Co to za misje w Europie, mógłby ktoś powiedzieć, ale i u nas w Tunezji jest trochę podobnie – żyjemy bardzo skromnie, ale nie w takim dramatycznym ubóstwie jak w innych częściach Afryki. Jesteśmy tutaj posłani nie tyle, by ewangelizować biednych, lecz by być świadkami Chrystusa dla tych, którzy Go nie znają.
Fotografie: Magdalena J. Chudzicka Autor przygotowuje się do Ofiary Mszy Świętej podczas wakacji w Polsce, a mały Pawełek Muszyński próbuje być dużym ministrantem (Gałąźnia Mała). Każdego dnia, w określonym czasie, całe miasto wręcz dudni od głosu modłów. Nasza obecność tutaj jest zatem zupełnie inną posługą niż głoszenie Słowa Bożego, mówienie o Chrystusie. Nawet, gdybyśmy tutaj przyciągnęli całe rzesze młodych ludzi, nie ma tu miejsca np. na system wychowawczy ks. Bosko.
To są inne misje niż te w dalekiej Afryce. I dlatego nie opuszcza mnie przekonanie, iż ta posługa tutaj nie byłaby możliwa bez wsparcia modlitewnego. Takie głoszenie Jezusa, własnym świadectwem jest naprawdę trudne. Nie mając wsparcia „owieczek“ mu powierzonych kapłan łatwo może się pogubić. Modlitwa jednego człowieka nie wystarczy by świadectwo było silne i przekonywujące. Dlatego czuję to każdego dnia i to daje mi siłę do pracy tutaj, ta modlitwa wielu ludzi, nie związanych przecież ze mną – to ona pomaga mi być misjonarzem i czuć się misjonarzem, nawet w chwilach zwątpienia i trudu.
Zapiski Tunezyjskie/ SOM Książka ks. Marka Rybińskiego "Zapiski Tunezyjskie" i płyta "Dusza Tunezyjska" - o jego życiu i śmierci. Wybory
Spełniłem obywatelski obowiązek i zagłosowałem. Głosowanie na obczyźnie to dobry moment do spotkania się z rodakami. Niech się nikt nie dziwi, że frekwencja podczas wyborów w Stanach Zjednoczonych, w których triumfowała jedna ze znanych nam partii, była tak wielka, lub że kolejki do niektórych lokali były takie długie. Dzienniki pisały „jak za dawnych czasów PRL-u”. Przecież gdzieś trzeba spotkać brata Polaka, którego się nie widziało szmat czasu, wybory są do tego wyśmienitą okazją.
Z ambasady dostałem wiadomość, że zgłosiło się około 150 osób, to świetny wynik, biorąc pod uwagę liczebność Polaków w Tunezji. Ja głos oddałem i kolejny raz w Tunezji doświadczyłem niespodziewanie polskich realiów, wysłuchując narzekań rodaków-turystów. Poszło o to, że w informacji o wyborach ktoś napisał błędny adres okręgu wyborczego. Taksówkarz wiozący turystów błądził po ulicach Tunisu 1,5 godziny (tutejsi taksówkarze często, gdy mówią, że wiedzą, to tylko mówią) i emocje uwolniły się samoistnie. Wylały się słowa, których powtarzać nie będę – przypomniałem sobie za to, jak „pięknie“ brzmią polskie przekleństwa. Naszym turystom ulżyło, aczkolwiek dostało się członkom komisji, zbierającym głosy, którzy przecież nie byli winni całego zamieszania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).