Ukraina, bez płynącej między innymi z Polski pomocy humanitarnej, nie przetrwa. W Rosji wiedzą o tym doskonale.
Zrobiło się gorąco. Nie tylko za sprawą nietypowych jak na luty temperatur. Wielu w ostatnich dniach odwołało wyjazdy. O rezerwacji biletu na Intercity w ostatniej chwili można było zapomnieć. Choć z reguły zawsze są w nich wolne miejsca. Naród się spiera, głosuje, czyta, komentuje. Ważymy racje.
Nie kwestionując zasadności protestów zwróciłem uwagę na jeden ich aspekt. Wart przemyślenia.
Podawany przez wielu dalej i komentowany film. Wszystko się w nim zgadza. W miarę… Czas pracy, koszty, ceny. Z wyjątkiem składni języka, jakim prezentowane są treści. Choć – oczywiście – konto polskie, narodowe, pielęgnujące (?) patriotyczne tradycje. No, ale czemu je pielęgnuje konsekwentnie posługując się rosyjską składnią i spolszczonymi rusycyzmami?
Ten problem nie pojawił się w ostatnich dniach. Już na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę przestrzegano przed siejącymi dezinformację ośrodkami. W samym portalu X (dawny Twitter) jest ponad milion kont, wykorzystywanych do cyberwojny. Większość z nich oznaczonych wróbelkiem, czyli płatnych. Przestrzega przed nimi Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i coraz bardziej aktywne Wojsko Obrony Cyberprzestrzeni. Te ostatnie zasilane jest przez najwyższej klasy, cenionych także poza granicami kraju, specjalistów. Problem tkwi w zainteresowaniu treściami, jakie w Internecie zamieszczają. Nie lajkują, nie zamieszczają pod cudzymi wpisami memów, nie piszą: cudownie, fantastycznie, jesteście kochani… Czyli, mówiąc językiem młodych, nie robią fejmu. Studzą umysły, piszą o zagrożeniach, każą myśleć za każdym razem, gdy coś podajemy dalej czy komentujemy.
Piszę o tym kilka godzin przed mającą rozpocząć się w Warszawie konferencją prasową biskupa kijowsko-żytomierskiego Witalija Krywickiego. Z tej okazji KAI opublikowało imponujące w dane o pomocy Polaków dossier. Liczby wprawiają w zdumienie. A Dyrektor Caritas Spes Ukraina podsumowuje: „Chciałbym wyrazić słowa wdzięczności wszystkim tym, którzy jednoczą się w akcjach organizowanych przez Caritas Polska. Razem wspólnie odbudowujemy to, co zostało zniszczone. Naszą pamięć będą napełniały wdzięczność i ciepło do Was za to, że nie zostawiliście nas w najtrudniejszym momencie dziękuję”. Ks. Marcin Iżycki, Dyrektor Caritas Polska dodaje: „My widzimy te obrazy przede wszystkim z dużych miast. O wiele gorzej jest w mniejszych miejscowościach. Tam jest potrzebne po prostu wszystko”.
O tym jak ważna i jakie ma znaczenie dla Ukrainy pomoc między innymi z Polski, pisze w opublikowanych na naszych stronach rozważaniach Drogi Krzyżowej Ukrainy Siostra Lucyna Grząśko: „I Ty możesz być takim Szymonem, nawet podczas wojny, czymś możesz się podzielić, posłużyć, oddać, albo kogoś przyjąć. To nic że może masz niewiele, a ktoś nie ma nic, bo właśnie został zniszczony jego dom, dobytek. Gest miłości dla potrzebujących, to pomoc niesienia krzyża Jezusowi. On Ciebie potrzebuje” (stacja 5).
Z powyższych informacji w sposób jednoznaczny wynika komu najbardziej zależy na tym, by skłócić obydwa narody. Ukraina, bez płynącej między innymi z Polski pomocy humanitarnej, nie przetrwa. W Rosji wiedzą o tym doskonale. By tę rzekę ludzkiej dobroci zatrzymać trzeba wzniecić spory, kłótnie, nienawiść. Ten sam, co w innych regionach świata mechanizm. Przed kilku laty wskazywali nań Syryjczycy. „Przez wieki żyliśmy obok siebie w zgodzie, choć różniły nas wyznania. Aż przyszedł ktoś, kto zaczął nam wmawiać, że ten inny jest zagrożeniem, wrogiem. I zaczęliśmy się najpierw ze sobą kłócić, potem bić”. To zapamiętany fragment jednej z rozmów, emitowanych w polskim radiu. Dlatego w tyle głowy musimy mieć pytanie: komu zależy na dolewaniu oliwy do ognia?
W sytuacji zagrożenia ważne są nie tylko argumenty etyczne, ewangeliczne. Także racjonalne. Z opublikowanych danych makroekonomicznych wynika, że w ubiegłym roku sprzedaliśmy Ukrainie przeszło dwa razy więcej żywności, niż sprowadziliśmy. To jeden aspekt. Drugim są obawy producentów warzyw i owoców. Od kilku lat wiadomo, że polski rynek rozwija się dzięki pracownikom ze Wschodu. Bo w Polsce z roku na rok (demografia) coraz bardziej brakuje rąk do pracy. Zwłaszcza na wsi. Wniosek jest oczywisty. Dziś oni potrzebują nas. Ale i my potrzebujemy ich pracy. Na konflikcie, ostatecznie, tracą obydwie strony.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).