Ostatnimi czasy pojawiła się tendencja, aby szukać katolickich celebrytów. I od razu stwierdzę, że mi się to nie podoba.
Kiedyś sam zastanawiałem się, kto pasuje do wizerunku choćby „Szlachetnej Paczki”. I przez długi czas wychodziło na to, że nikt nie jest dość dobry. Szukałem wśród znanych osób postaci kryształowo czystych. Powiedzmy szczerze: takich osób nie ma. Przynajmniej ja nie spotkałem.
Tzw. celebryci to ludzie podobni do nas, tyle tylko, że znani. Jasne, są wyjątkowi, osiągają cele dla innych niemożliwe. Ale oprócz tego walczą o przetrwanie, jak każdy z nas. Mają swoje życie osobiste, swoje problemy, sukcesy i porażki. Według mnie tworzenie kategorii katolickiego celebryty nakłada na tych ludzi ciężary, których nie chcą nieść. Przecież nikogo nie należy kanonizować za życia.
Fałszywe nastawienie powoduje dwie chore reakcje: jeśli okazuje się, że ktoś ma „wpadkę”, często pojawia się postawa „niedowierzania”, czyli udawania, że tak naprawdę nic się nie stało. Albo rozczarowanie: myślałem, że jesteś dobry, a ty jesteś zły. Powiem po prostu: po co to komu?!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.