Ludzkość od dawna wie, że przemoc rodzi przemoc. Każda przemoc. Również ta w rękawiczkach.
Niektóre kończyły studia, mogły robić karierę, świat stał przed nimi otworem... A jednak wybrały coś innego. Dlaczego zdecydowały się na życie za murami klasztoru?
Czechowice-Dziedzice. Przy parafii św. Andrzeja Boboli, prowadzonej przez księży jezuitów, działa wspólnota młodych Magis. Jest jedną z trzynastu działających w Polsce takich grup.
– Mój dziadek był ministrantem, mój tata był ministrantem i ja też jestem ministrantem. Posługa przy ołtarzu kształci charakter – zapewnia Michał Kawalir z Górzyna.
Do udziału w pierwszym spotkaniu zostali „zmuszeni” – w ramach przygotowań do bierzmowania. Kiedy zbliżało się kolejne, usłyszeli od księdza, że mają wolną rękę. „Możecie jechać, ale nie musicie. Nic na siłę. Chcecie?”.
– Kim jest dla pani Bóg? – pytam Joannę Leonowicz. – Nie ma nikogo ważniejszego – mówi. – A mąż i dzieci? – Inna odpowiedź niż mąż i dzieci wydaje się nietaktem. A jednak najważniejszy jest dla mnie Bóg.
O spowiadaniu na Lednicy, poszerzaniu perspektywy i fanpagowym oknie na świat mówi ks. Marcin Paś.
Myślą o ludziach, dzięki którym są w tych murach. Myślą o Bogu, który ich wezwał, i o życiu, do którego się przymierzają – seminaryjne „pierwszaki”.
– Dziś z całą stanowczością mogę stwierdzić, że droga, jaką obrałem, była strzałem w dziesiątkę. Tak naprawdę ta niezwykła przygoda z Panem Bogiem właściwie dopiero się zaczyna – przyznaje diakon Łukasz Sławiński.
Dębowieckie Sanktuarium jest miejscem szerzenia kultu Matki Bożej objawionej w La Salette. Jest też miejscem gdzie człowiek doświadczony zmęczeniem cywilizacyjnym może odpocząć i znaleźć przestrzeń wolności pozwalającej na dialog z Bogiem, bliźnimi i samym sobą.
Łukasz był człowiekiem starannie wykształconym. Znakomicie znał ówczesną literaturę. Posługiwał się pięknym językiem greckim, był świetnym zbieraczem informacji.