O. Wojciech Ziółek, proboszcz parafii w Tomsku o spotkaniu w Rzymie.
Bartłomiej I, patriarcha Konstantynopola, w orędziu wielkanocnym.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
Tradycje i zwyczaje na swiecie sa rozne. A Europa, a tym bardziej Polska nie sa jego centrum
Od dawna mówię modernistom jak i tradycjonalistom że owoce ich działań raz że nic nie dadzą, to jeszcze zmarnują swój czas. Odpuść sobie. Tu działa Duch Święty. Daj Kościołowi chociaz spokój, zamiast robić się bardziej świętym od Papieża. Na dodatek rzucaniem mądrymi słowami, których nie rozumiesz jak widzę- kompromitujesz się.
Ciekawe jest to, że ze strony polskiego episkopatu nie słychać zupełnie nic o postawie obecnego papieża, jakby zmian w tym pontyfikacie nie było. Głuche milczenie, zapewne konsternacja i kłopot. Bo oto papież zaleca skromność, uczynność, pójście do ludzi osobiście, a nie zamykanie się w swoich wygodnych rezydencjach i wygłaszanie gónolotnych słów, z któryhch nic nie wynika. To będzie miało ogromne skutki dla Kościoła w Polsce, negatywne, bowiem nasz episkopat jest oderwany zupełnie od rzeczywistości, archaiczny w swoim myśleniu i postępowaniu.
Zwracanie się do ludzi: dzień dobry, miłego dnia, smacznego obiadu itp. jest jak najbardziej ludzkie, a nie ateistyczne, jak się denerwuje "moja opinia". Zapomniałeś czym jest dobre wychowanie a nie napuszone formułki religijne.
Pan/Pani chyba nie odróżnia świeckości od ateizmu.
Po za tym dzięki temu powitał innych: nie chrześcijan w tym i ateistów.
Co złego jest w pozdrowieniu wszystkich ludzi?
Ciekawe jest to, że ze strony polskiego episkopatu nie słychać zupełnie nic o postawie obecnego papieża, jakby zmian w tym pontyfikacie nie było. Głuche milczenie, zapewne konsternacja i kłopot. Bo oto papież zaleca skromność, uczynność, pójście do ludzi osobiście, a nie zamykanie się w swoich wygodnych rezydencjach i wygłaszanie gónolotnych słów, z których nic nie wynika. To będzie miało ogromne skutki dla Kościoła w Polsce, negatywne, bowiem nasz episkopat jest oderwany zupełnie od rzeczywistości, archaiczny w swoim myśleniu i postępowaniu.
Zwracanie się do ludzi: dzień dobry, miłego dnia, smacznego obiadu itp. jest jak najbardziej ludzkie, a nie ateistyczne, jak się denerwuje "moja opinia". Zapomniałeś czym jest dobre wychowanie a nie napuszone formułki religijne.
Ciekawe jest to, że ze strony polskiego episkopatu nie słychać zupełnie nic o postawie obecnego papieża, jakby zmian w tym pontyfikacie nie było. Głuche milczenie, zapewne konsternacja i kłopot. Bo oto papież zaleca skromność, uczynność, pójście do ludzi osobiście, a nie zamykanie się w swoich wygodnych rezydencjach i wygłaszanie gónolotnych słów, z któryhch nic nie wynika. To będzie miało ogromne skutki dla Kościoła w Polsce, negatywne, bowiem nasz episkopat jest oderwany zupełnie od rzeczywistości, archaiczny w swoim myśleniu i postępowaniu.
Zwracanie się do ludzi: dzień dobry, miłego dnia, smacznego obiadu itp. jest jak najbardziej ludzkie, a nie ateistyczne, jak się denerwuje "moja opinia". Zapomniałeś czym jest dobre wychowanie a nie napuszone formułki religijne.
Kto tak myśli powinien iść do show biznesu a nie stanu duchownego...
przestań głosić herezje i trzymać się literalnie zapisów sprzed 2 tys. lat.
Inna wtedy była np. pozycja kobiety. Poza tym, jak wiesz Chrystus umył nogi podczas ostatniej wieczerzy apostołom. Ale w tym obmyciu nóg nie chodzi, o to, komu się myje, tylko dlaczego się myje. Więc @Kael ma rację w tym co pisze.
W umyciu nóg w czasie Ostatniej Wieczerzy nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że gestu tego dokonał właśnie Jezus. Umywanie nóg było bowiem niską posługą, którą zwyczajnie wykonywali tylko niewolnicy (por. 1 Sam 25, 41). Na pewno nigdy nie wykonywał jej w rodzinie ojciec rodziny, a we wspólnocie mistrz wspólnoty.
Tym niezwykłym gestem Chrystus objawia uczniom tę samą tajemnicę Boskiej miłości, którą wyrazi podczas tej samej Wieczerzy poprzez ustanowienie Eucharystii. Obmycie nóg nie jest też żadnym prawem obowiązującym w Kościele, które niby twoim zdaniem miał złamać Franciszek. Zatem Papież, biskup, czy ksiądz mogą umyć nogi w Wielki Czwartek komu chcą, właśnie w geście miłości do drugiego człowieka.
Zarówno Mszał Rzymski, jak i Ceremoniał Biskupi opisując obrzęd zwany „mandatum” używa wyrażenia „viri selecti” (wybrani mężczyźni), co zostało potwierdzone w roku 2008 przez pismo sekretarza Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
--
@Maja
Papież jest nieomylny w ściśle określonych okolicznościach. W tej nie.
ja cię pytam o przepisy, a ty mi opisujesz jakieś obrzędy, których ceremoniał w każdej chwili może być zmieniony, bez zmiany prawa. I Papież właśnie to zrobił.
Ty wiesz, że dzwonią, tylko nie wiesz gdzie ?
A Mszał Rzymski i Ceremoniał Biskupi to niby co jest? Makulatura czy papier toaletowy? To są właśnie te przepisy, których każdy kapłan zobowiązany jest przestrzegać. Tam napisano wyraźnie, że podczas mandatum nogi są myte wybranym mężczyznom (viri selecti). Skoro mężczyznom, to nie kobietom. Jak się to papieżowi nie podoba, to niech zmieni ten zapis a nie go łamie.
@Maximus
Nie chodzi tu o ówczesną pozycję kobiety - tym Pan Jezus się nie przejmował (vide choćby rozmowa z samarytanką przy studni).
"Separacja płci" ma znaczenie praktyczne - nie naraża na pokusy. Stąd do obrzędów dotyczących kobiet w Kościele pierwotnym były diakonisy. Dotykanie nóg kobiet - może powodować rozproszenia co najmniej...
A samo mycie nóg miało nauczyć apostołów pokory a oduczyć wywyższania się nad innych. przypomnieniem, że posługa kapłańska jest służbą.
Swoją drogą - przestańmy się trzymać literalnie zapisów jeszcze starszych niż 2tyś lat - dekalogu. Co tam nie zabijaj czy nie kradnij!
Najpier naucz się czym jest lewactwo (nie lewica) oraz liberalizm. Tymi słowami-kluczami wytresowano Ciebie i na tym budujesz opis rzeczywistości, więc nie jesteś samodzielny w myśleniu.
Krytyka kleru, a zwłaszcza wyższego ma potwierdzenia w faktach, nie ma jakoby biskupi żyli w przepychu. Wystarczy dać przykład samego abp Głódzia, który prócz zwykłych przywar ludzkich, jest rozmiłowany w luksusie, w celebracji własnej osoby. A takich hierarchów jest co nie miara.
Papież Franciszek pokazuje, że można żyć skromnie i przekazywać słowo boże, bez przesadnego eksploatowania własnej osoby.
Bergoglio wzoruje się na postawie Jezusa i Franciszka z Asyżu, że tu na ziemi ważny jest człowiek i jego potrzeby. Wskazuje, że kapłani mają być służebni wobec wiernych, a nie wierni służalczy wobec kleru.
Franciszek zrywa z archaicznymi zwyczajami wielowiekowej tradycji, że papież jest pierwszy po Bogu na ziemi i jemu należy się blichtr i czołobitność, bo uważano, że jest emanacją samego Boga. I z tego względu trzeba go izolować od tłumu, a on od czasu do czasu pogłaszcze głowki dzieciom, postawi znak krzyża ludziom, aby byli szczęśliwi, że zwrócił na nich uwagę.
Papież przez całe wieki był traktowany niczym bożek, władca z nieograniczonymi prerogatywami, nieomylny i doskonały. Na tej tradycji wzorowali się biskupi i to przyzwyczajenie jest mocno zakorzenione w umysłach hierarchów. Franciszek to wszystko wywraca, ludzie widzą, że jest człowiekiem, że zwraca się do nich po ludzku, jak do równego sobie, ludzie widzą to i kojarzą, że ich biskupi zupełnie zapomnieli co to znaczy być dla człowieka, oderwani od niego, schodzący z piedestału aby pokazać mu, że jest strasznie ważny.
Do tego potrzebne są takie akcesoria jak bogate szaty, pastorał, krzyż zawieszony na szyi, pierścień do ucałowanie, pałac biskupi, luksuowy samochód. Ta cała oprawa ma świadczyć, że biskup jest dany z góry, i jego słowo i decyzja nie podlegają żadnej dyskucji. Kiedy przechodzi wśród wienych lubi paptrzeć jak oni schylają głowy przed nim, klękają niczym przed świętą zjawą, która powinna właściwie sunąć a nie kroczyć. Do tego Kościół przyzwyczaił wiernych.
Dlatego pontyfikat obecnego papieża budzi wśród tradycjonalistów irytację, zastrzeżenia, a media opisują i komentują ten stan.
Myślę, że konsekwecja Francisza będzie miała dalekosiężne skutki dla stanu biskupiego, w Polsce także. Nie da się przeczekać obecnego papieża, zasiane ziarno kiełkuje i wyda właściwe owoce, nawet kosztem samoograniczenia Kościoła, na rzecz dobrze rozumianej duchowości, a nie udawanej.
Najpier naucz się czym jest lewactwo (nie lewica) oraz liberalizm. Tymi słowami-kluczami wytresowano Ciebie i na tym budujesz opis rzeczywistości, więc nie jesteś samodzielny w myśleniu.
Krytyka kleru, a zwłaszcza wyższego ma potwierdzenia w faktach, nie ma jakoby biskupi żyli w przepychu. Wystarczy dać przykład samego abp Głódzia, który prócz zwykłych przywar ludzkich, jest rozmiłowany w luksusie, w celebracji własnej osoby. A takich hierarchów jest co nie miara.
Papież Franciszek pokazuje, że można żyć skromnie i przekazywać słowo boże, bez przesadnego eksploatowania własnej osoby.
Bergoglio wzoruje się na postawie Jezusa i Franciszka z Asyżu, że tu na ziemi ważny jest człowiek i jego potrzeby. Wskazuje, że kapłani mają być służebni wobec wiernych, a nie wierni służalczy wobec kleru, patrz: wielowiekowa zasada pan-sługa (kapłan-wierny)
Franciszek zrywa z archaicznymi zwyczajami Tradycji, że papież jest pierwszy po Bogu na ziemi i jemu należy się blichtr i czołobitność, bo uważano, że jest emanacją samego Boga. I z tego względu trzeba go izolować od tłumu, a on od czasu do czasu pogłaszcze główki dzieciom, postawi znak krzyża ludziom, aby byli szczęśliwi, że zwrócił na nich uwagę.
Papież przez całe wieki był traktowany niczym bożek, władca z nieograniczonymi prerogatywami, nieomylny i doskonały. Na tej tradycji wzorowali się biskupi i to przyzwyczajenie jest mocno zakorzenione w umysłach hierarchów. Franciszek to wszystko wywraca, ludzie widzą, że jest człowiekiem, że zwraca się do nich po ludzku, jak do równego sobie, ludzie widzą to i kojarzą, że ich biskupi zupełnie zapomnieli co to znaczy być dla człowieka, oderwani od niego, schodzący z piedestału aby pokazać mu, że jest strasznie ważny.
Do tego potrzebne są takie akcesoria jak bogate szaty, pastorał, krzyż zawieszony na szyi, pierścień do ucałowanie, pałac biskupi, luksuowy samochód. Ta cała oprawa ma świadczyć, że biskup jest dany z góry, i jego słowo i decyzja nie podlegają żadnej dyskucji. Kiedy przechodzi wśród wienych lubi paptrzeć jak oni schylają głowy przed nim, klękają niczym przed świętą zjawą, która powinna właściwie sunąć a nie kroczyć. Do tego Kościół przyzwyczaił wiernych.
Dlatego pontyfikat obecnego papieża budzi wśród tradycjonalistów irytację, zastrzeżenia, a media opisują i komentują ten stan.
Myślę, że konsekwecja Francisza będzie miała dalekosiężne skutki dla stanu biskupiego, w Polsce także. Nie da się przeczekać obecnego papieża, zasiane ziarno kiełkuje i wyda właściwe owoce, nawet kosztem samoograniczenia Kościoła, na rzecz dobrze rozumianej duchowości, a nie udawanej.
http://www.kahan.pl
... Panie Scott, to nie inspiruje i nie pociaga - wrecz przeciwnie - i nie ma tu sladu Ducha Swietego, sluszna irytacja w pierwszym poscie.
... a Kaelowi zawsze blizej do Shechtera.
"Qvo Vadis" Franciszku ?
Na poprzednim konklawe mógł zostać wybrany po Janie Pawle II ale oddał głosy drugiemu.
Benedykt XVI ustąpił miejsca.
Papież Franciszek daje dobry przykład życia, kontynuuje dobre pontyfikaty,przypomina podstawy.
Natomiast bardzo blisko jest mu do Piotra - rybaka z gminu.
Tradycjonaliści mylą formę z treścią a to najlepsza droga do duchowego samobójstwa i śmieszności.
Szkoda, że Franciszek nie jest papieżem od 8 lat....
Reforma Kurii rzymskiej była sprawą paląca, bowiem tam decydowano o kierunkach funkcjonowania Kościoła w świecie, papież otrzymywał wyrywkowe informacje o sytuacji, z resztą sam nie miał serca do administrowania, lubił podróżować. No i oczywiście najważniejsza sprawa to skandale obyczajowe jakie w szybkim czasie dotarły do opinii publicznej i wstrząs, że przez wiele lat to wszystko ukrywano, również problemy finansowe, niejasne powiązania z praniem brudnych pieniędzy, które wyciszano.
Dlatego myślę, że Franciszek nie tracąc z pola widzenia kwestii wiary, też w innym stylu, systematycznie porządkuje sprawy Kościoła, o których tu inni komentują. To wymaga wielkiego wysiłku i organizacji pracy.
Bergoglio ma tę przewagę nad Kurią i hierarchią w całym świecie, że nie mogą mu nic zrobić, bowiem reakcje wiernych na jego zachowania i słowa są aż nadto spontaniczne i aprobujące. Cokolwiek i ktokolwiek miałby go skrzywdzić w jakikolwiek sposób, spotkałoby się to z ogromnym szokiem, zdecydowanymi reakcjami opinii publicznej i samych wiernych.
Ten pontyfikat będzie znaczący dla całego Kościoła i lokalnych w poszczególnych państwach, w których na razie wszystko jest po staremu, ale to się zmieni.
Polecam też esej znanego w Czechach księdza, socjologa, filozofa i psychologa Tomáša Halika, odpowiednika naszego nieodżałowanego ks. prof. Tischnera, który w książce "Hurra, nie jestem Bogiem!" pisze: "porzućmy triumfalizm i nostalgię za imperium przeszłości. Szukajmy sprzymierzeńców w poszukujących."
@ "myślący", "krytyk", "a propos" ip.
To co napisałem tam:
http://info.wiara.pl/doc/1543253.Powolania-bardziej-dojrzale
ma i tu w pełni zastosowanie. Ponieważ jeszcze ten komentarz nie został zaakceptowany to powtórzę:
///
Myślący, to że sam nie myślisz racjonalnie, czyli wychodząc z faktów i logicznie, to Twój problem, ale nie wciskaj innym GW-kitu (tu GW jako moderator i reprezentant środowiska podobnie myślącego).
W Kościele jako całej wspólnocie, jeśli kiedykolwiek był (szukam, szukam i w 2000 lat istnienia Kościoła nie mogę znaleźć, może ewentualnie jakichś pojedynczych osób lub lokalnych grup), od dawna nie ma żadnego trumfalizmu, imperialnych działań ani tym bardziej politycznych.
To są kłamstwa, żerujące na nieznajomości historii i mitach spreparowanych przez różne oświeceniowe wrogie Kościołowi środowiska.*/ **/
Jak historii Kościola i ogólnej, bo dzieje Kościoła są jej częścią, nie znasz, to się doucz.
Właściwie co zdanie które tu wciskasz, to jakiś fałsz. Dobrze brzmiące (bo krótkie - hasłowe), ale z fałszu wywiedzione fałszywe wnioski. Szkoda czasu i energii na prostowanie, a tym bardziej polemizowanie.
*/ Ahistoryczne oceny ludzkich wyborów, oceny zideologizowane, mieszanie działań Kościoła z działaniami świeckich władz, przemilczanie tego co założeniom przeczy przy wyolbrzymianiu tego co obiektywnie marginalne, to typowe zabiegi manipulacyjne podobnie "myślących".
**/ O tym jak niewielka jest wiedza o Kościele, nie tylko wśród katolików (!), świadczy to jak wielu o zdarzeniach w Meksyku z przed 100 lat, dowiaduje się dziś dopiero z filmu "Cristiada". Choć i ten film po tych ukrytych, ale realnych mechanizmach walki z Kościołem (dlaczego, w jakim celu, kto Kośció, wiarę tam chciał zniszczyć) tylko się prześlizguje.
///
PS.
Nie uczciwiej byłoby jednak się tu produkować pod jednym nickiem? Nie będzie, to co prawda z otwartą przyłbicą (czyli tłumacząc na współczesne - bez kominiarki), ale przynajmniej nie bedzie wprowadzać w błąd co do źródła.
Poziom Twoich wypowiedzi jest fatalny, na pewno nie mający nic wspólnego z człowiekiem wiary o wyważonej osobowości.
Moja wiedza jest na tyle spora, jeśli chodzi o Kościół, jego historię, że możesz tylko zaprzeczać i insynuować.
Dzień bez wpisu jest dla ciebie dniem zmarnowanym.
I to byłoby na tyle...
Poziom Twoich wypowiedzi jest fatalny, na pewno nie mający nic wspólnego z człowiekiem wiary o wyważonej osobowości.
Moja wiedza jest na tyle spora, jeśli chodzi o Kościół, jego historię, że możesz tylko zaprzeczać i insynuować.
Dzień bez wpisu jest dla ciebie dniem zmarnowanym.
I to byłoby na tyle...
Proszę o opublikowanie mojej odpwiedzi Miłoszowi, bo jego poziom polemiki mija się z dobrym wychowaniem.
Reforma Kurii rzymskiej była sprawą paląca, bowiem tam decydowano o kierunkach funkcjonowania Kościoła w świecie, papież otrzymywał wyrywkowe informacje o sytuacji, z resztą sam nie miał serca do administrowania, lubił podróżować. No i oczywiście najważniejsza sprawa to skandale obyczajowe jakie w szybkim czasie dotarły do opinii publicznej i wstrząs, że przez wiele lat to wszystko ukrywano, również problemy finansowe, niejasne powiązania z praniem brudnych pieniędzy, które wyciszano.
Dlatego myślę, że Franciszek nie tracąc z pola widzenia kwestii wiary, też w innym stylu, systematycznie porządkuje sprawy Kościoła, o których tu inni komentują. To wymaga wielkiego wysiłku i organizacji pracy.
Bergoglio ma tę przewagę nad Kurią i hierarchią w całym świecie, że nie mogą mu nic zrobić, bowiem reakcje wiernych na jego zachowania i słowa są aż nadto spontaniczne i aprobujące. Cokolwiek i ktokolwiek miałby go skrzywdzić w jakikolwiek sposób, spotkałoby się to z ogromnym szokiem, zdecydowanymi reakcjami opinii publicznej i samych wiernych.
Ten pontyfikat będzie znaczący dla całego Kościoła i lokalnych w poszczególnych państwach, w których na razie wszystko jest po staremu, ale to się zmieni.
Polecam też esej znanego w Czechach księdza, socjologa, filozofa i psychologa Tomáša Halika, odpowiednika naszego nieodżałowanego ks. prof. Tischnera, który w książce "Hurra, nie jestem Bogiem!" pisze: "porzućmy triumfalizm i nostalgię za imperium przeszłości. Szukajmy sprzymierzeńców w poszukujących."
Co do formy a treści - to mylisz ją ty. Forma M WYRAŻAĆ treść. Jeśli przez niemal 2000 lat tę treść wyrażała (i nadal wyraża - vide stroje w Kościołach Wschodnich) - to zdaje się twoje wyobrażenie treści coś szwankuje. Albo inaczej - forma nie może stać w sprzeczności z treścią. Na codzień mogę nosić byle co, do Mszy tak wewnątrz, jak na zewnątrz mam być przygotowany.
Papież Fraciszek ma taki styl - czasem ciężkawy, bo jego niechęć do mieszkania w Pałacu Apostolskim kosztuje wymierne pieniądze (zamiast w obiekcie stale ochranianym na poziomie VIP - mieszka w obiekcie chronionym doraźnie). Jego niechęć do "zbyt wyniosłego tronu papieskiego" - to kolejne pieniądze wydane na remont - itp.
Nie chce - nie mieszka - Jego prawo.
Co do pozdrowienia - czy to we Włoszech, czy w Argentynie - tamtejsze tłumaczenia "Laudetur Iesus Christus" są (nie wiem jak w Argentynie, we Włoszech używane). "Dzień dobry" to wielki błąd papieża - moim zdaniem. Dziwne to, bo w wielu innych kwestiach głos Papieża brzmi mocno i celnie...
Takie powitanie rodzi bliskość z poszukującym Boga człowiekiem.
Trzeba tak żyć aby Boga CHWALIĆ SWOIM ŻYCIEM, swoimi codziennymi wyborami i decyzjami, szczególnie wobec bliźniego.
Nasze - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus nie może być słowem bez pokrycia, powitanie papieża Franciszka to dobra lekcja dla nas.
Mi bliszy jest kapłan żyjący skromnie niż
w przepychu.Przy dzisiejszej tak skromnej komunikacji trudno by było dojechać do wiejskiej kaplicy nie mając samochodu,jednak nie musi to być wypasiony wóz tylko skromny pojazd.Życie skromne miej pobudza do złego
to zwykle bogaci więcej się rozwodzą,zdradzają współmałżonków itp.
Takie powitanie rodzi bliskość z poszukującym Boga człowiekiem.
Trzeba tak żyć aby Boga CHWALIĆ SWOIM ŻYCIEM, swoimi codziennymi wyborami i decyzjami, szczególnie wobec bliźniego.
Nasze - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus nie może być słowem bez pokrycia, powitanie papieża Franciszka to dobra lekcja dla nas.
"Złoty środek" to nie jest rozwiązanie ewangeliczne. Mamy być albo zimni, albo gorący. A nie letni.
Poprawność polityczna to nie jest coś, czemu Kościół powinien ulegać.
Analogicznie - Jezus zbawia nie tylko chrześcijan, oddał życie za każdego człowieka.Wybieramy Go lub nie, swoimi decyzjami.
To pierwsze neutralne słowo"dzień dobry " zastanawia i pobudza do myślenia dlaczego właśnie tak niestandardowo, chciałoby się powiedzieć nie po chrześcijańsku.
Nie bójmy się, Namiestnik Chrystusa na ziemi, wie co robi i mówi.
Dostrzega wszystkich, wie ,że niektórzy jeszcze nie mogą strawić stałego pokarmu.
Chwała Panu za codzienną porcję stałego pokarmu Ewangelii i papieskiego
komentarza do niej.
To pozdrowienie moim zdaniem, nie było skierowane do Pana Boga, ale do Jego ludu. A to, że Duch św. dokonał wyboru następcy Chrystusa, to z pewnością był to dobry dzień dla Kościoła, którego człowiek jest drogą. I Papież to właśnie powiedział, pozdrawiając wiernych, że dzień jest dobry.
Już po niecałych 2 miesiącach od wyboru, postawa tego Papieża, poczynając od tego pozdrowienia "dzień dobry" jest zaskoczeniem dla wielu, zwłaszcza ludzi Kościoła i duchownych. A przecież moim zdaniem, ta postawa Franciszka, głoszącego Kościół ubogi i skromny, a traktującego władzę, jako służbę nie powinna w niczym zaskakiwać chrześcijan, a zwłaszcza katolików. Skoro zaskakuje, to oznacza, że musimy chyba nieco zmienić hierarchię naszych wartości i przyzwyczajeń, i na nowo ją ustawić. Musimy zmienić nasze postępowanie wobec drugiego człowieka i działanie w Kościele. Czy nam się to uda ?
Ksiądz Tomasz Horak pisze obok, że w człowieku drzemie pragnienie bycia czystym. Dlatego jest nadzieje, że nam się uda zmieniać siebie i innych na lepszych.
Franciszek nie budzi krytyki, bo jest nadmiernie skromny; tylko dlatego, ze przesadza i zaczyna byc zagadkowy cel jego pontyfikatu.
Nadmiernie skromny to byl Benedykt XVI pomimo olbrzymiej przewagi intelektualnej, nieprzecietnej ewangelizacji - jednoczesnie bezwzglednie pokornym oddaniu sie i zaufaniu Bogu, Jezusowi i Maryi - nad niemalze wszystkimi papiezami i bez watpienia wszystkimi hierarchami z abp. Bergoglio z Argentyny wlacznie.
Nie maja tu znaczenia stroje i stare buty Franciszka, ktory nie wiadomo w jakim celu demonstruje swoja skromnosc starymi butami. Moglby Franciszek zamiast w starych butach z Argentyny wystapic na inauguracji oraz odprawiac Msze Swiete boso ... bylby bardziej skromny !
Poprzez służeniem nam słowem i przykładem zachowuje jak najbardziej hierarchię - Tego co służy i naucza i Tych co słuchają słowa i je realizują.
A miękkich i reprezentatywnych ciuszkach to już sam Pan wspominał u jakiego władcy się je znajdzie.
To jak piszesz "przywiązanie do ludzkich tradycji, zwyczajów, obrzędów" określane przez Ciebie karnawału dowodzi niezrozumienia istoty liturgii, która jest "źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego". Z liturgii skierowanej na Boga i oddającej Bogu co najlepsze wypływa tresć naszej wiary i w oparciu o nią budowana jest jakość całego naszego życia.
Jan Pawel II juz samymi innowacyjnymi pielgrzymkami po calym globie i z konkretnymi przeslankami na kazda okolicznosc w krajach i regionach swojego pielgrzymowania ewangelizowal zawsze miliony katolikow i niekatolikow, zasiewal jak Pan Jezus sobie zyczyl, zdrowe ziarno i zdrowe z tego byly plony.
A ze jakosc jego ewangelizowania i skutki sa oczywiste, caly katolicki swiat, i nie tylko, nie ma watpliwosci by nazywac go "Wielkim".
Niestety, Polacy za sprawa komuny, ktora podstepnie sie utrzymala/odrodzila, nie pamietaja komu zawdzieczaja przemiany i jak promotor Jan Pawell II widzial Ojczyzne po przemianach.
Podobnie ma sie sytuacja z Europa i swiatem. Poprostu uleglismy znowu komunie.
Rowniez wysilki na rzecz nowych swietych, niezliczone nowosci srticte wzbogacajace ewangelizacyjny charakter Kosciola katolickiego, przyblizanie Boga, chocby dar jaki dzieki wisilkom Jana Pawla II otrzymalismy w ukonstytuowaniu Swieta Milosierdzia Bozego, Swiatowych Dni Mlodziezy, encykliki, homilie, modlitwy. Nie sposob tutaj opisac ten wyjatkowo dlugi i bogaty pontyfikat.
Papiez Benedykt XVI, jak juz wczesniej napisalem, ewangelizujac swiat, przebija intelektualnie niemalze wszystkich papiezy i bezwzglednie wszystkich wspolczesnych hierarchow z abp. Bergoglio z Argentyny wlacznie.
I ze swoja ewangelizacja przyblizyl ludziom Boga i wiele nauczyl to jest niezaprzeczalny fakt. Prawdopodobnie swoim 8-letnim pontyfikatem uratowal Kosciol przed ewidentna degradacja, bedac jak skala odpornym na podstepy lewackiego swiata, nawet przywracajac to, co Kosciol juz utracil.
I przy tym juz od pierwszych dni pontyfikatu autentyczna skromnosc Benedykta XVI byla zauwazona i niekwestionowana w jego zmaganiach i mrowczej pracy.
A bajki o strojach to tylko falszywa pozywka dla troli internetowych, rzadowych, pracujacych w mediach etatowych dziennikarzy itd.
Dokad prowadzi nas Franciszek i jaki bedzie ostatecznie jego pontyfikat ... zagadka ? Nie wyglada to obiecujaco.
Juz samo jego swieckie zachowanie, pozdrowienia czy tez pierwsze wystapienie po konklawe, w ktorym uwielbial niemieckiego kardynala Waltera Kaspera, ktoremu sie marzy nowoczesny Kosciol, dostosowany do "postepu" zgodnego z zyczeniami lewactwa unijnego budzi wiele zastrzezen.
Franciszek rosnie w popularnosc starymi butami (ma to swiadczyc o skromnosci) podobnie jak Walesa uwiodl 10 mln zbuntowanych Polakow Matka Boza w klapie marynanki.
Nic dziwnego, ze polskojezyczne media pieja z zachwytu, a na forach legiony troli aktywnie praccuja.
I prawda jest stwierdzenie abp. Jozefa Michalika w homilii na Jasnej Gorze, ze media walcza z Kosciolem "Papiezem", nawet gdyby jego intencje byly najlepsze.
Mam jednak nadzieje, ze Franciszek mimo ze zle wystartowal (tak to bedzie z czasem postrzegane) zrozumie poprawnie krytyke, jaka sie rodzi od pierwszych dni jego pontyfikatu i wybierze to co najlepsze od jego wielkich poprzednikow i nie bedzie kombinowal.
W obecnej chwili nie podwazam jego uczciwosci, jednak stawiam duzy znak zapytania.
Kosciol katolicki jest naprawde osaczony i celem jest jego zniszczenie !
Swiety Boze, Swiety Mocny
Swiety a Niesmiertelny
Zmiluj sie nad nami i nad calym swiatem !
ps. Chcialbym, zeby moje skromne uwagi dotarly do wlasciwego adresata, Papieza Franciszka.
... w pierwszym zdaniu mialo byc: w gloszeniu i krzewieniu Ewangelii, nie "w gloszeniu i krzewieniu ewangelizacji) ... przepraszam.
... bede pamietal.
Ryszard D.
- po pierwsze część gestów nie ma ze skromnością nic wspólnego. "Dzień dobry" - to nie skromność a kapitulacja przed światem. Ktoś tu napisał, że "dzień dobry" - jest powszechnie używane na całym świecie. Owszem - jest. Ale pozdrowienie to powstało w opozycji do pozdrowień odnoszących się do Boga. Do niedawna papieże z tym walczyli. "Cokolwiek czynicie (...) na chwałę bożą czyńcie".
- po drugie trzeba odróżnić osobę od urzędu. Jako osoba papież Franciszek może być najskromniejszym, ale urząd go obliguje do wielu sprzecznych z wrodzoną skromnością zachowań. Kwestie bezpieczeństwa - Jan Paweł II i Benedykt XVI poruszali się opancerzoną limuzyną, bo tak im radzili gwardziści szwajcarscy czyli ochroniarze. Tak jest najroztropniej. Podróżowanie pieszo - dla zapewnienia podobnego poziomu ochrony - wymaga znacznie większej ilości ludzi (a limuzyna i tak czeka w pogotowiu gdzieś w pobliżu). Podobnie - Pałac Apostolski i tak musi być ochraniany 24h na dobę jako miejsce pracy Papieża. Dlatego - mieszkanie w nim jest znacznie tańsze, niż w Domu św. Marty - tu dochodzi kolejny obiekt do całodobowej ochrony. Te decyzje papieża - choć tak się mediom (zwykle antykatolickim!) podobają - są po prostu nieprzemyślane. Papież - chce czy nie JEST wikariuszem Chrystusa na ziemi. Stąd wierzący - ofiarują mu pewne przywileje, czy też przedmioty materialne (limuzyny czy stroje papieskie były DARAMI)- nie przyjęcie, czy też nie używanie takich darów - to akt niewdzięczności. Podobnie - do bł. Jana XXIII - Papieże używali lektyki - bo choć podróż nią nie była ani wygodna, ani bezpieczna, ale ci, którzy nieśli lektykę - otrzymali ten przywilej za konkretne zasługi dla Kościoła. Rezygnacja z lektyki - to odebranie tym ludziom ich zasłużonej nagrody.
- kwestia odróżnienia liturgii od życia codziennego. W życiu codziennym skromność to wielka zaleta. Ale - św. Franciszek z Asyżu, czy Proboszcz z Ars - mimo iż na codzień chodzili w łachmanach - do liturgii używali szat najdroższych. Podobnie Sobór Watykański II uczy o "szlachetnej prostocie" - szaty i przedmioty używane do kultu mają być proste, ale mają być też SZLACHETNE.
Co do nieomylności papieża - papież bywa nieomylny, kiedy rozstrzyga coś ex-cathedra. Bez tego gwarancji nieomylności nie ma
Co do prowadzenia Kościoła przez Ducha Św. - przypomina mi się scena, jak św. Franciszek z Asyżu spotyka się z Papieżem - a ten mówi mu o swoim śnie. Dowód to na to, iż asystencja Ducha Świętego nie jest stała (inaczej bez snu Papież by wiedział co robić), a tylko w kluczowych momentach dla Kościoła. Sen Papieża - to właśnie jedna z tych interwencji. jak to ujął Benedykt XVI "Duch Św. nie pozwala nam wszystkiego zaprzepaścić"
Nadal nie rozumiem, dlaczego tak się podkreśla skromność Franciszka a nie dostrzega skromności Benedykta XVI.
O! Może będzie koniec świata! Bo coś mi się zdaje że właśnie mamy na Tronie Papieskim Piotra Rzymskiego - do Piotra go co niektórzy, nawet na tej stronie, porównują, a on sam podkreśla bardziej to że jest Biskupem Rzymu niż to że jest Papieżem. Ale spokojnie: nie znamy dnia ani godziny, a sama "przepowiednia Malachiasza" też jest wątpliwa. Ale warto zauważyć...
Co do meritum:
"(...)budzi wręcz konsternację wszystkich tych, którzy chcieliby w następcy świętego Piotra widzieć uosobienie władzy czy wręcz monarchę."
A czy Papież nie jest właśnie uosobieniem władzy i monarchą??? Watykan to oficjalnie monarchia, a Papież władzę ma bardzo dużą, w niektórych sprawach i przypadkach nawet nieomylną, więc nie musimy nic "chcieć widzieć", Papież jest po prostu Władcą i Monarchą!
Natomiast JŚw. Franciszek monarchą się nie czuje - i ostentacyjnie to pokazuje, lekceważąc Tradycję i powagę urzędu, nie wspominając o sprawie Pałacu Apostolskiego. Ciekawe kiedy tam w końcu zamieszka i czy w ogóle zamierza to zrobić. A co niektórzy twierdzą że na tym polega chrześcijaństwo - bo św. Piotr nie mieszkał w pałacu. Takimi wypowiedziami pokazują tylko swoją nieznajomość terminu "rozwój" - a są to zazwyczaj ci którzy rzekomo chcą właśnie "rozowju" Kościoła. Jeżeli ten rozwój ma polegać na tym, że Papież zacznie chodzić w sandałach i łowić ryby na łódce - to ja dziękuję za taki "rozwój". To nie rozwój - to regres. Tak, u początku chrześcijaństwa i u fundamentu Kościoła znajduje się 12 Apostołów - ale to nie znaczy że mamy zostać na tym poziomie. Dawniej struktura hierarachiczna Kościoła też była inna, inaczej wybierano Papieża itp., nie znam szczegółów. Ale Kościół się powiększał, zyskiwał coraz więcej wiernych w coraz dalszych zakątkach globu, przestał być prześladowany, a Papież i Biskupi koronowali władców. W związku z tym rozwinęła się "administracja" i struktura Kościoła. I trudno teraz temu zaprzeczać, przekreślać prawie 2000 lat wędrówki chrześcijaństwa od małej grupki religijnej gdzieś w Palestynie do największej religii świata, która ukształtowała Cywilizację Europejską, która to podbiła prawie cały świat. A to właśnie chcą robić "postępowcy". Chcą żeby Papież zachowywał się nie jak kierujący i rządzący wielkim i wspaniałym Kościołem, mającym rzesze wiernych w każdym miejscu na świecie i kształtującym ich, a przez to wpływającym w znaczny sposób na dzieje świata, ale jak przywódca małej grupki Żydów ( no, ewentualnie jeszcze Rzymian i Greków) prześladowanej przez Cesarstwo Rzymskie i faryzeuszy z saduceuszami na kupę. Tymczasem teraz to Kościół - mimo rozmaitych zabiegów "postępowców", rozwoju socjalizmu i d***kracji - dalej w dość dużym stopniu kształtuje losy świata. Dlatego Papież ma to pokazywać - a nie zachowywać się jakby tak nie było, bo w ten sposób tylko ułatwia robotę postępowcom, chcącym zamknąć Kościół w sferze sacrum, a religię w "sferze prywatnej" oraz pragnącym budować nową (anty)cywilizację bez Chrześcijaństwa.
No ale cóż - trudno... Miejmy nadzieję na szybkie przyjście Królestwa Bożego!
Papież chce być jednym z nas, jak Piotr który był rybakiem i wie bardzo dobrze że to Pan powołuje i wybiera i że sami z siebie nic nie możemy.
Uśmiechnięte dzień dobry z ust papieża to wg mnie pewnego rodzaju oznaka pokory papieża wobec Boga i ludzi.
Papież wie, że na placu św. Piotra w Rzymie spotykamy się jak na greckim areopagu.
Może mamy zawyżone mniemanie na swój temat, to się nazywa zarozumiałość o ile mi wiadomo. W takiej sytuacji nie zadowala nas zwykle dzień dobry papieża , co więcej czujemy się urażeni i zaczynamy go krytykować.
Zna ludzką kondycję i nas po prostu po ludzku wita.
Cytat z radia watykańskiego
„Ojciec Święty zwrócił uwagę, że Pawłowa metoda ewangelizacji jest w gruncie rzeczy naśladowaniem Mistrza. To bowiem właśnie Jezus miał zwyczaj rozmawiania ze wszystkimi, także z grzesznikami, celnikami czy uczonymi w Piśmie.”
Cytat z homilii papieża Franciszka
„Kiedy Kościół traci tę apostolską odwagę, staje się Kościołem statycznym, uporządkowanym, pięknym, ale bezpłodnym, bo utracił chęć pójścia na obrzeża, tam, gdzie tak wielu ludzi pada ofiarą bałwochwalstwa, światowości, słabego myślenia i tylu innych rzeczy – stwierdził Franciszek. – Prośmy dzisiaj św. Pawła, by nam dodał tej apostolskiej odwagi, tego duchowego zapału, tego poczucia pewności. Ktoś powie: «Ale przecież możemy pobłądzić...». Naprzód; jeśli zbłądzisz, powstań i idź dalej – taka jest droga. Tacy, co nie idą, by nie pobłądzić, błądzą tym bardziej”. „
Jego homilie zmuszają do zastanowienia się nad sobą.
W chrześcijańskim pozdrowieniu nie chodzi tylko o nas, choć chwalenie Pana w tym zlaicyzowanym świecie - a nawet wręcz wbrew światu - ma też swój wymiar ewangelizacyjny. Godzi się chwalić Pana Boga nawet w pozdrowieniu.