Dobry tekst! Brawo! Pytanie tylko czy rzeczywiście Mszał Pawła VI pozwala na dowolność i tzw. 'wstawki własne' księdza? Tak jest to sformułowane w tekście.
Moze nie pozwala,ale sprzyja dowolnosci.W duzej mierze zalezy od kreatywnosci danego ksiedza np.msze rockowe gdzie uczestnicy Mszy,(mam takie wrazenie) uczestnicza nie w Ofierze a bardziej w koncercie.Nie chce tu przytaczac bardziej drastycznych przykładów ale zainteresowani wiedza o czym pisze i wiedza tez na jakich portalach można znalesc przykłady na to ze Mszał Pawła VI jest traktowany bardzo dowolnie.
Uważam, że to błąd, że wracamy do tego co jest przeszłością. Jeśli mamy wracać do tradycji to konsekwentnie, do końca - do tej wieczernikowej. A w niej jest coś niesamowitego - umycie nóg uczniom. Znak miłości i wspólnoty. Eucharystia, która jest indywidualnym skupieniem się tylko na tajemnicy jest zaprzeczeniem tego co zrobił Jezus. Trzeba lepiej przygotowywać księży by służyli misterium wiary (nie skupiając uwagi na sobie).
Jak Pan znajdzie DOKŁADNY opis Ostatniej Wieczerzy (który Ewangeliści podali w wielkim skrócie, nie zagłębiając się w szczegóły - a i tu pojawiają się różnice w opisach), to możemy rozmawiać ;) A, jeszcze jedno - jak Pan się zapatruje na liturgie Kościołów wschodnich (mniej więcej równie starożytne co "trydenty")?
Trochę to pobrzmiewa "sztuką dla sztuki", no ale Kościół jest tak bogaty, że pozwala na różne środki wyrazu, gorzej jeśli jest to przerost formy nad treścią i skupienie na "zewnętrznej stronie misy".
Zagrożenie przerostem formy nad treścią istnieje w przypadku i nowej, i starej Mszy. Jednak mam wrażenie, że w starej Mszy owa forma służy nie temu, by "było fajnie"(a tak mz. bywa w przypadku nowej Mszy), a oddaniu czci Bogu, który w starej Mszy jest cały czas w centrum uwagi. I to jest cel, któremu wszystko jest podporządkowane. Wszystko ma służyć temu by człowiek, którego umysł i zmysły nie są w stanie w pełni pojąć Boga, mógł choć przez tę godzinę czy półtorej oderwać się od ziemi. Symbolika szczególnie wykorzystywana podczas starej Mszy przemawia do wszystkich zmysłów: oczy widzą krzyż, ku któremu wszyscy są zwróceni, ciało uczestniczy w tym poprzez gesty i postawy, węch poprzez zapach kadzidła, słuch poprzez śpiew, mowa poprzez śpiew i recytację. To wszystko ma nam uchylić Nieba. W nowej liturgii często odnoszę wrażenie, że ksiądz stara się przypodobać ludziom, przy okazji zapominając, że nie o to w Mszy chodzi. Mnie razi bylejakość nowych kościołów, w których jest coraz mniej miejsca na Sacrum, które jest usuwane w kąt w imię "aktywnego uczestnictwa", "nowoczesności"(a może tymczasowości?). Codzienność mamy w nadmiarze na... no właśnie, na codzień. Ja w kościele chcę dotknąć ponadczasowości, wiedzieć, że uczestniczę w czymś, co istnieje od wieków i co będzie trwało wiecznie.
Dziękuję za ten tekst! Podziwiam ludzi, którzy mają chęć i wiedzę by coś w swoim środowisku zdziałać. Szkoda, że w Archidiecezji Warmińskiej nie ma ani jednej tradycyjnej Mszy "na legalu".
Czyli w Polsce wciąż nie słyszano o “Summorum Pontificum”...
Pytanie tylko czy rzeczywiście Mszał Pawła VI pozwala na dowolność i tzw. 'wstawki własne' księdza? Tak jest to sformułowane w tekście.
Trzeba lepiej przygotowywać księży by służyli misterium wiary (nie skupiając uwagi na sobie).
www.trydencka.gliwice.pl