Blisko, coraz bliżej. Co widać, słychać i czuć.
I nie. Nie chodzi tylko o grilla, którego od długiego, majowego weekendu, regularnie na placu urządzają nam sąsiedzi z oficyny (disco polo miesza się z disco hanysko, a na zamontowanym tam na stale stole z szachownicą, gra się raczej w flachy niż w szachy). Kto co lubi…
Ja, najwyraźniej, lubię w ten przedwakacyjny czas porozglądać się za czymś lżejszym do czytania, do oglądania, co wyszło już w felietonie sprzed tygodnia (Riechlieu, „Trzej muszkieterowie”) oraz w tym co polecałem Państwu na weekend w tv i na VOD („Park Jurajski”).
A to dopiero początek, bo sterty w dōma rosną, premiery kinowe czekają... Nie ma co. Trza dziś zrobić jakiś mały przegląd tego, co by tu warto.
Z pewnością warto – dla ochłody - rzucić okiem na pingwiny. Bo oto ukazała nam się ostatnio książką Andrzeja Szostaka „Z pingwinami na krańcu świata, czyli Biały Ląd w filatelistyce”. Brzmi… filatelistycznie? Niby tak, a jednak czytać ją można także jako publikację z dziedziny geografii, przyrody, czy historii wypraw, bo autor ma niebywale lekkie pióro, a przy tym tak wielką wiedzę i erudycję, że naprawdę, pochłania się to jednym tchem i dowiaduje tak wielu różnych rzeczy, że nie wiem, czy nie będzie to moja ulubiona książka 2024 roku. Jej fragment „Piękno zaklęte w znaczkach” znajdą Państwo na Wiara.pl tutaj. Polecam też artykuł „Kościoły Antarktyki”.
Druga dobra rzecz to komiks. Trwa piłkarskie Euro, zaraz potem zacznie się Olimpiada, więc jak najbardziej na czasie będzie wydany niedawno „Asteriks na szpilach ôlimpijskich”. Tak, tak, przetłumaczony na śląski. Język, o którym ostatnio znowu zrobiło się bardzo głośno (przypominam tekst Andrzeja Macury „Po co to było?”).
Nie jest łatwo pisać po śląsku. Nie bardzo wiadomo jak go skodyfikować (i czy w ogóle ma to sens), ale bywają teksty i autorzy, którym to jde, jakby powiedzieli Czesi. Kierym to idzie. I jednym z nich jest z pewnością Grzegorz Buchalik, który wcześniej przełożył na śląski jeden z tomów o przygodach Kajka i Kokosza („We krajinie Borostraszkow”), a teraz wziął się za Asteriksa i znowu mu się udało. Zastrzelił mnie np. druid Fyrlokotliks, czyli po polsku Panoramiks, który faktycznie, gotując magiczny napój… fyrlo w kotle :)
I na koniec „Horyzont. Rozdział
Zwiastun filmu poniżej:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.