Ostatnimi czasy pojawiła się tendencja, aby szukać katolickich celebrytów. I od razu stwierdzę, że mi się to nie podoba.
Kończę za szybko?
Powiem po prostu: jeśli utracimy tajemnicę spowiedzi, co nam zostanie?
Księdzem zostałem od razu, a kapłanem stawałem się z czasem.
Jeśli można, zadam następujące pytanie: kiedy Msza jest lepsza: czy wtedy, gdy ludzie się znają i są na siebie otwarci, czy też wtedy, gdy ludzie stoją obok siebie obojętni i wpatrzeni w ołtarz?
Nie żartuję, gdy pytam: czy ksiądz powinien mieć mięśnie? Oczywiście, jak każdy facet.
Być może jest to już temat przeszły i nie ma takiego problemu. Jednak czymś innym była polityka na ambonie w czasach PRL, a czymś innym we współczesnej Polsce.
Ja chciałbym więcej i więcej. To jest moja najprostsza odpowiedź na biedę.
Kryzys dotyczący księży jest „słyszalny” na każdym kroku. W mojej opinii wyraża się w trzech aspektach.
Szukając sensu i celu istnienia Kościoła, pewnie należałoby się skoncentrować na jednym – zbawieniu dusz.
Patron kongresów eucharystycznych przyszedł na świat 16 maja 1540 r. w miejscowości Torre Hermoza w Hiszpanii.