Anebo ne?
„Ano nebo ne”. Tak czy nie, śpiewał kiedyś Nohavica, ale nie od tego artysty, ani nawet nie od tego jazyka zaczniemy dzisiejszy felieton. Bo tytuł ukradziony Lechoniowi z jego wiersza „Niebo”, który zaczyna się tak:
Śniło mi się dziś niebo: zaraz je poznałem
Po zapachu koniczyn i śpiewie skowronka.
Cykały w trawie świerszcze, falowała łąka,
I wiem że był tam Pan Bóg, choć go nie widział
Nie widziałem aniołów, ale nad ugory
Z szumem białe swe skrzydła podniosły bociana
I były jeszcze jakieś buki i jawory,
Które w wiatru poszumie grały jak organy…
Ładnie. W sam raz na wyczekiwane wakacje, gdy znowu wielu z nas ruszy „do przyrody” i będzie w niej odnajdywać ślady Boga.
Natknąłem się na ten wiersz u Iwaszkiewicza, w jego „Podróżach do Włoch”. Rzym, Neapol, Florencja, Sycylia… - nie ma to tamto. Poczytosz, pozwiedzosz, ale i pobłądzisz. Po Dzikich Polach, ukraińskich stepach, bo Iwaszkiewiczowi wciąż się coś w tej słonecznej Italii kojarzy. Wciąż się coś klei z młodością na Kresach. A to pejzaż podobny. A to wiatr znajomo zaszumi. A to ptaszysko jakieś znajome przeleci. Swojsko jakoś tak zaskrzeczy…
Mnie tymczasem nie tyle skrzeczy, co zgrzyta. I spokoju nie daje. Bo teraz Ukraina inaczej nam się kojarzy.
Fajnie tak eskapistycznie erudycić z Iwaszkiewiczem nad Adriatykiem i Morzem Śródziemnym, a jednak myśli raz po raz uciekają do wszystkich tych opowiadań współczesnych ukraińskich autorów sprzed lat pięciu, czy dziesięciu, w których obsesyjnie powracały tematy wojny, frontu, muru, okopu, granicy…
Nie byłem ich fanem. Wielu nie doczytywałem do końca („bo ile można?”). A dziś? Nie trzeba literatury. Wystarczy włączyć dowolny program informacyjny i mamy to samo w odniesieniu do Polski: tematy wojny, frontu, muru, okopu, granicy…
Je to tak. Anebo ne?
Doceń naturę… Natura nie używa słów, ale cały czas próbuje ci coś powiedzieć…
- pod „Niebo” Lechonia przyplątał mi się jeszcze „Kot, który nauczał zen” Norbury’ego. Niby kompletnie inna „parafia”, a jednak coś tam wspólnego zen z tymi naszymi parafiami ma, o czym pisał przed laty Anselm Grün. Więc na koniec link (Linkiem go!, przypomina mi się jeszcze tytuł felietonu ks. Włodzimierza Lewandowskiego, więc i jego linkuję). A Grün poniżej:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |