Na czym ma polegać zdrowa „interakcja ze środowiskiem”, pozwalająca zachować jego wewnętrzną siłę i równowagę?
Miejsce, gdzie odpoczywam. Daleko od ludzi. W głębi lasu. Od kilkunastu lat rezerwat przyrody. Wybrałem się w ubiegłym tygodniu. Pierwsze spostrzeżenie. Poziom wody obniżył się o kilka centymetrów. Ktoś powie niewiele. Biorąc pod uwagę powierzchnię, 42 hektary, sporo. Ubytek tysięcy litrów. A przecież jezioro ma zasilanie z dopływu i własnych źródeł. Chronione jest otaczającym lasem. W pobliżu brak siedlisk ludzkich i przemysłu.
Także moja okolica. Przed wojną część wodnego traktu. Spławiano tędy drewno. Latem sznur kajaków. Jedna z lokalnych, popularnych tras turystycznych. Z czasem rezerwat przyrody. Największe w Polsce centralnej lęgowisko ptaków. Jeszcze przed kilkunastu laty ornitolodzy rejestrowali około 130 gatunków. Dziś niemalże pustynia. Gniazduje ledwie połowa tego, co niegdyś.
A przecież nad Gościążem przez wieki mieszkali ludzie. Uprawiali pola. Łowili ryby. Poili krowy. Mimo to nie zniszczyli największego skarbu jeziora, jakim są laminy denne. Dzięki nim wiemy jak kształtował się nasz ląd na przestrzeni ostatnich kilkunastu tysięcy lat. Podobnie z wysychającymi Błotami Rakutowskimi. Tam ludzie żyją do dziś. Wieś do niedawna o charakterze typowo rolniczym. A jednak, przez wieki, ich bytowanie nie miało wpływu na ptasie lęgi.
Widoczne gołym okiem zmiany w środowisku każą stawiać pytania o przyczyny. Dlaczego to, co istniało przez wieki, nagle zaczęło ginąć?
W opublikowanej wczoraj adhortacji Franciszek wyklucza pogląd „jakoby człowiek był kimś obcym, czynnikiem zewnętrznym zdolnym jedynie do szkodzenia środowisku. Musi on być traktowany jako część przyrody. Ludzkie życie, inteligencja i wolność są wpisane w przyrodę, która wzbogaca naszą planetę i są częścią jej wewnętrznych sił i równowagi” (LD 26). Idąc śladem papieskiej intuicji musimy postawić kolejne pytanie: na czym ma polegać zdrowa „interakcja ze środowiskiem”, pozwalająca zachować jego wewnętrzną siłę i równowagę.
Adhortacja odsyła do doświadczenia ludów, zamieszkujących Amazonię, wskazując równocześnie na „paradygmat technokratyczny”, niszczący „tę zdrową i harmonijną relację” (LD 27). Ów paradygmat to wykorzystanie techniki w celu obniżania kosztów i maksymalizacji zysków. O ile pierwsze jest dla człowieka ułatwieniem, drugie już zabójcze. Bo przyroda, podobnie jak używane przez nas maszyny, ma swoje granice wytrzymałości. W dodatku nie jest cytryną, którą po wyciśnięciu można wyrzucić do kosza i kupić następną. Jej zasoby, o czym przekonujemy się coraz bardziej, nie są nieograniczone. To, co natura wytwarzała przez miliony lat, szybko może się skończyć. Przy czym mówimy nie tylko o węglu. Także o gazie czy wodzie. Susza hydrologiczna jest skutkiem nie tylko wzrostu średniej temperatury. Także nadmiernej eksploatacji zasobów podziemnych. Gdy my, tymczasem, leję wodę bez umiaru. Nie tylko w domu. Franciszek obnaża ten mechanizm. „Logika maksymalnego zysku przy minimalnych kosztach, podszywająca się pod racjonalność, postęp i złudne obietnice, uniemożliwia szczerą troskę o wspólny dom i zwracanie uwagi na promowanie osób odrzuconych przez społeczeństwo” (LD 31).
Do czasów, gdy orano w konie, prano w jeziorze, koszono ręcznie; do ubogich chat, w których ludzie z niepokojem wyczekiwali przednówku, zapewne nie wrócimy. Ale jest jedna charakteryzująca ludzi żyjących przed nami cecha warta zaszczepienia. Potrafili zadowolić się tym, co mieli. Trochę jak w modlitwie, proponowanej młodym na spotkaniach w Taize. „Ty, który karmisz ptaki i przyodziewasz lilie, naucz nas cieszyć się tym, co mamy i spraw, by to nam wystarczało”.
Na końcu adhortacji Franciszek wskazuje na duchowe motywacje troski o środowisko. Zauważa między innymi: „Światopogląd judeochrześcijański podtrzymuje szczególną i centralną wartość istoty ludzkiej pośród wspaniałego koncertu wszystkich istot, ale dziś jesteśmy zmuszeni uznać, że możliwy jest tylko „antropocentryzm umiejscowiony”. Oznacza to, że ludzkie życie jest niezrozumiałe i niemożliwe do utrzymania bez innych stworzeń. Istotnie, „wszystkie byty wszechświata, będąc stworzonymi przez tego samego Ojca, są zjednoczone niewidzialnymi więzami i tworzą rodzaj uniwersalnej rodziny, wspaniałej komunii pobudzającej do świętego, serdecznego i pokornego szacunku” (LD 67).
Czytając ostatnią część dokumentu, z cytowanym wyżej fragmentem, warto przypomnieć jeden z ostatnich wywiadów Benedykta XVI. Zauważył w nim, że o ile Kościół ma świetnie wypracowaną teologię Odkupienia, brakuje mu dobrej teologii stworzenia. Być może jej opracowanie, zarówno na poziomie akademickim jak i egzystencjalnym, pozwoli naszemu pokoleniu na nowo odkryć co znaczy być wpisanym w przyrodę w sposób twórczy, to znaczy nie zagrażający nam, przyszłym pokoleniom i samej przyrodzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.