Jezusowe: Pragnę!

Gdy gaśnie światło życia tego, który życie podarował, gaśnie latarnia. Każdy wie, jak ubogi staje się świat bez ojca. Więc wraca się do domu. Choćby z Uzbekistanu. Choćby na chwilę. Byle zdążyć przed rozstaniem. Przed wiecznością.

Nie mają osobnych cel; wspólna sypialnia staje się utrapieniem, gdy któraś z sióstr chrapie. Ale tylko wtedy, jeśli trafi się dzień, gdy pracy było trochę mniej i sen jest płytszy. W kaplicy nie ma ławek. Także posiłki, zgodnie z hinduską tradycją, jedzą, siedząc na podłodze. Nie tylko w Rosji. Wszędzie, gdzie są. Siostra Terenia: – Matka Teresa wiedziała, że Bóg jej pragnie, pragnie jej miłości, którą może okazywać wszystkim ludziom, a najbardziej tym, którymi nikt się nie zajmuje. Matka zaczęła swoją misję od zbierania umierających z ulic Kalkuty. Pierwszy mężczyzna, którego przyniosła do swojego domu, człowiek, którego żywcem zjadały szczury, po tym jak został umyty, popatrzył na nią z wdzięcznością i powiedział, że żył jak zwierzę, ale umiera jak anioł, bo ktoś się nim zajął i go kocha – teraz już nie tylko w oczach Marii i księdza, ale niemalże wszystkich parafian szklą się łzy.

Dla Niego wszystko

Tu w ostatniej ławce kaplicy patrzy z sentymentem na granatową polarową bluzę, narzuconą na biało-niebieskie sari. Wróciła. Po tylu latach wróciła do pierwszej właścicielki. – Kiedyś dostała tę bluzę od nas pod choinkę – przypomina sobie Maria. Siostry jednak nie dysponują żadną własnością. Wszystko jest do dyspozycji wspólnoty. Przełożona decyduje także o przeznaczeniu prezentów otrzymanych przez siostry. – Polarowa bluza, nasz prezent nie tyle dla naszej siostry, co dla zgromadzenia – uśmiecha się i mimo całego zrozumienia dla zasad porządkujących życie misjonarek Miłości cieszy się, że po latach znów należy do Basi. Choć na jakiś czas. Siostra Terenia: – Matka miała swój skrót Ewangelii, który ilustrowała swoją dłonią: pięć słów, na pięciu palcach rąk: „You did it to Me”. Ty zrobiłeś to dla mnie. Matka powtarzała, że to nie my robimy, ale robi to Bóg i mamy się modlić, żebyśmy nie wypaczały tego, co On chce przez nas zrobić. Dlatego za to, co robimy, nie pobieramy żadnego wynagrodzenia. Nie przyjmujemy także żadnych dotacji, nie prowadzimy żadnych ogólnych zbiórek na nasze cele. Bo jeśli Pan Bóg chce swego dzieła, to On znajdzie na nie środki.

Nieraz byłyśmy w sytuacji, gdy kończyły się zapasy chleba dla biednych. Zawsze jednak, choćby w ostatnim momencie, ale znajdowało się rozwiązanie trudnego położenia. Kiedyś w Kalkucie siostra która zajmowała się rozdawaniem kilku tysięcy posiłków, przyszła i oznajmiła, że nie mają nic do rozdania. Matka Teresa powiedziała: „Idź do kaplicy i się pomódl. Tam znajdziesz rozwiązanie”. Okazało się, że właśnie zamknięto w mieście wszystkie szkoły i cały chleb przeznaczony na dożywianie uczniów został przywieziony ciężarówkami do sióstr.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11