stworzenia», które istnieje jedynie dzięki Bogu”; „oznacza wychwalać Go, wielbić i uniżać samego siebie - podobnie jak Maryja w "Magnificat" - wyznając z wdzięcznością, że On uczynił wielkie rzeczy i że święte jest Jego imię (KKK 2097).
Zdarza się, że ktoś mówi: modlę się albo chodzę do Kościoła kiedy czuje taką potrzebę. Gdy nie czuje – nie chodzi i nie modli się. Można się tylko roześmiać na takim pojmowaniem religijności. Jeśli Bóg jest, jeśli dzięki niemu istniejemy i wszystko mamy, to stawianie sprawy w ten sposób jest straszną bufonadą. To dokładne odwrócenie pierwszego przykazania: nie my Jemu, ale on nam powinien oddawać cześć przez ciągłe czuwanie, kiedy nam się zechce z Nim spotkać i ciągłe bycie na nasze usługi.
Zaraz potem jest w katechizmie mowa o obowiązku modlitwy. „Wzniesienie ducha do Boga jest wyrazem naszej adoracji Boga: w modlitwie uwielbienia i dziękczynienia, modlitwie wstawienniczej i modlitwie błagalnej”. Można by dodać tu jeszcze przepraszanie Boga. Charakterystyczne, że wszystkie te rodzaje modlitwy zostały przez autorów Katechizmu uznane za przejaw adoracji Boga, nie tylko samo uwielbienie. Dlaczego? Powód jest dość oczywisty: nawet prosząc pokazuję że jestem od Boga zależny. To też oddawanie Mu czci.
Inną formą oddawania Bogu czci jest ofiara. Nie, bez obaw, nie chodzi o łapówkę. Chodzi o to, by wielkodusznie dać Bogu coś z tego, co mam. „Prawdziwą ofiarą jest... każde dzieło, które przyczynia się do połączenia nas świętą komunią z Bogiem, dzięki któremu możemy stać się naprawdę szczęśliwi” – czytamy w KKK 2099. Najlepiej więc oddać Mu samego siebie. Na pewno zaś nie może być to ofiara czysto zewnętrza. Ot, wpłacenie sporej sumy na budowę kościoła bez choćby próby zmiany życia. Taka ofiara faktycznie wyglądała na próbę przekupienia Boga jakimś podarkiem. Za ofiarą koniecznie musi iść ludzie serce; szczera intencja oddawanie tą ofiara Bogu czci.
W tym kontekście warto przypomnieć, że formą oddawania Bogu czci jest też składanie Mu przyrzeczeń oraz – w innych okolicznościach – ślubów. W naszej pobożności na co dzień rzadziej się z tym spotykamy, ale często jest to przypominane w Starym Testamencie, zwłaszcza psalmach.
Można przyrzec Bogu jakiś czyn – modlitwę, jałmużnę, pielgrzymkę – przypominają autorzy Katechizmu (2101). Podobnie można też ślubować – czyn albo i samego siebie (2102), zwłaszcza gdy chodzi o życie radami ewangelicznymi, co stanowi podstawę życia zakonnego – czystością, posłuszeństwem i ubóstwem (2103). Spełnienie danych Bogu przyrzeczeń czy złożonych ślubów też jest wyrazem oddawanej Mu czci.
Pierwsze przykazanie przypomina więc człowiekowi, że jest Ktoś nad nim, ktoś o niebo od niego ważniejszy, ktoś kto wszystko może i w czym ręku jest cały świat. Oddawanie Mu czci – swoim słowem, czynem, zwłaszcza życiem – to wyraz uznania, że tak właśnie jest.
Następny odcinek - o grzechach przeciwko pierwszemu przykazaniu. A na następnej stronie, jak zwykle, przytaczamy odpowiednie fragmenty Katechizmu Kościoła Katolickiego, na kanwie których powstał ten tekst.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.