Ważne jest, abyśmy umieli nawiązać do obrazów z ich świata, przemówić językiem, który zrozumieją. Możemy mówić, że Kościół nie „biegnie”, nie „idzie”, tylko „kroczy”, ale przecież młodzi ludzie szybko wyczuwają, że to nie ich świat.
Marcin Jakimowicz: Nie boi się Ojciec młodych?
O. Rafał Szymkowiak: Nie (śmiech). A dlaczego miałbym się ich bać?
Bo młodzież jest podobno coraz gorsza… Czy katechetka, która na sam dźwięk słowa „gimnazjum” dostaje gęsiej skórki, ma szansę opowiedzieć młodym o Jezusie?
Jest jedna ważna rzecz: boimy się wtedy, gdy kogoś nie znamy. Reagujemy lękiem na nieznane środowisko. Prowadzę szkolenia dla nauczycieli i pytam: czy my, dorośli, znamy świat, w którym żyją młodzi ludzie? Często nie mamy pojęcia o tym, co przeżywają, czego słuchają, co oglądają i nie znamy ich języka. Oczywiście nie znaczy to, że w naszej pracy wychowawczej mamy się posługiwać slangiem. Ale winniśmy wiedzieć, co ich „uruchamia”. Wizytowałem kiedyś lekcję jednej katechetki.
Napisała na tablicy temat: „Piotr przykładem powołania Jezusowego”. Patrzę, a uczniowie wysyłają SMS za SMS-em, odrabiają zadania z fizyki, matmy, gadają. A ona „Piotr przykładem powołania…”. Miałem wrażenie, że między nimi jest ściana z pleksi. Napisałem nawet o tym tekst „Katechetka-marionetka”. A gdyby ona dotknęła czegokolwiek z ich życia, czegoś, czym się pasjonują, co chłoną… Ważne jest, abyśmy umieli nawiązać do obrazów z ich świata, przemówić językiem, który zrozumieją. Możemy mówić, że Kościół nie „biegnie”, nie „idzie”, tylko „kroczy”, ale przecież młodzi ludzie szybko wyczuwają, że to nie ich świat.
Od lat widać Ojca na ewangelizacji na Woodstocku. Kiedyś spotkałem faceta, który jechał na podobną ewangelizację. Mówił: – Ja muszę powiedzieć tym ludziom o grzechu, w jakim są zanurzeni, jestem przecież piętro wyżej niż oni. Czy ktoś, kto czuje się lepszy, ma prawo wychodzić do innych z Ewangelią?
Odpowiem historią z tego roku. Na Woodstocku pojawiła się publiczna telewizja. Pan z kamerą podszedł do mnie i zadał błyskotliwe pytanie: – Czy ta młodzież, która tu przyjeżdża, jest zła? Poznałem jego intencje i odpowiedziałem wymijająco: – Ta młodzież jest taka jak młodzież w całej Polsce. I wtedy padło drugie pytanie: – Czy trudno się tutaj nawraca?
Mógł Ojciec powiedzieć: – Łatwiej niż w Jarocinie, ale gorzej niż w Brodnicy.
Mówię: – To chory układ! Reporter zbity z tropu pyta: – To po co ojciec tu przyjeżdża? A ja mówię: – Przyjeżdżam, aby tych młodych słuchać. Nie przyjeżdżamy, by ewangelizować wedle klucza: lepsi z Przystanku Jezus idą do gorszych z Woodstocku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.