Kończę za szybko?
Nie wiem, czy to może Cię zainteresować, drogi czytelniku. A jednak chcę się wytłumaczyć. Mam bowiem w sobie potężną chorobę: nie cierpię, kiedy ludzie mówią źle. Kiedy mówią źle o innych, o świecie, o sobie. Nie cierpię, kiedy mówią zagrożeniami i lękami. Nie cierpię, kiedy wciąż powtarzają to samo, a przede wszystkim, że jest źle. Kiedy ktoś komunikuje mi „zło”, szybko kończę rozmowę.
Jeśli to się powtarza, staram się unikać takiej osoby. Uważam, że każda minuta spędzona z takim człowiekiem jest stratą. Nawet wiem, dlaczego.
Otóż od lat staram się zło dobrem zwyciężać. Staram się zamieniać to, co złe, w dobro. Również w sobie. Pomagam też wielu ludziom w wydobywaniu tego, co mają w sobie najpiękniejszego. I kiedy słyszę negatywne narracje, czuję, jakby ktoś mnie chciał przekonać, że raczej zło zwycięży świat. Że jest źle i tak będzie. Że nie ma nadziei, co najwyżej można się bronić, ale nie można zwyciężać.
Dla mnie zło sączące się z ust jest jak trucizna. A ja chcę być zdrowy. Chcę w sobie mieć tę jasność ewangeliczną, która mówi o tym, że jednak zwycięży Bóg, zwycięży dobro. Że warto się starać. Że należy być nastawionym pozytywnie, bo na świecie ma być więcej dobra, a nie tylko mniej zła. Więc przerywam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.