Myślą o ludziach, dzięki którym są w tych murach. Myślą o Bogu, który ich wezwał, i o życiu, do którego się przymierzają – seminaryjne „pierwszaki”.
Po egzaminach wstępnych, po rozmowach kwalifikacyjnych ośmiu kandydatów do seminarium zostało przyjętych na pierwszy rok formacji do kapłaństwa.
Wiem, gdzie jestem
– Teraz przed wami sześć lat i życzę wam, żebyście stanęli przy ołtarzu Jezusa Chrystusa jako kapłani – jeśli taka jest wola Boża i takie będzie wasze pragnienie – mówił 23 września na zakończenie Mszy św. ks. Tadeusz Chlipała, rektor świdnickiego seminarium. Alumni pierwszego roku przyjechali do seminarium tydzień wcześniej niż pozostali. Musieli poznać dom, wejść w jego rytm i strukturę. Pomagali im w tym przełożeni – zewnętrzni (rektor, prefekt dyrektor) oraz wewnętrzni, czyli ojcowie duchowni.
– Wielokrotnie bywałem tutaj na dniach skupienia i na rekolekcjach, więc dom jest mi znany. Niemniej widzę różnicę w tym, jak się tu czuję teraz, gdy jestem klerykiem, a jak czułem się wtedy, gdy byłem tylko gościem. Teraz jestem u siebie – zapewnia Wojciech Pawlina z Nowej Rudy.
Jego opinię podziela Michał Kozłowski z Dzierżoniowa. Michał jest najstarszy z całej grupy, ma 26 lat. Większość „pierwszaków” właśnie zdała maturę lub przez rok zwlekała z podjęciem decyzji o wstąpieniu do seminarium. – Ja pracowałem jako ratownik medyczny w bielawskim pogotowiu, byłem też organistą w Bielawie i w Ostroszowicach – dopowiada Michał.
Mateusz Petrus z Bystrzycy Kłodzkiej ma szczególne wspomnienie z pobytu w seminarium przed laty. – Byłem tutaj jeszcze jako gimnazjalista na rekolekcjach. W kaplicy podczas adoracji Najświętszego Sakramentu po raz pierwszy pomyślałem, że kapłaństwo jest także dla mnie, że warto tę drogę sprawdzić – mówi.
Szukałem i znalazłem
Dzień przeprowadzki do seminarium to najpierw stres, że trzeba opuścić rodzinny dom. – Tak było u mnie – mówi Mateusz Petrus. – Ale gdy już przekroczyłem bramę seminarium, pomyślałem: „Chciałeś tu być i jesteś!”. Wtedy też przyszły radość i pokój serca – przyznaje, a inni mu przytakują.
Czemu kapłaństwo? Grzegorz Wołoch ze Świebodzic jest przekonany, że skoro sam doświadczył radości wiary, to jako ksiądz będzie mógł ją skutecznie przekazywać. – Rok temu pytałem Boga, co mam zrobić ze swoim życiem – mówi Jarek Biłozor z Dzierżoniowa. – Szukałem odpowiedzi na różne sposoby. Znalazłem głos Boży w Piśmie Świętym, potem weryfikowałem swoje rozeznanie z moim przewodnikiem duchowym i podczas rozmów w mojej wspólnocie. Dlatego tu jestem – kończy tegoroczny maturzysta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).