O Kościele w Afryce, głoszeniu słowa Bożego z dzieckiem na plecach, oraz wyzwaniach misyjnego życia w Zambii, rozmowa z o. Franciszkiem Szczurkiem, przełożonym zgromadzenia Ojców Białych Misjonarzy Afryki w Polsce.
Franciszek Szczurek MAfr Z „naszej” strony wzrasta liczba misjonarzy świeckich…
Świeccy na misjach powinni być specjalistami w danej dziedzinie. Jedziemy na misje z konkretnym planem, mamy coś do zaoferowania. Głoszenie Ewangelii odbywa się w różny sposób – kształcenie, głoszenie Słowa, praca na rzecz sprawiedliwości i pokoju. Świeccy mogą pracować jako lekarze, pielęgniarki, wychowawcy. Oczywiście potrzebne są odpowiednie struktury. Świecki misjonarz jest zawsze związany z Kościołem dlatego ważny jest tu odpowiedni poziom „wyrobienia” religijnego. Inaczej dochodzi do absurdalnych sytuacji. Dla przykładu - znałem kiedyś człowieka który mówił o sobie, że jest misjonarzem a zarazem deklarował wprost, iż jest niewierzący! Przyjechał do Zambii z Niemiec by odpracować służbę wojskową. Pracował jako nauczyciel - a mówił o sobie „misjonarz”. Ludzie nie mogli tego zrozumieć.
Świecki misjonarz to nie członek Organizacji Pozarządowych, tzw. NGO. Oni, owszem, robią wspaniałe prace w dziedzinie socjalnej czy edukacyjnej, ale jeśli ktoś używa słowa misjonarz, musi mieć odniesienie do Kościoła, do Ewangelii.
Misjonarz jest posłany przez Kościół aby głosić Słowo Boże. Nie może zapomnieć o dawaniu świadectwa, którego ludzie od niego oczekują. Bardzo często w Zambii nawet do świeckich misjonarzy ludzie zwracają się „father” lub „sister”. Bo dla ludzi ten kto przyjechał pracować na misji jest misjonarzem. Świecki misjonarz nie reprezentuje tylko siebie ale ukazuje pewną postawę do naśladowania. I wtedy są wiarygodni i ludzie patrzą na nich jak na misjonarzy.
Czy Afryka bardzo się zmieniła od czasu pierwszej Ojca misji?
Patrząc z perspektywy 27 lat dostrzegam zmiany. Ale są one na tyle małe że trudno tu mówić o wielkim rozkwicie społeczno – gospodarczym. Fakt, że np. co trzeci Zambijczyk w mieście ma telefon komórkowy nie świadczy o poprawie jakości życia. Jadąc do buszu widać, że ludzie żyją w takich samych warunkach jak przed laty. Rozwój widać raczej w miastach, nie na wsi.
A sam wyjazd na misje – wczoraj i dziś?
Dawniej wyjazd na misje to była w pewnym sensie większa przygoda niż teraz. Misje stawiały wiele znaków zapytania: gdzie to jest, kto tam pracuje, jakich ludzi się spotka? Nie było takiego jak dziś przepływu informacji, jaki umożliwia Internet. Dziś e-mail dociera nawet do buszu. Dawniej tygodniami czekało się na list. Jeśli chodzi o załatwianie spraw misyjnych 27 lat temu sam fakt dostania paszportu był gimnastyką. A pod koniec urlopu misyjnego trzeba było składać podanie o nowy paszport. Podobnie z wizami. Trzeba było się starać przez ambasadę Wielkiej Brytanii – dziś do Zambii możesz jechać bez wizy, wbiją ci ją na lotnisku za 25 dolarów.
Zbliża się kolejna wizyta Benedykta XVI na Czarnym Lądzie. Tym razem - Benin. Czy tak jak w przypadku pielgrzymki do Kamerunu będzie to wydarzenie dla całego Kontynentu afrykańskiego?
Każda pielgrzymka papieska to wydarzenie dla całego kontynentu obojętnie w które miejsce papież się udaje. Każda wizyta Papieża to promocja Afryki i afrykańskiego Kościoła w oczach świata – docenienie tego co się już stało i zachęta do czegoś więcej.
Afryka cały czas jest kontynentem misyjnym, choć zarazem akcenty się przesuwają. W naszym zgromadzeniu jest np. coraz więcej powołań z Afryki – one właściwie dominują.
Jesteśmy świadkami dynamicznego przyrostu chrześcijaństwa na kontynencie afrykańskim. I jak mówiłem, świadomość odpowiedzialności za Kościół przez świeckich wydaje się o wiele większa niż w Europie. Mimo to misjonarze wciąż są potrzebni.
Afryka uczy nas odpowiedzialności za Kościół. W Polsce dużo jest chrześcijan dla których chrześcijaństwo polega na przyjęciu chrztu i uczestniczeniu we mszy niedzielnej. A to nie wszystko. Oczywiście, potrzeba zaangażowania nie tylko ze strony świeckich ale i otwartości ze strony księży, odwagi na powierzanie świeckim odpowiedzialnych funkcji w Kościele.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).