Gdy gaśnie światło życia tego, który życie podarował, gaśnie latarnia. Każdy wie, jak ubogi staje się świat bez ojca. Więc wraca się do domu. Choćby z Uzbekistanu. Choćby na chwilę. Byle zdążyć przed rozstaniem. Przed wiecznością.
Maria siedzi w jednej z ostatnich ławek tymczasowej kaplicy na świdnickich Kraszowicach. – Jak to dobrze, że właśnie tutaj – przemyka jej przez myśl. W tym samym momencie ksiądz, siedzący przodem do ludzi, zastanawia się, jakie to niewygodne: płakać na oczach publiczności. Spokojna intymnością miejsca, wzruszona Maria i skłaniający głowę, skrywający się przed wzrokiem wiernych ksiądz słuchają tego samego: słów siostry Tereni.
Z dalekiego kraju
Siostra Terenia: – Ponad 5 tys. misjonarek Miłości jest obecnych w 135 krajach na całym świecie. Ja sama pracowałam w Rosji (Leningrad, Tomsk, Nowosybirsk, Moskwa), na Litwie, we Włoszech, w Armenii i Kazachstanie, a w tej chwili jestem w Uzbekistanie, w samym Taszkiencie. W całym kraju jest tylko nasze zgromadzeniezakonne, siedem sióstr. Pracuje tam pięciu ojców, dwóch braci franciszkańskich. Mamy biskupa i jednego diecezjalnego księdza – opowiada na zakończenie Mszy św.
– Sister Barabara – Maria uśmiecha się, wspominając, jak to współsiostry w domu misjonarek Miłości w Rosji odkryły imię chrzcielne swojej przełożonej. – Brzmiało im to właśnie jakoś tak: Barbara, Bara Bara. Maria jest o 11 lat młodsza od swej siostry. Nie ma zbyt wielu wspomnień z wczesnego dzieciństwa z Basią w roli głównej. Dom pełen dzieci – było ich pięcioro, Maria najmłodsza – niesie ze sobą mnóstwo ruchu, wrzawy, sytuacji. Z drugiej strony pozostawia raczej ogólne wrażenia, emocje niż konkrety twarzy, gestów czy słów. – Z przedszkola odbierał mnie mój starszy brat – próbuje przeniknąć mroki pamięci. – Dopiero w szkole, w podstawówce, pojawia się Basia jako pomoc w odrabianiu zadań domowych – wspomina, a potem dociera do połowy lat 80. – Zabrała mnie ze sobą na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę – mówi. – Zaprowadziła mnie do Matki Bożej – dopowiada, jakby na nowo odkrywając sens tamtej wyprawy.
Siostra Terenia: – Uzbekistan to kraj muzułmański. Nasze świadectwo jest na pewno kroplą w morzu, ale jak mawiała nasza Matka, bez tej kropli ocean nie byłby pełny. Ludzie przyjmują nas bardzo dobrze, niektórzy dlatego, że podejrzewają, iż jesteśmy muzułmankami – to z powodu sari, które nosimy. Większość jednak wie, że wierzymy w Jezusa Chrystusa. A kiedy nas spotykają, gdy okazujemy im pomoc, współczucie, oni odczytują to jako dowód, że nasz Bóg kocha także muzułmanów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.