Co to za misje w Europie, mógłby ktoś powiedzieć, ale i u nas w Tunezji jest trochę podobnie – żyjemy bardzo skromnie, ale nie w takim dramatycznym ubóstwie jak w innych częściach Afryki. Jesteśmy tutaj posłani nie tyle, by ewangelizować biednych, lecz by być świadkami Chrystusa dla tych, którzy Go nie znają.
Ks. Marek Rybiński Publikujemy fragment "Zapisków Tunezyjskich" - książki ks. Marka Rybińskiego, zamordowanego w Tunezji na początku tego roku.
Problemy i konflikty – jestem misjonarzem czy nie jestem?
Zapiski Tunezyjskie/ SOM Książka ks. Marka Rybińskiego "Zapiski Tunezyjskie" i płyta "Dusza Tunezyjska" - o jego życiu i śmierci. Szkoła nasza jest jak wiele innych na świecie. Nie jest dotowana przez państwo, utrzymujemy ją ze składek rodziców. Dzięki oszczędnościom, jakie czynimy, jesteśmy w stanie zrobić część najważniejszych prac, ale zakup komputerów dla szkoły przerasta już nasze możliwości, a bardzo by się tutaj przydały. Może Rzym coś wymyśli! Warto byłoby też wymienić stare ławki, pomalować i wymienić okna, może z czasem odnowić wnętrze, chociaż trochę, bo wymaga tego choćby bezpieczeństwo dzieci. Piszemy o pomoc do Warszawy – poczekamy, zobaczymy.
Tu osobista dygresja dotycząca małych, może nieistotnych trudów – gdy wrócę do Polski na wakacje, nie będę miał za co się utrzymać. Przywieźć do Tunezji pieniądze można, ale wywieźć już nie, zatem wspólnota dać mi pieniędzy nie może i liczyć mogę jedynie na ofiary moich przyjaciół, chyba że Malta coś poradzi.
To są małe problemy w porównaniu z tymi, które mają prawdziwi misjonarze. Kiedyś się dziwiłem, że na stronie internetowej Ośrodka Misyjnego są również zdjęcia księży pracujących w Europie. Co to za misje w Europie, mógłby ktoś powiedzieć, ale i u nas w Tunezji jest trochę podobnie – żyjemy bardzo skromnie, ale nie w takim dramatycznym ubóstwie jak w innych częściach Afryki. Jesteśmy tutaj posłani nie tyle, by ewangelizować biednych, lecz by być świadkami Chrystusa dla tych, którzy Go nie znają. Powiem wręcz, że nie czuję się misjonarzem będąc tutaj i chyba nawet dobrze, że nie otrzymałem krzyża misyjnego, bo byłoby to niesprawiedliwe wobec prawdziwych misjonarzy, którzy co dwa tygodnie chorują na malarię, leczą się na urlopach w kraju z różnych innych chorób, są wystawieni na wiele niebezpieczeństw i żyją czasami w bardzo opłakanych warunkach, myśląc co włożyć sobie do garnka i jak zapewnić wyżywienie mieszkańcom wioski, w której pracują. Choć z drugiej strony, przecież nie tylko pusty garnek wyznacza rejony misyjne, duch misyjny to coś więcej niż troska o cierpiące dzieci Afryki, ale głód duchowy, a może przede wszystkim, właśnie to – nieznajomość Jezusa, to wyznacza rejony misyjne i nadaje takim osobom, jak kapłani, prawo noszenia dumnego imienia – misjonarz.
I jeszcze jedno. Tak jak prawdziwy misjonarz nie wyobraża sobie pracy bez wsparcia modlitewnego ludzi mu bliskich, tak i ja świadomie proszę o tę modlitwę każdego z moich braci chrześcijan. Głoszenie Ewangelii oficjalnie nie jest tutaj możliwe, pozostaje więc dawanie przykładu życia nią na co dzień wśród ludzi, którzy czasami mają cię za poganina, a którzy naprawdę (przynajmniej część z nich) modlą się na swój sposób bardzo dużo. Świątynie muzułmańskie można wszak spotkać na każdym kroku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.