– Wie pani, dlaczego Chrystusa ukrzyżowali? – Kazimierz Kossowski, człowiek niewidomy od urodzenia, pyta swoją sąsiadkę z Domu Pomocy Społecznej w Sopocie. I sam odpowiada: – Między innymi dlatego, że mówił prawdę.
Skomplikowane wezwanie
Dla Janiny Siemianowskiej-Winkiel Zmartwychwstanie to pewien skomplikowany proces. – Tu nie chodzi tylko o Wielkanoc. Codziennie staram się robić coś dobrego tym, którzy moich nóg i rąk jeszcze potrzebują. To jest właśnie dla mnie taka mała cząstka zasłużenia na Zmartwychwstanie – mówi. Z drugiej strony wiara w Zmartwychwstanie to wezwanie. – To jednocześnie świadomość, że trzeba czynić tyle dobra, na ile tylko mnie stać, by osiągnąć ten cel – dopowiada pani Janina.
Przyznaje się również do swoich słabości. – Na co dzień jestem złośliwą paskudą. Jednak staram się nad tym pracować – zaznacza. Pan Kazimierz nie zgadza się z sąsiadką. – Każdy ma zalety i wady. To zupełnie naturalne – stwierdza. Przypomina jednak, że o swoich wadach należy pamiętać, ale zdecydowanie częściej doceniać właśnie zalety. Jednak panią Janinę trudno przekonać. – Uważam, że za często mówię drugiemu człowiekowi prawdę o nim samym, a to często boli – zaznacza uporczywie. – A wie pani, dlaczego Chrystusa ukrzyżowali? – pyta nagle pan Kazimierz. – Między innymi dlatego, że mówił prawdę ludziom, którzy nie chcieli jej słyszeć – przekonuje niewidomy mężczyzna. – Chcieli słyszeć, że są dobrymi ludźmi, a Chrystus ich z tego samozadowolenia wytrącał. Świat nienawidzi ludzi, którzy są gorsi, ale jeszcze bardziej tych, którzy są lepsi – przekonuje pan Kazimierz.
Widzieć Zmartwychwstanie
– Widzę je jako coś zupełnie nieznanego. Jako coś, o czym wiara mówi, że to nadejdzie. Wierzymy, że dążymy do tego przez całe nasze ziemskie życie. Uważam, że każdym naszym dobrym uczynkiem powiększamy swoją szansę na szczęście wieczne – wyjaśnia Kazimierz Kossowski. Zmartwychwstanie określa słowem pociecha. – Jeśli tutaj na ziemi jest nam ciężko, a kiedyś będziemy mięli to szczęście egzystencji z Bogiem, to czuję się tym pokrzepiony – mówi. Ale życia po śmierci sobie nie wyobraża. – Tak jak niewidomy nie umie sobie wyobrazić czym są kolory, a człowiek głuchy – czym jest dźwięk – tłumaczy. Sądzi jednak, że spełnione zostaną wszystkie jego pragnienia. Jednym z nich jest potrzeba bycia kochanym. – Wierzę, że usłyszę kiedyś od Boga słowa pełne miłości, że Bóg mnie kocha. To mi wystarczy – mówi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.