Ja chciałbym więcej i więcej. To jest moja najprostsza odpowiedź na biedę.
Na początku miałem poczucie, że powinienem pomagać biednym. Ale potem zobaczyłem, że moja pomoc ma też moc demoralizacji. Im więcej pomagam, tym bardziej ci ludzie liczą na moją pomoc. A ja wolałbym, aby sobie sami radzili w życiu. Najlepiej, aby stali się milionerami i mieli z czego pomagać innym. Generalnie uważam, że podstawowa chrześcijańska pomoc powinna sprowadzać się do przekazania sztuki radzenia sobie w życiu.
Idealne katolickie społeczeństwo to nie są dwa światy – biednych i bogatych, połączone charytatywnością. Idealne społeczeństwo to sami milionerzy i asceci równocześnie. Jedni mają dużo i inwestują swoje pieniądze w rozwój biznesu (czyli postęp, więcej miejsc pracy), inwestują w projekty społeczne albo właśnie rozdali wszystko, co posiadali. A jeśli ktoś nie chce zostać milionerem, niech swój potencjał od razu inwestuje w projekty społeczne i niech wytwarza miliony ton dobra.
Mam w sobie ogromny bunt przed utożsamianiem katolickiego społeczeństwa z przewagą nieudaczników i promowaniem bezradności. „Poznacie po owocach” – mówi Jezus. I nigdy, przenigdy nie promujcie bezradności. Wręcz mówi: „Nie każdy, który mówi mi: »Panie, Panie«, wejdzie do królestwa Bożego”. Tylko ten, kto ma dobre owoce. Czyli pracuje i ma wyniki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).