Anonimowa Msza

Jeśli można, zadam następujące pytanie: kiedy Msza jest lepsza: czy wtedy, gdy ludzie się znają i są na siebie otwarci, czy też wtedy, gdy ludzie stoją obok siebie obojętni i wpatrzeni w ołtarz?

Jakiś czas temu w czasie Mszy św. zaproponowałem, aby ludzie się poznali, przynajmniej po imieniu. Oczywiście, kto nie chciał, nie musiał. Przez chwilę kościół wypełnił się rozmowami. Atmosfera Mszy stała się niesłychanie przyjacielska i radosna. Ludzie – wcześniej sobie obcy – wychodząc z kościoła, pozdrawiali się, podawali sobie ręce.

Ale były też – choć w wyraźniej mniejszości – osoby, które czuły się nieswojo. Więc co jest lepsze? Sam od lat jestem zgorszony sytuacją, w której anonimowi ludzie przychodzą na Mszę odprawianą przez anonimowego księdza. Bo właśnie Msza św. jest nie tylko ofiarą Chrystusa, ale też zgromadzeniem Kościoła. Łączy w sobie wiele. W ustach wielu ludzi Kościół jest pojęciem absolutnie abstrakcyjnym, a w czasie Mszy właśnie się uobecnia. Jeśli nie wtedy, to kiedy „jest Kościół”?! Mówimy wielkie słowa o wspólnocie Kościoła, a w czasie Mszy nie znamy się i nie chcemy się poznać? Uważam, że jednym z kluczowych powodów, dla których ludzie tak źle mówią o Kościele, jest to, że się z nim nie utożsamiają. Są na Mszy, ale nie w Kościele (wspólnocie). Dlatego o Kościele mówią tak, jak mówi się o czymś obcym.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11