Nie żartuję, gdy pytam: czy ksiądz powinien mieć mięśnie? Oczywiście, jak każdy facet.
Powinien mieć mięśnie z prostego powodu: gdy ich nie ma, wie o tym, czuje to i boi się. Tak jesteśmy skonstruowani jako mężczyźni, że siła stanowi o naszej tożsamości. Po prostu czujemy, że gdy przyjdą trudne czasy, gdy będzie próba, gdy trzeba będzie kogoś ratować, musimy być gotowi. Jeśli wiemy, że nie ma w nas siły, uciekamy od trudnych sytuacji. Również ten problem przeżyłem osobiście, gdy kiedyś zaniedbałem swoją tężyznę fizyczną. Bo do trzydziestki mięśnie są.
A potem, niewykorzystywane, zanikają. W moi przypadku zdecydowało nie lenistwo, ale nadmiar pracy. Czytaj: źle zorganizowany czas. Zrobiłem tak raz i nie zamierzam więcej. W każdym razie kryzys męskości, o którym teraz dużo się mówi, wpisany jest w zanik mięśni i codzienne pytanie niemęskich facetów: gdzie mi będzie dzisiaj dobrze. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem, bo to pozbawia faceta podstawowej radości życiowej wynikającej z podejmowanych wyzwań. Tym bardziej nie zrozumiałbym takiej postawy u księdza. Bo jego powołaniem są krańce świata.
Czy Paweł wytrwałby trzy dni i trzy noce na środku Morza Śródziemnego, gdyby nie miał mięśni?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).