Problem wykorzystywania nieletnich musi obchodzić każdego z nas.
W tym roku Kościoły wschodnie obchodzą Święta Zmartwychwstania Pańskiego 5 maja.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
Niestety nie jest to prawda. Wszystkie ujawnione przypadki z ostatnich lat, to efekt śledztw dziennikarskich i nagłaśniania spraw przez media. Nie jestem w stanie wskazać nawet jednego przypadku, gdzie inicjatywa szukania i ujawniania sprawy wyszła ze strony Kościoła. Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić.
Taka postawa jest psychologicznie zrozumiała, bo mówienie o przyczynach wymaga uznania, że są fundamentalne problemy, no i potrzeba fundamentalnej naprawy. Dla przypomnienia, problem pedofilii jest wtórny wobec problemu sodomii, i ogólnie problemu nieczystości. Te zaś są wtórne wobec problemów doktrynalnych - doktryna kształtuje praktykę - oraz problemu w egzekwowaniu dyscypliny kościelnej.
Otwierając Sobór Watykański II, JXXIII oznajmił, że teraz zamiast surowości Kościół będzie stosował "lekarstwo miłosierdzia". Do tego otworzył szeroko okno, co miało być symbolem otwarcia na świat i jego wpływy.
Jednak "miłosierdzie" praktykowane bez sprawiedliwości jest tylko karykaturą. W miłosierdziu nie chodzi o to, żeby pobłażać grzechowi, czy tym bardziej akceptować grzech, jak to niestety coraz częściej słyszymy i to min. od samego Franciszka, ale żeby grzesznika wyrwać z tego stanu. Sprawiedliwość domaga się kary, żeby porządek sprawiedliwości został przywrócony. Tego w zetknięciu z problemami sodomii i ogólnie nieczystości nie było, czego straszliwe skutki dzisiaj obserwujemy.
Po drugie, otwarcie na wpływy tego świata jest otwarciem się na zło, bo jak pisze św. Jakub [4,04]:
"Cudzołożnicy, czy nie wiecie, ze przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli wiec ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga."
Czyli sam zamiar otwarcia się na ten świat jest aktem nieprzyjaźni wobec Boga. Hierarchia i całe duchowieństwo, a z nimi wierni muszą więc powrócić do zdrowej katolickiej doktryny, do zdrowych katolickich form pobożności i do zdrowej katolickiej praktyki. Inaczej nic z tego wszystkiego nie będzie.
Po drugie, słyszałem o działaczach sportowych w Polsce i na świecie niewiele robiących wobec niecnego postępowania innych sportowych. Czytałem o prominentnych politykach (mowa o Zachodzie) domagających się legalizacji pedofilii, o światku artystycznym, w którym w takich zachowaniu nie widziano nic zdrożnego. Nastawienie do wykorzystywania nieletnich zmieniło się w naszej europejsko-amerykańskiej kulturze gdzieś od łowy lat 90tych ubiegłego stulecia. Marca Dutroux chronili prominentni politycy, dopóki się nie okazało, że był nie tylko pedofilem, ale i mordercą.
Po trzecie - to już uwaga natury ogólnej - sprawa pedofilii wśród duchownych jest przerysowywana z powodu zamętu w definicjach. Otóż za pedofilię uznaje się pociąg do dzieci poniżej 12 roku życia. W polskim prawie tzw wiek przyzwolenia to 15 lat. A w nowych Watykańskich przepisach - 18 lat. Zdecydowana większość zgłoszonych przypadków - wg byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary 80 procent, o ile dobrze pamiętam - to tzw efebofilia- pociąg do młodych chłopców. Gdy chodzi o chłopców powyżej 15 roku zycia - nie ściganych przez polskie prawo, o ile nie chodzi o sytuację gwałtu, jakiegoś szantażu, wykorzystania zalezności itd... A piszę po tym żeby zaznaczyć, ze przypadki pedofilii są znacznie rzadsze, niż to wynika ze statystyk, w których podaje się wszystkie pprzypadki kontaktów seksualnych z osobami poniżej 18 roku zycia...